#1 2010-10-12 23:25:32

zwiewny
Forumowicz
Data rejestracji: 2010-10-12
Liczba postów: 28

To uczucie.

Interesuje mnie, co odczuwa osoba, która nigdy w życiu nie piła alkoholu w momentach krytycznych, bo takie sytuacje na pewno się zdarzają np: śmierć bliskiej osoby, utrata pracy, choroba, liczne niepowodzenia itp. Czy nie macie ochoty, wtedy złamać się?

Zresztą uważam, że 90% z osób, które podają się za abstynentów pierwotnych, tak naprawdę miały styczność z alkoholem z własnej nieprzymuszonej woli, zapewne w bardzo małych dawkach lub jednorazowo. Ze względu, chociażby na ciekawość, która to skłania nas do eksperymentów i poznawania otaczającego nas świata poprzez doświadczenie. Ponoć osoby inteligentne uczą się na własnych błędach, a bardzo inteligentne na cudzych.

Poza tym mam wrażenie, że nastolatki 15 lub 16-letnie są na tym forum czasem ignorowane przez niektórych forumowiczów, a to błąd. Ponieważ jak powiada stare Polskie przysłowie "Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąca".

Offline

#2 2010-10-12 23:40:58

Gusiak
Abstynent
Data rejestracji: 2010-01-28
Liczba postów: 2,056

Odp: To uczucie.

zwiewny napisał/a:

Interesuje mnie, co odczuwa osoba, która nigdy w życiu nie piła alkoholu w momentach krytycznych, bo takie sytuacje na pewno się zdarzają np: śmierć bliskiej osoby, utrata pracy, choroba, liczne niepowodzenia itp. Czy nie macie ochoty, wtedy złamać się?

Że tak się wtrącę wink Nie jestem abstynentką pierwotną , ale nigdy w życiu nie piłam z powodu niepowodzenia. Nie zawsze miałam w życiu kolorowo, jednak alkohol nigdy mi wtedy nie towarzyszył jako 'lekarstwo'.

zwiewny napisał/a:

Zresztą uważam, że 90% z osób, które podają się za abstynentów pierwotnych, tak naprawdę miały styczność z alkoholem z własnej nieprzymuszonej woli, zapewne w bardzo małych dawkach lub jednorazowo.

Jestem trochę na tym forum i mimo, że większości nie znam osobiście, to jestem przekonana, że 100 % tych ' głównych'  ( z czasem się zorientujesz  kogo mam na myśli smile ) abstynentów pierwotnych nigdy nie piło alk.

zwiewny napisał/a:

Poza tym mam wrażenie, że nastolatki 15 lub 16-letnie są na tym forum czasem ignorowane przez niektórych forumowiczów, a to błąd. Ponieważ jak powiada stare Polskie przysłowie "Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąca".

A tu się z Tobą zgodzę. Dlatego ja staram się nie ignorować.

Offline

#3 2010-10-12 23:43:30

Madzialenka
Wtajemniczony
Data rejestracji: 2010-02-01
Liczba postów: 422

Odp: To uczucie.

zwiewny napisał/a:

Interesuje mnie, co odczuwa osoba, która nigdy w życiu nie piła alkoholu w momentach krytycznych, bo takie sytuacje na pewno się zdarzają np: śmierć bliskiej osoby, utrata pracy, choroba, liczne niepowodzenia itp. Czy nie macie ochoty, wtedy złamać się?

.

A Ty nie masz ochoty strzelić sobie krechy, wziąć pigułki, uprawiać przygodnego seksu? Dziwne pytanie, jak dla mnie. Poza tym co to za mądrość, że po alkoholu się zapomina o problemach? Chyba, że urżnie się w trupa i zapomina się o wszystkim łącznie z imieniem i nazwiskiem. A następnego dnia i tak kłopoty powracają, potęgowane megakacem.

Offline

#4 2010-10-13 01:41:24

pęknięty klawikord
Abstynent
Lokalizacja: Dziki Wschód (lubelskie)
Data rejestracji: 2009-07-23
Liczba postów: 1,570

Odp: To uczucie.

Zwiewny, oryginalne pytanie zadałeś, odkąd tu jestem to nikt o to nie pytał.
Wymijająco (choć pewnie trafnie) mogę odpowiedzieć, że w trudnych momentach czuję to, co zapewne czuje osoba pijąca jak mija jej stan upojenia po "zapiciu problemu". Czyli zgodzę się z Magdą.
Z resztą... napisałeś: Czy nie macie ochoty, wtedy złamać się? - ochotę to można mieć na lody, a z załamaniem jest tak, że albo przychodzi albo nie, to z resztą subiektywny "stan".

Co do 90%, to powiem na własnym przykładzie: jak ktoś się mnie pyta czy wypiłem kiedykolwiek piwo, to mówię: nie. Jak się pyta czy wiem jak smakuje, to mówię: "o ile dobrze pamiętam, to w zasadzie tak". Tyle, że to piwo, to był cały jeden łyk podany przez któregoś z rodziców w wieku kilku(nastu) lat i wypity na takiej zasadzie jak się sprawdza "ciekawe czy żółte żelki smakują tak samo jak różowe".
Myśląc tak jak Ty, nie mogę już powiedzieć, że jestem pierwotnym. Ale też ciężko powiedzieć, że jestem kimś, kto abstynencję "nabył" w jakimś momencie, bo przecież nie byłem pijącym, a abstynenckie idee były mi bliskie od zawsze, choć mając np. 15 lat nie umiałem pewnych rzeczy nazwać.

Co do nastolatków... "nasiąkanie skorupki" odbywa się raczej w domu i "na podwórku". Ludzie w wieku bardziej dorosłym przychodzą bo mają już konkretne poglądy i chcą sprawdzić czy nie są w nich osamotnieni. Wątpię żeby się dało robić komuś młodszemu "pranie mózgu" by nakręcić go przeciw piciu. Na pewno nie przez internet. Z resztą nie o to chodzi, do tego trzeba samemu dojść, poukładać sobie to w głowie bez niczyjej pomocy.
Z drugiej strony, wiek inicjacji alkoholowej obniża się. Dziś o to czy abstynencja jest normalna pytają osoby ~15-letnie, a za np. 5 lat będą pytać osoby jeszcze młodsze. A wszystkim trzeba jakoś odpowiedzieć. Recepty na życie nikt nie da, ale można by dać coś do myślenia...


"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...

Offline

#5 2010-10-13 09:49:50

Murchad
Abstynent
Data rejestracji: 2008-04-28
Liczba postów: 1,784

Odp: To uczucie.

Zwiewny kolego, odnosze wrażenie, że starasz się usprawiedliwiać na siłę swoje postępowanie. Modyfikujesz po swojemu znaczenie terminu "abstynent" tak, żeby było Ci wygodnej, bo pewnie chciałbyś być nazywany abstynentem, ale nie chcesz przestawać pić (takie przynajmniej odnoszę wrażenie). A co do 90% to poddaj mnie badaniu na wykrywaczu kłamstw lub zaaplikuj mi serum prawdy i sam się przekonaj.

Pozdrawiam smile

Offline

#6 2010-10-13 10:40:35

ren-ya
Forumowicz
Data rejestracji: 2008-12-05
Liczba postów: 506
WWW

Odp: To uczucie.

W trudnych sytuacjach odczuwam stres, niepokój, obawę i potrzebę działania na rzecz poprawy lub zamknięcia danej sytuacji (np. utrata pracy powoduje konieczność znalezienia nowej). Alkohol nie ma z tym nic wspólnego. O ile w jakiś sposób rozumiem, że po alkohol sięga się podczas spotkań towarzyskich i różnego rodzaju imprez, to zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie robienie tego w celu zapijania problemów. Nie widzę w tym żadnego sensu. W związku z tym sensu pozbawione jest również Twoje pytanie, czy w trudnych sytuacjach nie mamy ochoty się  złamać (!?). Jeżeli niepicie jest wyborem, a nie ograniczeniem, jeżeli abstynencja "jest stylem życia, a nie jakimś umartwianiem się" (o czym była mowa w innym temacie), jeśli picia jakichkolwiek napojów alkoholowych nie postrzega się jako przyjemności, to jak można chcieć się złamać?

Offline

#7 2010-10-13 12:04:42

tidablju
Wtajemniczony
Data rejestracji: 2010-02-14
Liczba postów: 83

Odp: To uczucie.

Ren-ya ma rację- skoro picie mnie w żaden sposób nie pociąga, to jak mogę o nim pomyśleć gdy przeżywam trudne chwile? Jeżeli chcę zrobić coś co poprawi mi humor, to w pierwszej kolejności będą to przyjaciele, następnie sport i muzyka.
90% pierwotnych próbowało alkoholu, powiadasz? Może powiem tak; nie tylko nie wypiłem nigdy nic z własnej woli, ale nawet nie dałem się kilku podstępom, którzy moi koledzy zwykli mi robić w liceum; np. dolewanie piwa do pepsi gdy poszedłem do toalety:)
Odnośnie młodych- nie tylko ich nie lekceważę, lecz wręcz podziwiam i staram się radzić najlepiej jak potrafię. Wiem jak trudno jest być abstynentem w dzisiejszych czasach, szczególnie gdy jest się nastolatkiem i szuka aprobaty w grupie rówieśniczej. Zawsze gdy spotykam taką osobę na forum, to daję jej do rozumienia, że przywraca mi wiarę w młodsze pokolenie:)
Pozdrawiam

Ostatnio edytowany przez tidablju (2010-10-13 12:05:15)

Offline

#8 2010-10-13 16:11:58

zwiewny
Forumowicz
Data rejestracji: 2010-10-12
Liczba postów: 28

Odp: To uczucie.

Murchad napisał/a:

Zwiewny kolego, odnosze wrażenie, że starasz się usprawiedliwiać na siłę swoje postępowanie. Modyfikujesz po swojemu znaczenie terminu "abstynent" tak, żeby było Ci wygodnej, bo pewnie chciałbyś być nazywany abstynentem, ale nie chcesz przestawać pić (takie przynajmniej odnoszę wrażenie).

Szczerze powiedziawszy to nie zależy mi na byciu określanym "abstynentem" bo pijąc nawet najmniejsze ilości alkoholu byłbym hipokrytą. Dlatego wolę określenie "ograniczający picie" gdyż to hasło jest jasne i treściwe dla wszystkich.

Murchad napisał/a:

A co do 90% to poddaj mnie badaniu na wykrywaczu kłamstw lub zaaplikuj mi serum prawdy i sam się przekonaj.

Z tego, co zaobserwowałem to u was na forum, osoby będące abstynentami pierwotnymi są darzone dużym szacunkiem, dlatego niektórzy mogą takowych udawać, bo tak im wygodnie.

Offline

#9 2010-10-13 17:57:35

Gusiak
Abstynent
Data rejestracji: 2010-01-28
Liczba postów: 2,056

Odp: To uczucie.

zwiewny napisał/a:
Murchad napisał/a:

A co do 90% to poddaj mnie badaniu na wykrywaczu kłamstw lub zaaplikuj mi serum prawdy i sam się przekonaj.

Z tego, co zaobserwowałem to u was na forum, osoby będące abstynentami pierwotnymi są darzone dużym szacunkiem, dlatego niektórzy mogą takowych udawać, bo tak im wygodnie.

Może niektórzy, pojawiający się tutaj przelotnie ,nie są do końca szczerzy, tego nie wiemy.

Ale stali Forumowicze : Suchy, Tidablju, Murchad, Annihilator, Pęknięty Klawikord, Aleksandra 17-88 - są pierwotnymi - ręczę za nich ;-)

Offline

#10 2010-10-13 20:02:22

tidablju
Wtajemniczony
Data rejestracji: 2010-02-14
Liczba postów: 83

Odp: To uczucie.

zwiewny napisał/a:

Z tego, co zaobserwowałem to u was na forum, osoby będące abstynentami pierwotnymi są darzone dużym szacunkiem, dlatego niektórzy mogą takowych udawać, bo tak im wygodnie.

No dobra, jako pierwszy mnie rozpracowałeś. Oportunizm i hipokryzja to moje drugie i trzecie imię. Lubię oszukiwać ludzi wyłącznie po to, aby darzyli mnie szacunkiem. Tak już mam...wybacz.

Offline

#11 2010-10-13 22:46:13

Murchad
Abstynent
Data rejestracji: 2008-04-28
Liczba postów: 1,784

Odp: To uczucie.

zwiewny napisał/a:
Murchad napisał/a:

Zwiewny kolego, odnosze wrażenie, że starasz się usprawiedliwiać na siłę swoje postępowanie. Modyfikujesz po swojemu znaczenie terminu "abstynent" tak, żeby było Ci wygodnej, bo pewnie chciałbyś być nazywany abstynentem, ale nie chcesz przestawać pić (takie przynajmniej odnoszę wrażenie).

Szczerze powiedziawszy to nie zależy mi na byciu określanym "abstynentem" bo pijąc nawet najmniejsze ilości alkoholu byłbym hipokrytą. Dlatego wolę określenie "ograniczający picie" gdyż to hasło jest jasne i treściwe dla wszystkich.

No OK, ale jednak tutaj:

zwiewny napisał/a:

Tak, więc moim zdaniem bycie abstynentem nie wiąże się z całkowitym odrzuceniem alkoholu, ale w rozsądnych granicach np: kilka kieliszków wina rocznie.

miałeś trochę inne zdanie.

Offline

#12 2010-10-14 00:39:46

zwiewny
Forumowicz
Data rejestracji: 2010-10-12
Liczba postów: 28

Odp: To uczucie.

Otóż Murchadzie, to była moja interpretacja słownikowej wersji tego słowa, która budziła duże kontrowersje w waszym środowisku opiniotwórczym, chciałem ją skonfrontować z waszymi poglądami i do dzisiaj nie jestem do końca przekonany do waszej interpretacji.

Poza tym nigdy nie mówiłem o sobie abstynent, gdyż zdawałem sobie sprawę, iż to słowo może być różnie rozumiane.

Offline

#13 2010-10-14 03:21:07

Murchad
Abstynent
Data rejestracji: 2008-04-28
Liczba postów: 1,784

Odp: To uczucie.

No i teraz mamy jasność smile

Offline

#14 2010-10-15 03:05:19

aleksandra17-88
Wtajemniczony
Data rejestracji: 2008-05-02
Liczba postów: 162

Odp: To uczucie.

zwiewny napisał/a:

Interesuje mnie, co odczuwa osoba, która nigdy w życiu nie piła alkoholu w momentach krytycznych, bo takie sytuacje na pewno się zdarzają np: śmierć bliskiej osoby, utrata pracy, choroba, liczne niepowodzenia itp. Czy nie macie ochoty, wtedy złamać się?

Kiedyś będąc w Przemyślu  (bo właściwie jestem z okolic) miałam przy sobie sto złotych, miałam coś kupić,naprawde nie pamiętam co, ale wiem ze to było coś waznego, bo jak zgubiłam te pieniądze to miałam ochote rzucic sie do Sanu;)hehe. Na całe szczęście moje dotychczasowe życie obfitowało tylko i wyłącznie w tego rodzaju krytyczne momenty i traumatyczne zdarzenia, więc nie wiem jak bym się zachowała gdyby przytrafiła mi się któraś z wymienionych przez Ciebie sytuacji.
Powiem jeszcze tylko, ze kiedyś miałam sen, w którym w kościele(dokładnie pamiętam ten sen) jakaś kobieta podaje mi szklanke z whisky, a ja podnosze ja do ust. Wiem, jak to zabrzmi, ale obudziłm sie niemalze z placzem, cała zlana potem. Dlatego też nie sadze, zebym mogla kiedykokolwiek sięgnąc po alkohol,(nawet w krytycznych momentach) skoro juz sam sen ze go pije, wywoluje u mnie takie rekacje. Nawiasem mówiąc, kolejny raz ciekawa jestem co by powiedział Freud odnośnie tego snu;).

Offline

#15 2010-10-15 21:04:23

klaa
Forumowicz
Data rejestracji: 2010-10-14
Liczba postów: 41

Odp: To uczucie.

Jak już wcześniej było pisane nigdy nie miałam ochoty się złamać, bo nie rozumiem sensu "złamania się" do czegoś w czym nie widzi się nic pozytywnego, miałabym się złamać i robić coś przeciwko sobie, bez sensu. Nikt do niepicia mnie nie zmusza, mój wybór.
Zresztą zawsze mnie dziwła sprawa radzenia sobie z problemami za pomocą alkoholu, w którym miejscu on pomaga nie wiem. Z problemem trzeba sobie poradzić na trzeźwo, a nie udawać, że go nie ma. Według mnie picie w takim momencie jest tylko oznaką słabości, ucieczką, a to nie jest żadne rozwiązanie.

Offline

#16 2010-10-16 23:34:18

Chdzirep
Wtajemniczony
Data rejestracji: 2010-04-01
Liczba postów: 727

Odp: To uczucie.

Interesuje mnie, co odczuwasz ty - osoba, która nigdy w życiu nie zażywała grzybów halucynogennych w momentach, gdy świat wydaje się paskudny i chciałoby się go widzieć piękniejszym? Czy nie masz ochoty, wtedy złamać się i pójść do lasu albo do dilera? wink

Ty cały czas sądzisz, że abstynencja to jakieś umartwianie się. Jest odwrotnie - umartwianiem byłoby zmuszanie się do picia.
Nie wspomnę już o tym, że nawet gdybym nie był abstynentem, to nie piłbym alkoholu z takich powodów. Zapijanie problemów procentami to droga donikąd i wielu pijących doskonale zdaje sobie sprawę z tego i wcale nie próbują topić smutków w wódce czy piwie - one są świetnymi nurkami. smile

Offline

#17 2010-10-16 23:40:46

Murchad
Abstynent
Data rejestracji: 2008-04-28
Liczba postów: 1,784

Odp: To uczucie.

Chdzirep napisał/a:

Interesuje mnie, co odczuwasz ty - osoba, która nigdy w życiu nie zażywała grzybów halucynogennych w momentach, gdy świat wydaje się paskudny i chciałoby się go widzieć piękniejszym? Czy nie masz ochoty, wtedy złamać się i pójść do lasu albo do dilera? wink

Ty cały czas sądzisz, że abstynencja to jakieś umartwianie się. Jest odwrotnie - umartwianiem byłoby zmuszanie się do picia.
Nie wspomnę już o tym, że nawet gdybym nie był abstynentem, to nie piłbym alkoholu z takich powodów. Zapijanie problemów procentami to droga donikąd i wielu pijących doskonale zdaje sobie sprawę z tego i wcale nie próbują topić smutków w wódce czy piwie - one są świetnymi nurkami. smile

Mam nowego forumowego idola. I ta wypowiedź chyba powinna wyjaśnić juz wszystko w tym temacie tongue

Offline

#18 2010-10-16 23:44:24

Gusiak
Abstynent
Data rejestracji: 2010-01-28
Liczba postów: 2,056

Odp: To uczucie.

Mi też się ta wypowiedź spodobała. Murchad jak zwykle lubi być pierwszy wink

Tzn za idola Cie nie biorę, ale ładnie napisane wink

Offline

#19 2010-10-16 23:56:22

Chdzirep
Wtajemniczony
Data rejestracji: 2010-04-01
Liczba postów: 727

Odp: To uczucie.

Do Gusiaka i Murchada: Dzięki, aż jestem zaskoczony, ale miło mi. smile

Offline

#20 2010-10-17 23:07:06

Madzialenka
Wtajemniczony
Data rejestracji: 2010-02-01
Liczba postów: 422

Odp: To uczucie.

zwiewny napisał/a:

Z tego, co zaobserwowałem to u was na forum, osoby będące abstynentami pierwotnymi są darzone dużym szacunkiem

Mwahahahahaha big_smile

Ekhm.

Pewnie, że tak tongue


A serio sam pomysł udawania,że nigdy się nie piło jest tragikomiczny. To, że Ty nie należysz do tej grupy, Zwiewny, nie musi oznaczać, że bycie taką osobą jest niemożliwe smile

Offline

#21 2010-10-18 13:34:22

Suchy
Abstynent
Data rejestracji: 2006-09-03
Liczba postów: 3,204
WWW

Odp: To uczucie.

Chdzirep - ta riposta jest geniaaaaalna!!!

Offline

#22 2018-11-29 00:30:26

Dirgam
Forumowicz
Data rejestracji: 2018-11-28
Liczba postów: 18

Odp: To uczucie.

(nie ma to jak odkop po 8 latach xD)

Gdy miałem około 10 lat(czyli niewiele wcześniej niż powstał ten post tongue) zastanawiałem się, czy w taki sposób nie spróbuję kiedyś alkoholu(już wtedy wiedziałem, że będę abstynentem), jednakże od kilku lat(mam teraz 21) nie widzę takiej możliwości. Gdybym miał się już załamać i odciąć się od rzeczywistości, to pewnie bym przez kilka dni tylko programował/grał w gry, ale nie mam zamiaru kiedykolwiek zaciemniać swojego umysłu używkami - za bardzo cenię jego możliwości, które jeśli tylko sytuacja jest zależna ode mnie pozwalają mi znaleźć wyjście.

Offline

#23 2018-11-30 12:53:52

Suchy
Abstynent
Data rejestracji: 2006-09-03
Liczba postów: 3,204
WWW

Odp: To uczucie.

Odkop nie odkop ale myśli zawsze aktualne :-) Z przyjemnością wróciłem do tego wątku i z przyjemnością przeczytałem post Dirgama.

Offline

Stopka

Forum oparte na FluxBB