Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Bardziej popularny jest (i to już chyba nie stereotyp) fakt, że pijący nie mogą ścierpieć abstynentów, ale my, mimo że w mniejszości, nie mamy powodów do czucia się gorzej (do czego wielu pijących próbuje abstynenta sprowadzić), bo to nie my pijemy truciznę usprawiedliwiając ją setkami powodów (mam urodziny, więc się zatruję i zrzygam, zdałem prawo jazdy więc wypiję coś, co krzywi mi pysk i powoduje zawroty głowy - tak to w praktyce wygląda), ostatnio zepsuł mi się samochód, oczywiście zgodna ze sobą brać alkoholowa śmiertelnie poważnie stwierdziła, że to przez to, że go nie opiłem. Co by oni zrobili gdyby alkohol zniknął? Strach by było cokolwiek robić, inwestować, bo przecież nieopite.
Poza tym przypomina mi się pewne zjawisko wśród pijących, które ma nie wiem jaki cel, pewnie nie jest wam obce coś takiego. Alkoholowe ,,wyliczanie'', tzn. coś w stylu
Pojechaliśmy do Staśka i walnęliśmy po 2 piwa, w drodze powrotnej rozebraliśmy w samochodzie 0,7 na trzech, ale Jacek ominął dwie kolejki, jak wróciliśmy to wypiłem z Krzyśkiem połówkę wyborowej i jeszcze tak po 4 kieliszki żołądkowej co została z sylwestra, potem jeszcze tak 3/4 szklanki wina domowej roboty i dalej to już nie pamiętam.
Po co to? Zawsze z wielką dokładnością pamiętają co i ile pili. Jakoś nie wyobrażam sobie opowiadania, ile soku lub herbaty wypiłem przez ostatnie dwa dni, w jakich okolicznościach.
Offline
Po co? Bo alkohol, w przeciwieństwie do soku i normalnie zaparzonej herbaty (nie mylić z więziennym czajem), ma moc i działa. Umiejętność możliwie długiego opierania się tej mocy jest w pewnych kręgach wysoce ceniona. Taka wyliczanka ile to się różnych procentów wypiło i mimo to się żyje do dziś i jaką to ma się mocną głowę może znakomicie podnieść prestiż. No i zawsze istnieje szansa, że nasz słuchacz może podejść do takich rewelacji sceptycznie i zechce sprawdzić je doświadczalnie, więc znów będzie okazja do picia, może nawet na jego koszt!
Offline
Rozumiem o co chodzi, ale w przypadku alkoholu to jest pozbawione sensu. Zwykła trucizna, jeśli ktoś umie dużo wypić bez widocznych efektów, to nic nie zyskuje w moich oczach (myślę że reszta abstynentów uważa tak samo), bo nie jest to tak jakby zasługa jego ciężkiej pracy, tylko jeśli już - chlania ile wejdzie, aż się przyzwyczaję. Widziałem niejednego silnego chłopa pracującego fizycznie, którego alkohol powalił, popsuł zdrowie, widziałem niejednego ,,koksa'', dobrego sportowca, widziałem niejedną ładną i zdrową na 1 rzut oka dziewczynę, których to ludzi alkohol sponiewierał, więc dla mnie ta ,,wytrzymałość'' jest po prostu bezwartościowa, bo i tak dobrze i zdrowo żyjący ludzie mogą nie podołać piciu, a jakiś smutny obywatel gustujący w trunkach owocowych poniżej 6 złotych może być od nich ,,mocniejszy''. Dlatego moim zdaniem ktoś kto umie dużo wypić nie ma sie czym chwalić, bo to wcale nie oznacza, że jest ,,mocny'' ogólnie, tylko w tym względzie. Ależ ci pijący mają ciężkie życie, tyle wyrzeczeń, tyle otoczki wkoło tego, tyle napsutego zdrowia fizycznego i psychicznego, żeby umieć podołać ich ulubionym trunkom, a abstynent po prostu kupuje co mu się podoba, wypija ze smakiem i po sprawie...
Offline
W porządku Ja wiem, tylko że mam tendencję do obszernego wyrażania swojego zdania na temat alkoholu lub/i innych zjawisk, których nie popieram. Jak się zaczepię tematu, to bym mógł pisać...
Ostatnio edytowany przez Angar (2013-05-06 12:26:33)
Offline
Oj tam jak raz na miesiąc się napijemy z kumplami po butelce taniego wina to nic się wielkiego nie stanie przecież. Dosyć często się spotykamy ale wtedy po 3-4 piwa na głowę starczają. Jak jakieś imieniny lub urodziny to 0.5l lub 0.7l wódki na głowę wychodzi. Poza tym w sumie nie piję.
Poza tym w sumie nie piję.
Rozbawiłeś mnie tym
Offline
Niestety dla Ciebie, tutaj też nikogo nie obchodzi co pijesz, skąd i w jakiej ilości. Serio.
Może napisz na żal.pl. hehe.
Całkowicie zgadzam się z Tobą Gusiaku. Mnie to też nie obchodzi, i innych forumowiczów również. Dlatego mam pytanie: dlaczego jako osoba z uprawnieniami administratora po prostu tego nie skasujesz?? Przecież to jest zwykły spam, w regulaminie forum jak byk stoi, żeby nie spamować.
Offline
Gusiak napisał/a:Niestety dla Ciebie, tutaj też nikogo nie obchodzi co pijesz, skąd i w jakiej ilości. Serio.
Może napisz na żal.pl. hehe.Całkowicie zgadzam się z Tobą Gusiaku. Mnie to też nie obchodzi, i innych forumowiczów również. Dlatego mam pytanie: dlaczego jako osoba z uprawnieniami administratora po prostu tego nie skasujesz?? Przecież to jest zwykły spam, w regulaminie forum jak byk stoi, żeby nie spamować.
Każdy ma na tym forum prawo się wypowiadać. Zarówno abstynenci jak i pijący. Dopóki dana osoba nie zachowuje się wulgarnie i nie obraża innych to niech sobie pisze.
Dla Ciebie to spam a dla niego opowieść o sukcesach i osiągnięciach... :-)
Błędnie zakłada, że komuś tu tym zaimponuje, nie rozumie, że dla nas jego wypowiedzi są godne pożałowania. Może ktoś podejmie dyskusję, a jak nie to wystarczy zignorować.
Offline
Ale przynajmniej nie ma ataków na nas i sugerowania nam, ze jesteśmy życiowymi nieudacznikami, bo nie pijemy.
Co się chyba czasem zdarzało na tym forum.
Offline
Ja tam uważam, że w życiu należy wszystkiego próbować, jak ktoś nie chce się czasem zabawić z alkoholem, cóż to jego problem. Nie wiem dlaczego uważacie pijących za gorszych. Nie mówię, że trzeba ciągle chlać albo, że w ogóle trzeba chlać ale kulturalnie się napić raz na tydzień czy 2 tygodnie to chyba nie jest nic złego. Wiadomo, że czasem wypije się więcej ale tylko czasem.
Otóż to nie żaden problem. Ja byłem pijącym przez jakiś czas, piło się mniej, więcej, czasem tanie wino, czasem wódka, czasem piwo, ale zachciałem zostać abstynentem, bo mnie efekty alkoholu zaczęły denerwować. Przeżyłem już ponad pół roku takiego stylu życia i z całą pewnością stwierdzam - to jest dopiero radość z życia. Żadna chemia nie daje tego, co czysty umysł, prawdziwe przemyślenia, prawdziwy nastrój.
I nie uważamy nikogo za gorszego, tylko taki styl życia (a ściśle - samo picie) nam się nie podoba, bo wiemy (abstynenci wtórni) z własnego doświadczenia, czym to smakuje, lub z obserwacji (abstynenci pierwotni) i innych takich przeżyć. To raczej pijący uważają nas za gorszych, to my jesteśmy mniejszością, nie raz nie dwa spotkałem się z teorią, że musimy być albo chorzy na głowę (jesteśmy idiotami, bo się nie trujemy, jak by to powiedział białowłosy zabójca potworów - pięknie, k*rwa, pięknie...) albo jesteśmy jakimiś ciotami, nieudacznikami życiowymi, mamy kompleksy i tak dalej. Nie wiem skąd przeświadczenie, że jak ktoś daje sobie radę z życiem sam z siebie, na podstawie własnej siły charakteru jest gorszy od kogoś, kto musi się wspomagać, bo inaczej sobie nie radzi (nie mówię o wszystkich pijących)...
Radość czerpię z o wiele przyjemniejszych rzeczy niż chemiczny napój który mi nie smakuje i którego efekty mnie męczą, a dla smaku i orzeźwienia jest tysiąc innych rzeczy, więc alkohol mi nie jest do niczego potrzebny. Ani raz na tydzień, ani na rok, ani jedno piwo, ani kieliszek wódki.
Poza tym nie uważam nikogo pijącego za gorszego, 99,9% moich znajomych z prawdziwego życia to osoby pijące (co do jednego nie jestem pewien, tak to by było 100).
Offline
Ja tam uważam, że w życiu należy wszystkiego próbować, jak ktoś nie chce się czasem zabawić z alkoholem, cóż to jego problem.
Słuchaj, rozumiem, że lubisz sobie wypić, ale to jedno z najbardziej idiotycznych mott życiowych jakie można było wymyślić. W planach masz już testowanie heroiny, cracku, krokodyla, czy, dajmy na to, autoerotycznej asfiksjii podczas seksu z grupą napalonych skazańców płci wybitnie męskiej. Nie? Czemu, przecież "wszystkiego TRZEBA spróbować" . Tak? Powodzenia w udowadnianiu tezy, lista substancji i różnego typu aktywności jakie ludzie sobie wymyślili jest dość długa
Ja wiem czego chcę w życiu skosztować, alkohol jedną z tych rzeczy nie jest i nigdy nie był.
Nie wiem dlaczego uważacie pijących za gorszych. Nie mówię, że trzeba ciągle chlać albo, że w ogóle trzeba chlać ale kulturalnie się napić raz na tydzień czy 2 tygodnie to chyba nie jest nic złego. Wiadomo, że czasem wypije się więcej ale tylko czasem.
Pijąc go nie stajesz sie w moich oczach ani gorszy ani lepszy, po prostu wybierasz styl życia jaki mi by nie odpowiadał. Dopóki nie zawracasz mi głowy swoim wyborem nie poświecę mu chwili uwagi. Skoro jednak piszesz na forum abstynentów o swoich eksperymentach z kolegą (i romantycznie tanim winem), to kurczę nie oczekuj wiwatów i pochwał
Ostatnio edytowany przez wilczek (2013-05-08 02:45:57)
Offline
Jeszcze bardziej powalający jest argument niektórych palących zakładający ,,na coś trzeba umrzeć''. Skoro są tacy zdecydowani na sposób śmierci, usilnie płacą za to, że ,,muszą na coś umrzeć'' niemałe pieniądze, bo dzisiaj 10-11 zł dziennie (wśród nałogowców), to chyba lepiej od razu pójść podziwiać krajobrazy z mostu i się poślizgnąć.
Offline
usilnie płacą za to, że ,,muszą na coś umrzeć'' niemałe pieniądze, bo dzisiaj 10-11 zł dziennie (wśród nałogowców),
Że co?
Ja sam robię papierosy mam do tego maszynkę i kupuję tytoń i wychodzi mi około 4zł za paczkę a palę jedną dziennie, jak mnie ktoś wk.... to czasem półtora lub bardzo rzadko dwie więc nawet w najgorszym wypadku wychodzi mi max 8zł dziennie
Gorzej jest z alkoholem, tu już trzeba kupować w sklepie niestety ale piję dosyć rzadko.
No to co innego, ale mówiłem na podstawie osób które znam, oni nie kręcą tylko kupują normalnie w sklepie.
Teraz mnie naszło, więc dopisuję
palę jedną dziennie, jak mnie ktoś wk.... to czasem półtora lub bardzo rzadko dwie
To jest jeden z wielu powodów, dla którego nie palę i nie piję, moje emocje to moja własność i są zależne ode mnie, a nie od chemicznej regulacji.
Ostatnio edytowany przez Angar (2013-05-10 14:17:15)
Offline
Ja też palę ale nie wiele, paczka starcza mi na kilka dni, czasem na tydzień. Wolę pić Jutro mam 18 kolegi i znowu pójdzie sporo wódki, piwa i fajek
I co zabronicie mi?
Zabronimy? A skąd! Pij jak najwięcej. Będziesz od tego lepszy.
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Jack - http://www.youtube.com/watch?v=klyqWHCrVQ8
Angar, jak długo nie piijesz? Bo emocje to jednak zależą od chemicznej regulacji, tylko wewnętrznej. Jak lubiłeś wypić to pierwsze kilka miesięcy abstynencji to takie "upicie trzeźwością" i trochę niezdrowa euforia z tego powodu.
Offline
Nie piję od końcówki października. To rozumiem, ale mi chodziło bardziej o fakt ,,zdenerwuję się - muszę wypić, zapalić'' itp.. Takie ograniczanie się, zniewalanie, wmawianie sobie, ze samemu się nie da rady tylko trzeba jakichś używek.
Co do tej euforii to wiem o co chodzi, ale dla mnie abstynencja jest już naturalna. Codzienna. Zwykła. Co do lubienia wypić... Trochę lubiłem, trochę nie. Zapewne bardziej bym wtedy lubił gdyby nie widoczna i odczuwalna na każdym kroku szkodliwość, co nie zmienia faktu, że nawet przy jej braku i tak zostałbym abstynentem.
Ostatnio edytowany przez Angar (2013-05-11 00:19:03)
Offline
Ostatnio ciągle baluję co weekend w każdy piątek. Znalazłem świetną recepturę, piję 0.5l na dwóch następnie wypijam sobie 2 piwa i wtedy jest świetnie
chyba że pijemy coś innego, to najlepiej mi idzie po 0,7l wina, (nadal to z biedronki) i po nim jedno piwo, nigdy jeszcze nie zwracałem i ogólnie po takiej mieszance jest świetnie
Pijemy raz to wino z piwem a raz wódkę z piwem i tak co tydzień
i do tego jeszcze niektórzy w tym ja palimy trochę ale lekkie fajki, ja palę L&M niebieskie.
Zadam pytanie ale z czystej ciekawości, bez ani grama złośliwości. Jeśli nie wykonasz tych czynności, nie spożyjesz tych produktów w ogóle, to co wtedy? Czujesz się źle, czegoś ci brakuje, czy co? Tak po prostu pytam, nie odbieraj tego jako atak.
Ostatnio edytowany przez Angar (2013-06-01 13:46:13)
Offline
Zadam pytanie ale z czystej ciekawości, bez ani grama złośliwości. Jeśli nie wykonasz tych czynności, nie spożyjesz tych produktów w ogóle, to co wtedy? Czujesz się źle, czegoś ci brakuje, czy co? Tak po prostu pytam, nie odbieraj tego jako atak.
Papierosów trochę mi brakuje choć nie palę dużo (max paczkę na tydzień). I słabe bo L&M niebieskie. Bez alkoholu jak najbardziej sobie radzę (czasami mam tydzień przerwy i daję radę). Piję głównie na spotkaniach lub imprezach z kolegami. Mam 22 lata.
Bez alkoholu jak najbardziej sobie radzę (czasami mam tydzień przerwy i daję radę).
Tydzień? Abstynencja od wieczoru w niedzielę co by rano wstać, aż po piątkowy wieczór, bo kolejne picie - daje 5 dni, a nie tydzień. Tak czy siak, zdaniem niektórych, takie picie, to jednak jakaś tam wstępna faza alkoholizmu, bo jest regularność dawki.
A w ogóle, to cienki jesteś. Takim piciem, to możesz siać zgorszenie tylko na abstynenckim forum. Pójdź gdzieś indziej, to Cię wyśmieją. Ja pytam: co to jest pół litra na dwóch???
[liczę na to, że pojawi się ktoś jeszcze i zacznie się licytacja kto więcej pije i dalej rzyga - abstynenci uwielbiają się zasłuchiwać w takich opowieściach]
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Bez alkoholu jak najbardziej sobie radzę (czasami mam tydzień przerwy i daję radę).
Tydzień? Abstynencja od wieczoru w niedzielę co by rano wstać, aż po piątkowy wieczór, bo kolejne picie - daje 5 dni, a nie tydzień. Tak czy siak, zdaniem niektórych, takie picie, to jednak jakaś tam wstępna faza alkoholizmu, bo jest regularność dawki.
A w ogóle, to cienki jesteś. Takim piciem, to możesz siać zgorszenie tylko na abstynenckim forum. Pójdź gdzieś indziej, to Cię wyśmieją. Ja pytam: co to jest pół litra na dwóch???
[liczę na to, że pojawi się ktoś jeszcze i zacznie się licytacja kto więcej pije i dalej rzyga - abstynenci uwielbiają się zasłuchiwać w takich opowieściach]
A kto powiedział, że tylko tyle mogę? Tylko tyle piję bo chcę, wielokrotnie wypiłem więcej. Tak poza tym to do tego pół litra dochodzą 2 piwka.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna