Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Wiem, wiem, że moralizowanie i nakłanianie pijących do niepicia nie ma raczej szans powodzenia i może wyrządzić więcej krzywdy niż pożytku, ale są sytuacje nad którymi mi ciężko przejść:
18-ste urodziny dziewczyny w rodzinie, biesiadka przy stole i mamusia do córeczki: no napij się z nami, czemu nie chcesz? Już conajmniej od roku rodzice pozwalali jej popijać, na zasadzie lepiej jak w domu się napije lampkę wina z rodzicami, niż po kryjomu itd.
Ja chciałbym zapobiegać temu, ale co mogę zrobić? Każda próba nakłaniania jej do niepicia, popartego argumentacją, że picie alkoholu nic nie daje i jest niezdrowe skończy się: "Tak tak jasne ok, masz rację" - na odczep się.
Jak pomóc młodym, którzy nie są świadomi, jaka to wielka pułapka i oszustwo? Dopóki sam nie byłem świadom i uważałem, że nie ma nic złego w umiarkowanym piciu, tak się tym nie przejmowałem. Teraz będąc abstynentem i wiedząc o piciu alkoholu to co wiem, nie mogę nie przeciwdziałać...kurde no sumienie mi nie pozwala, tylko jak to robić? Co myślicie?
Offline
Teraz będąc abstynentem i wiedząc o piciu alkoholu to co wiem, nie mogę nie przeciwdziałać...kurde no sumienie mi nie pozwala, tylko jak to robić? Co myślicie?
Musisz mieć świadomość, że część obecnych na forum abstynentów, którzy jednak nie ustrzegli swojego mózgu przed zlasowaniem, będzie Ci tłumaczyć, że nie powinieneś się przejmować losem innych bo to co dobre dla Ciebie, nie musi być takim dla nich, że każdy człowiek ma prawo wyboru swej drogi, a Ty jesteś be bo chcesz ingerować w jego sprawy.
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Tylko, że mi chodzi tu o młode i bardzo młode osoby, które przy tym co się dzieje teraz w mediach i w społecznościach nie mają: czytaj: nie widzą tego wyboru i chodzi o to, żeby w jakiś sensowny sposób im uzmysłowić, że alkohol nie jest im wcale potrzebny. Tylko czy to w ogóle możliwe. Wielu z Was jest abstynentami pierwotnymi; umieliście zauważyć ten wybór i pójść odpowiednią drogą, należy się Wam podziw- choć w zasadzie to powinno być normalne, a nie godne podziwu, ale żyjemy w takich czasach i takiej części świata, że tak jest. Ale co z tymi słabszymi, "krótkowzrocznymi" co przeoczyli tą dobrą drogę i zaczynają iść nie tędy co trzeba. Każdy z nas ma w rodzinie, czy wśród bliskich znajomych takie osoby dorastające, możnaby do nich dotrzeć. Tak jak fajki już teraz nie są na porządku dziennym, na imprezach i poza nimi, tak może da się zrobić to samo z alkoholem. Na edukację szkolną chyba nie mamy co liczyć..
Offline
Wielu z Was jest abstynentami pierwotnymi; umieliście zauważyć ten wybór i pójść odpowiednią drogą, należy się Wam podziw- choć w zasadzie to powinno być normalne, a nie godne podziwu, ale (...)
No i jest normalne. Dla części pierwotnych, nie było żadnego wyboru. Tak! - Dorastali w trzeźwych rodzinach, a przebywając wśród trzeźwych, normalna jest trzeźwość. A jakieś tam pierwsze spotkanie z pijącymi (na weselu, jakieś imprezie, w szkole)... myślisz, że tak łatwo pójść za stadem, jeśli w domu nikt nie pije? Widok pijących szokuje, więc człowiek zaczyna myśleć. A jak mu wyjdzie, że picie to syf, to nie napije się nigdy. Prosta sprawa. Tyle, że musi mieć naprawdę mądrych rodziców.
U mnie było trochę inaczej - niepełna rodzina. Ale i tak dość niepijąca, a ja byłem zawsze taki trochę na opak.
No dobra, do rzeczy. Co możemy zrobić? Ja twierdzę, że nic. Jokier tylko pokrytykował wszystkich innych, a nic nie przedstawił. Więc jak tu ratować młodych? Abstynent ma dawać do zrozumienia, że jest lepszym wzorem do naśladowania niż czyjś ojciec? A może mam zacząć chodzić na imprezy i tam "głosić" jak jakiś sekciarz?
Jedyne co mogę, to żyć po swojemu. Żyjąc poznaje się ludzi. Z niektórymi się zaprzyjaźnia. Czasem dowiadują się, że nie piję. Zwykle są zaskoczeni i nie dowierzają. Ale co mają zrobić? - akceptują to (mam na myśli prawdziwych przyjaciół, a nie jakichś pijaczków poznanych w akademiku). Oczywiście zero pouczania, moralizowania, przekonywania na siłę (w tym są dobrzy tylko pijący). Niech im mój przykład daje do myślenia co zyskują, a co tracą swoim piciem. Jak mocno poskutkuje, to już nie ode mnie zależy. No, teoretycznie zależy - gdybym był człowiekiem sukcesu itp. to pewnie większe bym wrażenie robił. Więcej nie jestem w stanie nic zrobić. Mogę dawać przykład, że bez chlania się da i tyle.
Ostatnio edytowany przez pęknięty klawikord (2014-04-07 21:58:34)
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
No i jest normalne. Dla części pierwotnych, nie było żadnego wyboru. Tak! - Dorastali w trzeźwych rodzinach, a przebywając wśród trzeźwych, normalna jest trzeźwość. A jakieś tam pierwsze spotkanie z pijącymi (na weselu, jakieś imprezie, w szkole)... myślisz, że tak łatwo pójść za stadem, jeśli w domu nikt nie pije? Widok pijących szokuje, więc człowiek zaczyna myśleć. A jak mu wyjdzie, że picie to syf, to nie napije się nigdy. Prosta sprawa. Tyle, że musi mieć naprawdę mądrych rodziców....
No dobra, do rzeczy. Co możemy zrobić? Ja twierdzę, że nic.
No nie bądź takim pesymistą. Myślę, że masz jeszcze szansę zostać dobrym rodzicem.
Jokier tylko pokrytykował wszystkich innych, a nic nie przedstawił.
Nie wszystkich innych tylko część, dość hałaśliwą, ale pozostającą w zdecydowanej mniejszości. Co do drugiej części zdania, to masz rację, ale odpowiedz czy chciałbyś realizować jakiś mój pomysł?
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Tylko, że mi chodzi tu o młode i bardzo młode osoby, które przy tym co się dzieje teraz w mediach i w społecznościach nie mają: czytaj: nie widzą tego wyboru i chodzi o to, żeby w jakiś sensowny sposób im uzmysłowić, że alkohol nie jest im wcale potrzebny. Tylko czy to w ogóle możliwe.
Oczywiście, że możliwe. Recepta jest nawet bardzo prosta, należy robić tylko dokładnie odwrotnie to co robi obecnie mafia alkoholowa. Tyle, że część abstynentów w istnienie mafii alkoholowej nie wierzy, wierzy natomiast w skuteczność trzymania kciuków.
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Nie wszystkich innych tylko część, dość hałaśliwą, ale pozostającą w zdecydowanej mniejszości. Co do drugiej części zdania, to masz rację, ale odpowiedz czy chciałbyś realizować jakiś mój pomysł?
Wiesz, najpierw musiałbym ten pomysł poznać . Chyba, że masz na myśli zostanie dobrym rodzicem
. No cóż, do tanga trzeba dwojga - to raz. A dwa, że abstynencja, to chyba jednak nie wszystkie wartości, jakie chciałbym przekazać dzieciom. Z tym, że abstynencję bym potrafił przekazać, a części innych spraw pewnie nie (bo mi nikt nie przekazał). Także sam do końca nie wiem, czy chęć posiadania dzieci, nie byłaby w moim przypadku jakimś egoizmem.
Recepta jest nawet bardzo prosta, należy robić tylko dokładnie odwrotnie to co robi obecnie mafia alkoholowa.
A co konkretnie? Bez tego, to ciężko uwierzyć w jej istnienie.
Jokierze, konkretów nam trzeba.
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Oczywiście zero pouczania, moralizowania, przekonywania na siłę (w tym są dobrzy tylko pijący). Niech im mój przykład daje do myślenia co zyskują, a co tracą swoim piciem. Jak mocno poskutkuje, to już nie ode mnie zależy. No, teoretycznie zależy - gdybym był człowiekiem sukcesu itp. to pewnie większe bym wrażenie robił. Więcej nie jestem w stanie nic zrobić. Mogę dawać przykład, że bez chlania się da i tyle.
Oczywiście masz dużo racji, moralizowanie może nawet zaszkodzić, niż pomóc. Najlepiej dawać przykład swoją postawą, tak. Ja wrócę do tej 18-latki z mojej rodziny, to moja chrześnica, jest mi bardzo bliska, choć nie mamy częstego kontaktu, moja abstynencja jest dla niej, podobnie jak skłonność do wegetarianizmu, pewnego rodzaju ciekawostką, trochę dziwnym zachowaniem, jakby kaprysem. Nie mam okazji, żeby świecić jej przykładem (choć to jeszcze za wcześnie, żebym chyba mógł nim świecić, dopiero co rozbłysło:). Póki co nie chcę szukać daleko, tylko wśród najbliższych. Za parę lat mój starszy syn będzie nastolatkiem i oczywiście będę robił wszystko, żeby swoją postawą wpłynąć na niego, tylko nie wiem czy to wystarczy.
Czy udało wam się "przeciągnąć na swoją stronę" kogoś? Ile osób, dzięki waszej postawie jest teraz abstynentami?
Offline
Za parę lat mój starszy syn będzie nastolatkiem i oczywiście będę robił wszystko, żeby swoją postawą wpłynąć na niego, tylko nie wiem czy to wystarczy.
Prawidłowe relacje w rodzinie dają niemal 100% gwarancji, że wystarczy.
Czy udało wam się "przeciągnąć na swoją stronę" kogoś? Ile osób, dzięki waszej postawie jest teraz abstynentami?
Nie prowadzę statystyk ani nie zbieram deklaracji. Na oko widzę, że alkohol jest w moim otoczeniu produktem wstydliwym. Spożycie spadło może o 95% w stosunku do tego sprzed 30 lat. Prawdę mówiąc to nie pamiętam kiedy ostatnio w mojej obecności był spożywany na jakiejś imprezie rodzinnej, poza kilkoma weselami, z których ostatnie odbyło się przed trzema laty.
Ostatnio edytowany przez jokier (2014-04-08 21:12:57)
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
...abstynencja, to chyba jednak nie wszystkie wartości, jakie chciałbym przekazać dzieciom. Z tym, że abstynencję bym potrafił przekazać, a części innych spraw pewnie nie (bo mi nikt nie przekazał).
Każdy człowiek jest owocem miłości, Ty także. Decyzję zawsze podejmuje Ten, który potrafi sterować hormonami naszych rodziców.
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Za parę lat mój starszy syn będzie nastolatkiem i oczywiście będę robił wszystko, żeby swoją postawą wpłynąć na niego, tylko nie wiem czy to wystarczy.
Nie wiem czy już nie jest za późno. No i czy żona też abstynentka?
Kiedyś Ren-ya pisała jak jej córka oznajmiła, że jak tylko skończy18 lat, to będzie pić. No i piła. Fakt, że może szybciej niż inni stwierdziła, że to całe picie, to nie takie całkiem super. Ale chcieć, to chciała. Ren-ya została abstynentką jak córka miała ~10 lat, a jej mąż ma przeciętny stosunek do alkoholu. Pewnie to jakoś wpłynęło.
Czy udało wam się "przeciągnąć na swoją stronę" kogoś? Ile osób, dzięki waszej postawie jest teraz abstynentami?
Nikogo. Ale jest coś w tym, co pisze Jokier - w obecności abstynentów, spożycie spada . Nie wiem na jakiej zasadzie to działa. Wstydzą się pić przy abstynencie? Może myślą, że piciem sprawią mi przykrość? A może nie piją, bo w końcu nie muszą zgrywać takiego co pije przy każdej okazji? Pewnie wszystkiego po trochu.
Każdy człowiek jest owocem miłości, Ty także. Decyzję zawsze podejmuje Ten, który potrafi sterować hormonami naszych rodziców.
No nie wiem czy to właśnie tak jest .
Ostatnio edytowany przez pęknięty klawikord (2014-04-08 14:04:29)
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
.
Każdy człowiek jest owocem miłości, Ty także. Decyzję zawsze podejmuje Ten, który potrafi sterować hormonami naszych rodziców.
Owocem miłości kogo? Bo jesli masz na myśli rodziców, to zdecydowanie nie każdy człowiek jest owocem ich miłości.
Offline
Przecież jokier napisał: " Decyzję zawsze podejmuje Ten, który potrafi sterować hormonami naszych rodziców".
Offline
Nikogo. Ale jest coś w tym, co pisze Jokier - w obecności abstynentów, spożycie spada
. Nie wiem na jakiej zasadzie to działa. Wstydzą się pić przy abstynencie? Może myślą, że piciem sprawią mi przykrość? A może nie piją, bo w końcu nie muszą zgrywać takiego co pije przy każdej okazji? Pewnie wszystkiego po trochu.
Nie prowadzę statystyk ani nie zbieram deklaracji. Na oko widzę, że alkohol jest w moim otoczeniu produktem wstydliwym. Spożycie spadło może o 95% w stosunku do tego sprzed 30 lat. Prawdę mówiąc to nie pamiętam kiedy ostatnio w mojej obecności był spożywany na jakiejś imprezie rodzinnej, poza kilkoma weselami, z których ostatnie odbyło się przed trzema laty.
Uważam, że to wspaniałe i to bardzo dużo skoro się tak dzieje. Ja osobiście wokoło mam samych pijących, choć moja żona pije mało i bardzo okazjonalnie i jest moim pierwszym, na szczęście dość łatwym celem do nawrócenia . Mam nadzieje, że uda nam się roztoczyć wokół siebie taką aurę i zarazimy innych. Zresztą myślę, że to kwestia czasu, być może sporego odcinka czasu, że picie będzie wychodzić z mody i przestanie być "cool", zresztą już powoli przestaje, choć za bardzo tego jeszcze nie widać. Mam taką nadzieję, że podobnie jak palenie stanie się wkrótce niemodne.
Offline
W mojej ocenie najgłupsza rzeczą jaką może zrobić abstynent w towarzystwie pijących, to próbować ich przekonywać do swoich racji. Wtedy murowane, że osiągnie się wprost przeciwny efekt od zamierzonego. To po prostu nie ma sensu.
Na marginesie, ja nikogo przekonywać nie zamierzam. Od tego są misjonarze.
Ostatnio edytowany przez Bartosz78 (2014-12-09 17:54:06)
Offline
Wydaje mi się, że młodzi ludzie mają taką przypadłość, że dopóki nie przekonają się o czymś na własnej skórze, to nie zrozumieją. Dlatego tłumaczenie im, żeby nie pili mija się z celem. Mało kto umie się uczyć na cudzych błędach.
Offline
Ale po co komuś tłumaczyć by nie pił? To naprawdę nie ma sensu.
Offline
Strony: 1