Nie jesteś zalogowany na forum.
Witam
Nie wydaje wam się że podział na abstynentów wtórnych i pierwotnych jest zarówno niesprawiedliwy jak i zwyczajnie głupi i kompletnie nie pomyślany?
Abstynent pierwotny to osoba która świadomie nie wypiła ani kropli alkoholu. Ile jest takich osób? Mała garstka. Ciekawiej będzie z abstynentem wtórnym bo to większość. W tej grupie znajdują się zarówno osoby które raz spróbowały i zrezygnowały z dalszego picia, tak samo jak osoby które piły okazjonalnie, sporadycznie ale w tej grupie są też nałogowi alkoholicy którzy się opamiętali i wyleczyli.
Nie twierdzę że każdy przypadek powinien być w osobnej grupie, ale obecny podział na garstkę ludzi nigdy nie pijących i resztę, zdecydowaną większość gdzie znajdują się zarówno ci co wypili lampkę wina raz w życiu jak i wieloletni alkoholicy po terapii.
Nadajesz słowom pierwotny i wtórny znaczenia, których my im wcale nie przypisujemy. Dla nas to kwestia czysto techniczna a nie lepszy-gorszy. Natomiast nie widzę przeciwwskazań by zróżnicować abstynentów wtórnych, w szczególności wtórnych wcześniej umiarkowanie pijących i będących dobrowolnymi abstynentami od alkoholików po terapii. W szczególności za abstynenta w ogóle nie uznałbym alkoholika po terapii, który nie pije ale żałuje, ze nie może pić i generalnie chciałby lecz wie czym to może się skończyć. Po prostu w moim ujęciu abstynencji duży nacisk kładę na dobrowolność.
Offline
Idąc Suchy tym tropem można rożnicować i pierwotnych.
Np. na ideologicznych i resztę.
Zresztą biorąc pod uwagę ile alkoholu nieświadomie (kefiry, soki, etc.) trafia do naszych organizmów, to abstynencja staje się fikcją.
Ostatnio edytowany przez Bartosz78 (2015-07-31 18:58:12)
Offline
Zresztą biorąc pod uwagę ile alkoholu nieświadomie (kefiry, soki, etc.) trafia do naszych organizmów, to abstynencja staje się fikcją.
Piłeś, nie pisz.
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
jokier, a może tak coś od siebie?
Offline
Staram się, ale chwilowo nie mam pomysłu na bardziej zabawne wpisy.
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Pewnie dlatego, że jesteś w okresie postu intelektualnego.
jokier, nie przejmuj się. To minie. 😊 A może nie minie? Wszak mogłeś już wejść w stan permanentny na co wskazują niektóre twoje wpisy.
Tak czy siak:
Pozdrawiam,
b.o.
Ostatnio edytowany przez Bartosz78 (2015-08-02 11:27:12)
Offline
Bartosz78 - dlatego ja nigdy nie definiuję abstynencji jako stanu całkowitej wolności od alkoholu. Ten stan jest po prostu całkowicie niemożliwy a czasami i szkodliwy. Alkohol jest bardzo dobrym rozpuszczalnikiem i konserwantem, świetnie nadaje się do leków. Ja siebie nazwałbym raczej abstynentem od psychoaktywności. To własnie mnie brzydzi i odrzuca. Nie obchodzi mnie mniej czy bardziej mityczna szkodliwość alkoholu. Alkohol wpływa na mój mozg a ja sobie tego wpływu nie życzę. Mikroskopijne ilości etanolu , które wchłaniamy wraz z kefirami, jogurtami, kwasami chlebowymi, lekami itp. sa od razu rozkładane i nigdy nie pokonają bariery krew-mózg. A nawet gdyby jakaś jedna cząsteczka C2H5OH te barierę pokonanła to jej wpływ na mózg złożony z miliardów neuronów będzie niemierzalny. Wobec tego mnie to w ogóle nie obchodzi.
Uważam też, że definicje wymyślamy po to, by ułatwić sobie życie i komunikację. Powinny być więc jasne, jednoznaczne i praktyczne. Zdefiniowanie abstynenta jako osoby, która nigdy świadomie nie wchłonęła ani jednej cząsteczki etanolu praktyczne nie jest bo takiej osoby nie ma i byc nie może. Dlatego ja abstynenta pierwotnego definiuje jako osobę, która nigdy nie wypiła świadomie napoju zdefiniowanego w polskim prawie jako alkoholowy czyli zawierającego powyżej 0,5% etanolu a w przypadku innych produktów zawierających etanol używała ich w takim stopniu, ze nie przekroczyła granicy psychoaktywności, która wynosi 0,2 promila we krwi. I ja dokładnie takim abstynentem jestem od chwili poczęcia i będę nim az do końca...
Offline
Rozumiem i akceptuję twój punk widzenia. Podobnie uważam, że jak wypije kefir, to jakąś mikrodkopiją ilość alkoholu wypijam. Świadomie czy nie, ale wypijam. Dlatego dla mnie definiowanie abstynencji przez pryzmat tylko i wyłącznie nie używania alkoholu jest przynajmniej dyskusyjne.
Offline
Pewnie dlatego, że jesteś w okresie postu intelektualnego.
jokier, nie przejmuj się. To minie. 😊 A może nie minie? Wszak mogłeś już wejść w stan permanentny na co wskazują niektóre twoje wpisy.
Tak czy siak:
Pozdrawiam,
b.o.
Masz rację. Jestem w okresie postu intelektualnego z tego względu, że czytam wszystkie Twoje posty. Zastanawiam się, czy widoczna w nich frustracja wynika tylko i wyłącznie z Twojej pracy zawodowej, czy też jest jej jakiś jeszcze inny powód. Może masz pretensje o to, że pomimo Twojej obowiązkowej aktywności na forum i licznych zabiegów, do tej pory nie przydzieliłem Ci żadnej oficjalnej funkcji. Problem w tym, że musiałbym dokonać zmian na stanowiskach już obsadzonych. Chyba, że potrafiłbyś podać jeszcze kilka przykładów na rozpoczęcie zdania z małej litery i wtedy mógłbyś zostać Naczelnym Jenzykoznafcom. W dowód sympatii jestem jednak otwarty na inne propozycje. Serdecznie pozdrawiam.
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Czyli jednak to drugie. Permanentny stan zapaści intelektualnej. Rozumiem, wspóczuję i przepraszam jeśli moje posty zaostrzyły przebieg procesu regresyjnego. Jest mi naprawdę przykro.
jokierek, twoja krytyka to dla mnie zabawa. W większości przypadków jest głupkowata i śmieszna, ale niekiedy też i ciekawa, tym bardziej jak na osobę w twoim stanie.
No cóż, ewolucja zna różne przypadki adaptacji. Poradzisz sobie.
jokierku życzę wszystkiego dobrego!
BEZ ODBIORU
Ostatnio edytowany przez Bartosz78 (2015-08-10 08:21:07)
Offline
Przykro mi, ale w internecie nie da się tak b.o. Widzę, że Twoje poczucie humoru objawia się głównie w formie, bo żeby w treści, to nie ten poziom. Wiem już np., że w następnym poście będę jokiereczkiem, a potem, to już sam jestem ciekawy kim i dlatego piszę, tyle że używanie zdrobnień jest niestety objawem zaburzeń tożsamości płciowej, a na pisownię z małej litery miały być różne przykłady, nie w kółko to samo. Cóż, serdecznie współczuję braku weny twórczej. Tak to jest, jak się udaje kogoś innego, niż się jest naprawdę.
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Panowie, myślę, że powinniście kontynuować tą "sympatyczną" powyższą wymianę zdań na prywatnym gruncie..?
Ja osobiście uważam, że wszelakie podziały tylko utrudniają życie, dzielą ludzi.
Offline
Dajcie sobie siana...
Panowie, myślę, że powinniście kontynuować tą "sympatyczną" powyższą wymianę zdań na prywatnym gruncie..?
Panowie, na tym forum prawie każdy wątek kończy się off-topem. Można powiedzieć, że to forum przyjęło formę abstynenckiego off-topicu, więc co za różnica gdzie damy sobie siana i gdzie będziemy kontynuować "sympatyczną" dyskusję?
Ale OK, obiecuję poprawę.
Offline
W szczególności za abstynenta w ogóle nie uznałbym alkoholika po terapii, który nie pije ale żałuje, ze nie może pić i generalnie chciałby lecz wie czym to może się skończyć. Po prostu w moim ujęciu abstynencji duży nacisk kładę na dobrowolność.
Suchy, ale leczacy sie alkoholik rowniez jest dobrowolnym abstynentem. Abstynentem z przymusu jestes tylko wtedy, gdy nie masz dostepu do alkoholu ani sposobu uzyskania tego dostepu. W innym przypadku jest to kwestia Twojej swiadomej decyzji. Alkoholicy w terapii lub po niej jak najbardziej maja mozliwosc powrotu do picia, czego najlepiej dowodzi statystyka mowiaca, ze ponad 90% z nich faktycznie powraca do nalogu.
Mam na myśli sytuację "Chciałbym ale się boję". Moim zdaniem sam strach nie jest wystarczającym uzasadnieniem do nazwania siebie abstynentem.
No coz, ja takich ograniczen nie narzucam. Jesli ktos nie kradnie, to dla mnie nie jest zlodziejem, niezaleznie od tego, czy postepuje uczciwie z przekonania, czy ze strachu przed odpowiedzialnoscia karna. Rozumiem, ze gdyby warunki byly inne, taka osoba zachowywalaby sie inaczej i nazywalbym ja adekwatnie. Ale - gdyby byly, a nie sa. Nie wiem, po co rozdzielac wlos na czworo.
Heh, no właśnie. Mam takich kolegów, którzy przy każdej okazji powtarzają, czego to by nie ukradli i że na pewno by się udało. Chociaż nie kradną... przynajmniej przy mnie. Nie mam pojęcia skąd im to się bierze. Jakiś rodzinne pozostałości po poprzednim systemie? Ciekawe czy gdyby nie było kary, to by się powstrzymywali?
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Przychylam się bardziej do zdania Suchego. Takie osoby przynajmniej mentalnie wg mnie nie są abstynentami a tamci mentalnie są złodziejami.
Sama jak jeszcze nie byłam abstynentką, mimo, że nie piłam około roku, to się abstynentką nie nazywałam, ponieważ w głowie miałam, że kiedyś gdzieś tam symbolicznie napewno wypiję ( może za kolejny rok, a może za 5 lat, ale wiem, że chcę kiedyś wypić)
Offline
No to tu się różnimy. Dla mnie ktoś kto np. nie kradnie tylko dlatego, że boi się kary, czy to ludzkiej czy to boskiej, złodziejem już jest.
Stosując Twoja logikę każdemu możnaby zafundować kafkowski proces.
Offline
No to tu się różnimy. Dla mnie ktoś kto np. nie kradnie tylko dlatego, że boi się kary, czy to ludzkiej czy to boskiej, złodziejem już jest.
Ocenianie na podstawie potencjalnego zachowania wydaje mi sie nieuczciwe, w sporej czesci dlatego, ze tak naprawde oceniamy kogos na podstawie zachowan, ktore powstaja wylacznie w naszej glowie - bo nie mozemy miec przeciez pewnosci co do tego, `co by bylo gdyby`. Nawet plomienne deklaracje samych zainteresowanych co to by oni nie ukradli nie musza pokrywac sie z rzeczywistym zachowaniem, gdyby taka sytuacja miala miejsce. Jednak to, co uwazam za szczegolnie krzywdzace jest to, ze wg Twoich kryteriow olbrzymia czesc swiata to zlodzieje, oszusci i niewierni malzonkowie - po prostu znakomita wiekszosc z nich nigdy nie znalazla sie w olbrzymim skarbcu, z ktorego podlogi mozna dyskretnie podniesc zlota monete, ani nie wyladowali na odleglej wyspie zamieszkanej przez chetnych supermodeli. Jednak sama mozliwosc, ze w takiej czysto teoretycznej i nigdy nie wystepujacej sytuacji mogliby ukrasc/zdradzic, czyni z nich zlodziei. Nie, nie ma na to mojej zgody. Dla mnie to jest logika prowokatorow, ktorzy podsuwaja uczciwemu czlowiekowi coraz wieksze lapowki, az w koncu znajda punkt,w ktorym takowa zaakceptuje.
Zwrócić należy też uwagę, że złodziejem jest ten, który coś kradnie/ukradł, czyli dokonuje/dokonał czynu zabronionego. Nie można być złodziejem nie kradnąc.
Offline
Dla mnie osoba ktora majac zone/meza w myslach marzy o innej kobiecie/mezczyznie,wyobraza sobie nagosc kogos innego czy sex z inna osoba to psychicznie dopuszcza sie zdrady.Jakos noe przekonywalby mnie fakt ze maz mnie nie zdradza tylko dlatego bo nie ma ku temu okazji.Albo jestes w stanie zdradzic albo nie jestes.A jak juz zdradzasz w myslach to jest pierwszy krok by zdradzic w rzeczywistosci gdy beda ku temu warunki.
A portfel z pieniedzmi/komorke znalazlam kilka razy.I zawsze poszukiwalam wlasciciela by mu oddac.
Offline