Nie jesteś zalogowany na forum.
Dzień dobry,
Od pewnego czasu zastanawiam się czy mogę uznawać się za abstynenta pierwotnego. Dobrze wiem, że jest nim osoba, która nigdy świadomie nie spożywała alkoholu, lecz nurtuje mnie to czy fakt, że w wieku 14 lat, namówiony przez kolegę i kuzyna wypiłem łyk piwa oraz "liznąłem" wiśniówki wyklucza mnie z tego zaszczytnego grona abstynentów pierwotnych? Pamiętam tą sytuację jak gdyby była ona wczoraj, był to tylko 1 łyk piwa, które było okropne oraz wiśniówka, która była jeszcze gorsza. Do tej pory żałuję, że dałem się na to namówić, zwłaszcza, że w wieku 14 lat powinno się być chociaż w minimalnym stopniu odpowiedzialnym za siebie i to co się robi. Obecnie kończę 18 lat i jak dotąd nie miałem już styczności z alkoholem i nie zamierzam mieć.
Co o tym myślicie?
Myślę, że można to potraktować jako test organoleptyczny a nie normalne picie. Wszak spożyte ilości były naprawdę minimalne i raczej działania alkoholu nie poczułeś. Po drugie w tym wieku robi się różne głupie rzeczy. Teraz jesteś świadomy tego co chcesz i to się liczy! Moim zdaniem możesz uważać się za pierwotnego abstynenta.
Offline
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Nie wiem dlaczego, ale jakimś sposobem bardzo podniosła mnie ona na duchu, i dała takie poczucie, że przez jedno głupie zachowanie nie zaprzepaściłem szansy na bycie osobą niepijącą przez całe życie.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
Z tym, że uważanie się za abstynenta pierwotnego, a bycie abstynentem pierwotnym to dwie różne sprawy, wprawdzie nieistotne, ale jednak. Przypomnę, że wg abstynencjologii nawet tzw. abstynent pierwotny może być alkoholikiem.
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Może jestem jeszcze za mało dokształcony w tych sprawach, ale według mnie pojęcia "abstynent pierwotny" a alkoholik wzajemnie się wykluczają. Zważywszy na to, że ten pierwszy nie spożywa napojów alkoholowych, a ten drugi jest od nich uzależniony. Tak więc, czy mógłbyś to jakoś bardziej sprecyzować?
Może jestem jeszcze za mało dokształcony w tych sprawach, ale według mnie pojęcia "abstynent pierwotny" a alkoholik wzajemnie się wykluczają. Zważywszy na to, że ten pierwszy nie spożywa napojów alkoholowych, a ten drugi jest od nich uzależniony. Tak więc, czy mógłbyś to jakoś bardziej sprecyzować?
Wyjaśniłem to w wątku Newsy i komunikaty/Wstęp do abstynencjologii, ale powtórzę bo czego się nie robi dla gości.
Alkoholik to ktoś, kto uważa, że spożywanie napojów alkoholowych jest normalne. Sam może tego nie robić, ale twierdzi, że jak robią to inni, to wszystko jest ok. Kompletny brak logiki, w tym wypadku określany właśnie alkoholizmem. Uzależnienie od alkoholu to zupełnie inna sprawa. Np. jak ktoś twierdzi, że alkohol jest dla mądrych to jest alkoholikiem. Porównaj: "Nie to, co wchodzi do ust czyni człowieka nieczystym, ale to co z ust wychodzi, to czyni go nieczystym"(Mt 15,11).
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Hmm... Czyli wedle tego co piszesz, nie trzeba pić alkoholu, żeby być alkoholikiem? Wiem i rozumiem, że internet to nie jest jedyne wiarygodne źródło informacji, ale zasięgnąłem opinii Wikipedii, według której: "Alkoholizm - zaburzenie polegające na utracie kontroli nad ilością SPOŻYWANEGO alkoholu". Idąc tym tokiem, alkoholik będzie osobą, która utraciła kontrolę nad ilością SPOŻYWANEGO alkoholu, czyż nie?
Jest dla mnie niezrozumiałym to co piszesz, zwłaszcza kiedy spojrzymy na to tak: Diler narokotykowy sprzedaje innym narokotyki, ale zazwyczaj sam ich nie bierze, czy czyni go to narkomanem?
Jest dla mnie niezrozumiałym to co piszesz, zwłaszcza kiedy spojrzymy na to tak: Diler narokotykowy sprzedaje innym narokotyki, ale zazwyczaj sam ich nie bierze, czy czyni go to narkomanem?
Oczywiście, że czyni. Diler narkotyków myśli, że to co robi jest normalne, jednak policja go ściga, a przynajmniej powinna. Kto ma rację?
Hasła w Wikipedii często piszą dyletanci. Abstynencjologia jest bardzo młodą nauką i dopiero nieliczni wiedzą, że taka nauka w ogóle istnieje. W tym wypadku autor hasła w Wikipedii posłużył się jedną z form wadliwego ustroju języka polskiego. Profesor Alojzy Zdaniukiewicz w swojej książce pt. "Z zagadnień kultury języka" pisze, że Niemcy nazywali to "mangelhafte Ausbildung der polnische Sprache" oraz "Zaborcy wiedzieli, że najkrótsza droga do całkowitego podporządkowania Polaków i ich wynarodowienia prowadzi przez zniweczenie kultury i spoistości językowej narodu". Np. próbą wprowadzenia kolejnej takiej formy wadliwego ustroju jest definicja kultury zaprezentowana niedawno przez Suchego. Mafii alkoholowej właśnie o to chodzi, żeby przeciwdziałanie alkoholizmowi sprowadzało się do leczenia tzw. alkoholików, a nie dotyczyło zmiany myślenia. Natomiast wg abstynencjologii leczenie osób uzależnionych od alkoholu jest ważne, ale bez zmiany myślenia nigdy samo w sobie nie będzie skuteczne.
Ostatnio edytowany przez jokier (2018-08-13 12:33:22)
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
W żadnym wypadku nie chcę bronić dilerów narkotyków, ani nikogo, kto jest związany ze środowiskiem narkotykowym lub jemu podobnym, ale skąd masz pewność, że diler MYŚLI/JEST PRZEKONANY, że to co robi jest normalne? Może robi to z czystych powodów ekonomicznych? To tak samo jak płatni zabójcy, uważasz, że dla nich morderstwa są czymś "zwyczajnym"?
Osobiście myślę, że gdybym był ścigany przez policję za coś, co uważam za normalne, to zacząłbym zastanawiać się czy to rzeczywiście jest normalne. Jednakże, już nawet nie ma potrzeby by mieszać w to policję. Gdyby diler uważał obrót narkotykami i samo ich branie za zwyczajne, to dlaczego sam ich nie bierze?
Teraz podam przykład mojego własnego ojca. Pali on papierosy odkąd pamiętam, na prawie każdym moim zdjęciu z dzieciństwa, na którym jestem ja i on, on pali papierosa. Odkąd zacząłem być świadomy co to jest palenie, nałóg, uzależnienia itd., cały czas tłumaczę ojcu, żeby rzucił to palenie, mówię, że to szkodliwe, jeśli nie zależy mu na własnym zdrowiu to niech pomyśli o rodzinie itp., on sam wiele razy próbował rzucać, więc uważam, że nie traktuje tego jako czegoś normalnego, tak więc dlaczego to robi?
Abstynencjologia powiadasz? Myślę, że muszę się dokształcić z tej dziedziny, bo to co piszesz jest z jednej strony ciekawe, ale z drugiej ciężkie do zrozumienia, przynajmniej dla mnie.
Wiesz, nie piję alkoholu, nie palę, ale inni piją, palą i to nie ode mnie zależy, że to robią. Początkowo próbowałem z tym walczyć i tłumaczyć, że to złe, ale nie daje to żadnych efektów, więc odpuściłem i uznałem, że jeśli chcą się truć, niszczyć komórki mózgowe etc. (czyli teoretycznie przyzwyczaiłem się do tego i uznałem za "normalne'), a więc czy czyni mnie to alkoholikiem i palaczem?
Gdyby diler uważał obrót narkotykami i samo ich branie za zwyczajne, to dlaczego sam ich nie bierze?
Bo nie musi. Zresztą myślę, że Suchy Ci to lepiej wyjaśni. Napiszę tylko, że zgodnie z jego pokrętną logiką picie alkoholu dla niego byłoby złe, ale dla kogoś innego może być dobre.
Wiesz, nie piję alkoholu, nie palę, ale inni piją, palą i to nie ode mnie zależy, że to robią. Początkowo próbowałem z tym walczyć i tłumaczyć, że to złe, ale nie daje to żadnych efektów, więc odpuściłem i uznałem, że jeśli chcą się truć, niszczyć komórki mózgowe etc. (czyli teoretycznie przyzwyczaiłem się do tego i uznałem za "normalne'), a więc czy czyni mnie to alkoholikiem i palaczem?
Jednak "normalne" napisałeś w cudzysłowie. Istotne jest to, co myślisz. Nie bój się myśleć.
Ostatnio edytowany przez jokier (2018-08-19 23:43:54)
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Nie wiem dlaczego, ale czytając 2 ostatnie zdania Twej wypowiedzi poczułem się niczym dziecko karcone przez rodzica. Kiedy pisałem moje wcześniejsze teksty, byłem przekonany, że to co piszę ma jakiś sens, ale teraz już sam nie wiem.
Tak czy inaczej, mówisz, że istotne są myśli/ chęci? Hmm... jakby się zastanowić, to może masz rację, ale czy czyny nie są tyle warte co te dwa poprzednie?
Wyobraź sobie, że mieszkasz w mieście, szybkim krokiem idziesz ulicą, mijasz mnóstwo bloków. Spieszysz się do pracy na jakieś ważne spotkanie biznesowe, od którego zależy czy Twa firma zbankrutuje czy też nie. Jednakże, na dachu jednego z bloków, obok którego przechodzisz dostrzegasz stojącą osobę, którą kwalifikujesz jako samobójcę. Myślisz sobie: "Mam nadzieję, że nie skoczy, że ktoś ją (tę osobę) uratuje. Zrobiłbym to, ale spieszę się do pracy". I pospiesznie idziesz dalej. Osoby nikt nie uratował i straciła życie.
Twoje intencje były prawe, nie chciałeś by zginęła, jednakże nic nie zrobiłeś. Same myśli, nie uratowały życia tej osoby.
Tak więc, wedle tego co napisałeś w swoim pierwszym poście, pogodziłem się z tym, że inni piją, palą, ćpają i mam dość mieszania się w te sprawy, byle by one nie dotyczyły mnie, lecz to, że nic z tym nie robię, czyni mnie alkoholikiem, palaczem i narkomanem, nieprawdaż?
Kiedy pisałem moje wcześniejsze teksty, byłem przekonany, że to co piszę ma jakiś sens, ale teraz już sam nie wiem.
Napisałeś tak:
Początkowo próbowałem z tym walczyć i tłumaczyć, że to złe, ale nie daje to żadnych efektów, więc odpuściłem i uznałem, że jeśli chcą się truć, niszczyć komórki mózgowe etc. (czyli teoretycznie przyzwyczaiłem się do tego i uznałem za "normalne'), a więc czy czyni mnie to alkoholikiem i palaczem?
Nie wiem, co Ci odpowiedzieć bo zdanie jest zbudowane niepoprawnie i nie łapię sensu.
Wyobraź sobie, że mieszkasz w mieście, szybkim krokiem idziesz ulicą, mijasz mnóstwo bloków. Spieszysz się do pracy na jakieś ważne spotkanie biznesowe, od którego zależy czy Twa firma zbankrutuje czy też nie. Jednakże, na dachu jednego z bloków, obok którego przechodzisz dostrzegasz stojącą osobę, którą kwalifikujesz jako samobójcę. Myślisz sobie: "Mam nadzieję, że nie skoczy, że ktoś ją (tę osobę) uratuje. Zrobiłbym to, ale spieszę się do pracy". I pospiesznie idziesz dalej. Osoby nikt nie uratował i straciła życie.
Twoje intencje były prawe, nie chciałeś by zginęła, jednakże nic nie zrobiłeś. Same myśli, nie uratowały życia tej osoby.
A zrobiła dobrze, czy źle?
Mogło też być tak, że podjąłeś jakieś działanie, a wtedy potencjalny samobójca zdenerwował się i skoczył, a gdybyś nie robił nic, może by się rozmyślił. Chyba zbytnio teoretyzujesz.
Tak więc, wedle tego co napisałeś w swoim pierwszym poście, pogodziłem się z tym, że inni piją, palą, ćpają i mam dość mieszania się w te sprawy, byle by one nie dotyczyły mnie, lecz to, że nic z tym nie robię, czyni mnie alkoholikiem, palaczem i narkomanem, nieprawdaż?
Myślenie, że postępowanie innych nas nie dotyczy jest z gruntu fałszywe. Ktoś kiedyś napisał książkę p.t. "Nikt nie jest samotną wyspą." Czy np. jakiś pijany kierowca musi rozjechać na chodniku jakąś bliską Ci osobę, żebyś mógł łatwiej to zrozumieć? Dlatego jeżeli jesteś abstynentem, to już nie jest tak, że nic nie robisz. Dajesz świadectwo, że można żyć bez picia alkoholu. U normalnego człowieka czyny wynikają z jego myślenia i trudno, żeby było odwrotnie. Myślę też, że łatwo określisz swój stosunek do innych ludzi, a z tego wyniknie odpowiedź na pytanie, czy jesteś abstynencjonistą, czy abstynentystą. To rozróżnienie wydaje mi się o wiele bardziej istotne niż kwalifikacja na abstynenta pierwotnego czy wtórnego gdyż jest ukierunkowane na przyszłość, a to drugie odnosi się do przeszłości.
Ostatnio edytowany przez jokier (2018-08-13 18:41:53)
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Cały czas odwracasz kota ogonem. Nie odpowiadasz na moje pytania konkretnie tylko tak jakoś obiegowo. Hipotetyczne sytuacje na temat osoby, która chce popełnić samobójstwo moglibyśmy mnożyć w nieskończoność, ale nie zmienia to faktu, że ja podałem przykład sytuacji, Ty podałeś kolejny, ale to ja teoretyzuję? Zwłaszcza, że samobójcy w takich sytuacjach oczekują uwagi, więc można uznać, że nie skoczyliby gdybyś do nich podszedł. A nawet jeśli by to zrobili, to przecież zrobiłeś cokolwiek, a nie przeszedłeś obojętnie.
Sugerujesz, że gdyby pijany kierowca rozjechał mi bliską osobę, to dopiero wtedy dostrzegłbym, że postępowanie innych mnie dotyczy?
Czy miałeś na myśli, że przez taką sytuację bardziej znienawidziłbym alkohol? Moim zdaniem to nie do końca jest tak. Nie wiem jak Ty, ale w takiej sytuacji (rozjechania bliskiego przez osobę pod wpływem), ja winą obarczałbym tę osobę, bo to ona sięgnęła po alkohol. Alkohol jest zły, niedobry i nie będę po niego sięgał do końca życia, ale trzeba pamiętać, że alkohol jest tylko środkiem. Dla przykładu: Zabójstwo przy użyciu pistoletu. O tę zbrodnię oskarżysz człowieka czy pistolet?
Mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli.
Jokier jest tak fanatycznym abstynentem, że przynosi wstyd rozsądnym abstynentom takim jak Suchy.
Offline
Jokier jest tak fanatycznym abstynentem, że przynosi wstyd rozsądnym abstynentom takim jak Suchy.
Dzięki za uznanie, w końcu Naczelny Abstynent Rzeczypospolitej musi się jakoś różnić od zwykłego abstynenta, a zwłaszcza abstynentysty.
Alkohol jest zły, niedobry i nie będę po niego sięgał do końca życia, ale trzeba pamiętać, że alkohol jest tylko środkiem.
Alkohol jest jednym z wielu związków chemicznych. Może Tobie nie smakuje, ale niektórzy go uwielbiają. Nie jest zły, tylko nie nadaje się do spożycia bo szkodzi każdemu, kto to robi.
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Zgodnie z tym co mówisz, wszelkiego rodzaju trucizny nie są złe, tylko szkodzą ich spożywającym?
Zgodnie z tym co mówisz, wszelkiego rodzaju trucizny nie są złe, tylko szkodzą ich spożywającym?
Kilka razy pisałem już, że kategorie dobra i zła to kategorie moralne, które mogą być przypisywane wyłącznie ludzkim czynom, a nie substancjom. Substancje, w tym alkohol i inne związki, których spożywanie jest dla człowieka szkodliwe, mogą przecież mieć zastosowanie do innych celów, np. w przemyśle. Podobnie jest ze zwierzętami. Ostrzeżenie typu "Uwaga zły pies, a gospodyni jeszcze gorsza" nie oznacza przecież, że gospodyni może nas pogryźć, a pies zrobił coś nie tak pod względem moralnym lub jest gorszy od kota, a lepszy od gospodyni. Tego typu stwierdzenia z nauką nie maja nic wspólnego.
Ostatnio edytowany przez jokier (2018-08-19 23:38:59)
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Wybaczcie że piszę w cudzym temacie ale mam pytanie zgodne z treścią tematu.
Mam 17 lat, w przeciwieństwie do wszystkich kolegów nie piję wcale ale nie do końca. Zawsze odmówiłem jak ktokolwiek mnie nakłaniał. Jednak raz sam wypiłem jedno piwo a drugi raz również sam pół litra wódki. Szczerze mówiąc nie wiem czemu to zrobiłem. Po wódce ledwo widziałem na oczy a następnego dnia miałem dużego kaca także moralnego. Chyba aby zobaczyć co inni w tym widzą ale były to tylko 2 epizody od których minął już ponad rok i nie piję i nie chce nigdy tego robić. Wiem że prawnie nawet nie mogę ale to bez znaczenia, po 18 też nie chce. Jednak abstynentem pierwotnym definitywnie już nie jestem?
Oczywiście, że nie jesteś, ale to jest sprawa mało istotna. Ja też nie jestem, a pomimo tego jestem Naczelnym Abstynentem Rzeczypospolitej. Na forum jest natomiast aktywny pewien rzekomy abstynent pierwotny, który być może, że nie pije alkoholu ale z pewnością jest uzależniony od mafii alkoholowej i upierdliwością godną debila zamieszcza nas nim linki do wszelkich produktów mafijnej propagandy alkoholowej. Pozdrawiam. Trzymaj się i nie rób już więcej głupot.
Wybacz ale ten post miał na celu mnie trochę shejtować/strollować? Bo trochę dziwne te określenia dla mnie skoro jestem tu całkiem nowy.
A co do ostatniego zdania to do dziś nie wiem co mi wtedy odbiło z tą wódką, skończyło się upiciem, wymiotami w nocy i kacem cały kolejny dzień. Oczywiście nie wrócę już do żadnego alkoholu i mam nadzieję że też nigdy do żadnego nałogu.
A co do pierwotnego to brzmi to dużo lepiej niż wtórny i wiadomo wtórnym może być alkoholik jak i ktoś co raz zrobił głupotę jak ja ale cóż.
Wybacz ale ten post miał na celu mnie trochę shejtować/strollować? Bo trochę dziwne te określenia dla mnie skoro jestem tu całkiem nowy.
A co do ostatniego zdania to do dziś nie wiem co mi wtedy odbiło z tą wódką, skończyło się upiciem, wymiotami w nocy i kacem cały kolejny dzień. Oczywiście nie wrócę już do żadnego alkoholu i mam nadzieję że też nigdy do żadnego nałogu.
A co do pierwotnego to brzmi to dużo lepiej niż wtórny i wiadomo wtórnym może być alkoholik jak i ktoś co raz zrobił głupotę jak ja ale cóż.
Absolutnie mój post nie miał na celu strollowania Ciebie, a co najwyżej zachęcenie do zapoznania się z osiągnięciami abstynencjologii. Możesz to zrobić tylko na tym forum. Abstynencjologia rzeczywiście operuje kilkoma nowymi pojęciami, które można nawet zakwalifikować jako neologizmy, ale są one niezbędne po to, aby lepiej opisać i zrozumieć absurdy cechujące naszą rzeczywistość w związku z funkcją pełnioną w niej przez alkohol oraz wyeksponować źródła funkcjonujących w tej rzeczywistości mitów. Występowanie nowych pojęć jest przecież czymś normalnym w każdej nowej nauce. Zamiast więc przeżywać frustrację z powodu utraty abstynenckiego dziewictwa postaraj się może pomyśleć, jaki wkład sam mógłbyś włożyć w rozwój abstynencjologii.
Wybacz ale ten post miał na celu mnie trochę shejtować/strollować? Bo trochę dziwne te określenia dla mnie skoro jestem tu całkiem nowy.
A co do ostatniego zdania to do dziś nie wiem co mi wtedy odbiło z tą wódką, skończyło się upiciem, wymiotami w nocy i kacem cały kolejny dzień. Oczywiście nie wrócę już do żadnego alkoholu i mam nadzieję że też nigdy do żadnego nałogu.
A co do pierwotnego to brzmi to dużo lepiej niż wtórny i wiadomo wtórnym może być alkoholik jak i ktoś co raz zrobił głupotę jak ja ale cóż.
Absolutnie mój post nie miał na celu strollowania Ciebie, a co najwyżej zachęcenie do zapoznania się z osiągnięciami abstynencjologii. Możesz to zrobić tylko na tym forum. Abstynencjologia rzeczywiście operuje kilkoma nowymi pojęciami, które można nawet zakwalifikować jako neologizmy, ale są one niezbędne po to, aby lepiej opisać i zrozumieć absurdy cechujące naszą rzeczywistość w związku z funkcją pełnioną w niej przez alkohol oraz wyeksponować źródła funkcjonujących w tej rzeczywistości mitów. Występowanie nowych pojęć jest przecież czymś normalnym w każdej nowej nauce. Zamiast więc przeżywać frustrację z powodu utraty abstynenckiego dziewictwa postaraj się może pomyśleć, jaki wkład sam mógłbyś włożyć w rozwój abstynencjologii.
Dingo - jokier pisząc o pewnym rzekomym abstynencie pierwotnym miał mnie na myśli.
Czytając jokierowe wypociny miej na uwadze, że to bardzo specyficzna osoba. Jej specyfika sprawiła, że to forum, kiedyś pięknie kwitnące, teraz praktycznie całkowicie padło.
Krótko mówiąc nie pij i nie przejmuj się jokierem.
PS. Nie jestem rzekomym tylko prawdziwym abstynentem pierwotnym. Od 50 lat.
Offline
Dingo - jokier pisząc o pewnym rzekomym abstynencie pierwotnym miał mnie na myśli.
Czytając jokierowe wypociny miej na uwadze, że to bardzo specyficzna osoba. Jej specyfika sprawiła, że to forum, kiedyś pięknie kwitnące, teraz praktycznie całkowicie padło.
Krótko mówiąc nie pij i nie przejmuj się jokierem.
PS. Nie jestem rzekomym tylko prawdziwym abstynentem pierwotnym. Od 50 lat.
Teraz to nadaję Ci kolejny tytuł - Naczelnego Detektywa Forum.