Nie jesteś zalogowany na forum.
Oczywiście, że wiedziałam, na tyle na ile może wiedzieć to 8letnie dziecko. Teraz jednak odbieram to inaczej. Jeśli Ty wtedy pojmowałeś komunię tak jak dzisiaj pojmujesz, to bardo się rozwinąłeś. Nie zsikaj się z zachwytu nad sobą proszę
Ja się właśnie cofnąłem w rozwoju, bo wtedy to znacznie poważniej brałem niż teraz. ;P
Słuchaj..napisałam chyba,że brzydzę się czymś takim. I jakieś takie Twoje próby bycia fajnym kosztem innym trochę są średnie. Moi rodzice raczej nie byliby za moim ślubem kościelnym, choć to tylko moja sprawa. Jako niekatolikom jest im to w zasadzie obojętne. Skąd wytrzasnąłeś to, że są katolikami- nie wiem. Nie dziwię się, że się Ciebie księża bali.
[...]
OjojojDrogi ostatni sprawiedliwy. Jak sądzisz, dlaczego moja Mama była zmuszona płacić? Bo? Bo żaden ksiądz nie chciał mnie ochrzcić bez kasy. Żaden. Powód? Brak ślubu kościelnego moich rodziców. Oczywiście według prawa kościelnego nie powinno być to żadną przeszkodą, ale było. I dlatego też mama, której zależało z pewnych przyczyn na moim chrzcie ( pominę z jakich bo na pewno wiesz lepiej) musiała zapłacić. Czy chciała? Wątpię :] Gdzie tu widzisz hipokryzję kogoś innego niż księdza to nie wiem. To, że wolała wyłożyć kasę niż zrezygnować z chrztu? Nonsens. Nieważne, akurat nie jesteś kompetentny, żeby to oceniać.
Ale ja wciąż nie rozumiem, dlaczego ktoś, kto nie jestem katolikiem, chce chrzcić dziecko w Kościele Katolickim? To jest to zasadnicze pytanie i do tego piję. Po co? Może trochę niegrzecznie... ;P Ale trzymasz się dzielnie więc jest dobrze
Pewnie nie odpowiesz na to pytanie - zbyt niewygodne (albo nic mi do tego i takie tam). ;-)
PS Do dzisiaj się boją ;P
To przyjmij do wiadomości, że ktoś może mieć inny światopogląd niż Twój. Trochę pokory, kim Ty jesteś żeby decydować co jest dobre co złe? Mało mnie obchodzi co Ty o tym myślisz. Ja nie będąc katoliczką mogę sobie pójść do kościoła na święcenie jajek, mogę sobie iść na pogrzeb czy ślub zarówno w kościele katolickim jak i w cerkwii. A to, że Ty to uważasz za niegodne i powyzywasz moich rodziców od mebli (?) wisi mi i powiewa :]
[...]
Nie ma czegoś takiego. Albo jesteś katolikiem albo nie. Albo przestrzegasz i respektujesz zasady Kościoła albo nie jesteś katolikiem. Nie współżyjesz do ślubu. Nie uznajesz antykoncepcji. Żadnej (oprócz kalendarzyka oczywiście. O tym pisałam. O ludziach, którzy mienią się katolikami, ale wybiórczo podchodzą do praw Kościoła respektując tylko wybrane przez siebie zasady. Nie ma czegoś takiego jak średnio-przeciętny katolik. Jesteś po prostu hipokrytą.
Raczej nie będę się tłumaczył ani wykręcał, bo doskonały katolik nie jestem, mimo, że jakoś próbuję, jednakże taki zarzut u osoby, której jeszcze dalej do tego ,,wzorcowego'' katolicyzmu, brzmi ciekawie.
Widzę. Poniosło Cię samouwielbienie. Brawo. Może coś na uspokojenie? Meblu? :]
Spokojnie, już herbatkę popijam. ;-)
// gryzę się w klawiaturę: z drugiej strony nie lubię wojen religijnych, dlatego nie będę już mocniej drążył ;P
Offline
Widzę. Poniosło Cię samouwielbienie. Brawo. Może coś na uspokojenie? Meblu? :]
" Meblu"....tak na koniec dosadnie napisane :-) teraz jak nie będzie mi się chciało z kimś dyskutować powiem " Mebel z Ciebie i tyle"
Offline
Madzialenka napisał/a:Widzę. Poniosło Cię samouwielbienie. Brawo. Może coś na uspokojenie? Meblu? :]
" Meblu"....tak na koniec dosadnie napisane :-) teraz jak nie będzie mi się chciało z kimś dyskutować powiem " Mebel z Ciebie i tyle"
![]()
Prawa autorskie zastrzelone. ;P
Offline
Pewnie nie odpowiesz na to pytanie - zbyt niewygodne (albo nic mi do tego i takie tam). ;-)
Wiesz, tego typu socjotechnikę wykorzystywano w przedszkolu. Ale widocznie byłeś zbyt zajęty czytaniem biblii, żeby to zauważyć. Wobec tego Twój fragment o cofnięciu się w rozwoju może być jak najbardziej uzasadniony. A,oczywiście,że Tobie nie odpowiem, nie ma w nim nic niewygodnego,(jeśli ktoś spyta mnie dla własnej ciekawości- proszę bardzo, nic tu do ukrycia) ale akurat osobie, która obraża (no, stara się nieudolnie) moich Rodziców nie mam zamiaru ich zachowań tłumaczyć.
Raczej nie będę się tłumaczył ani wykręcał, bo doskonały katolik nie jestem, mimo, że jakoś próbuję, jednakże taki zarzut u osoby, której jeszcze dalej do tego ,,wzorcowego'' katolicyzmu, brzmi ciekawie.
Ok, jest taka trudna umiejętność, którą nazywamy czytaniem ze zrozumieniem. Nie bardzo wiem jak Ci ją streścić w kilku słowach ale może po prostu będę wałkować do skutku. Albo o , capslockiem : NIE JESTEM KATOLICZKĄ I NIE UWAŻAM SIĘ ZA NIĄ. i UWAŻAĆ NIE BĘDĘ. Czy już bardziej dotarło?
A teraz dalej---> nie uważam Cię za katolika ( to, że możesz mieć to gdzieś to Twoje prawo, ja wyrażam swoją opinię), bo sam określasz się jako "doskonały katolik nie jestem". Czyli nie jesteś katolikiem de facto, bo nie przestrzegasz wszystkich zasad Kościoła jak rozumiem. Możesz się deklarować jako Katolik. Możesz zaznaczać taką opcję w ankietach, cokolwiek.
Ale- skoro sam mówisz,że masz kolegę, który podaje się za agnostyka i w życiu by nie wszedł do kościoła, nawet na pogrzeb (yhy ..pewnie tyle w tym prawdy co..wiesz u kogo:), to jeśli Ty jesteś katolikiem powinieneś -analogicznie-bezwzględnie wypełniać wszystkie prawa Kościoła. Tyle. Kieruję się tu tylko Twoim pojmowaniem.
Oczywiście czym innym jest grzech, a czym innym świadome omijanie zasad, które uważa się za niewygodne.
Jeszcze jedno- nie stopniujemy bycia katolikiem. Nie można być bardziej katolikiem albo mniej, choć nie wiem czemu tak uważasz.
Katolikiem się jest albo nie.
co do ostatniego- czy jeśli nie jestem rybą nie mam prawa osądzać, że ktoś inny nie jest rybą?
Nonsens.
Moim zdaniem Cię boli niekonsekwencja- piszesz, że jesteś taki hoho, kozak, cotonieja, boss, trzeba się trzymać twardo ustalonych zasad ble ble. Sam mówisz, że piętnujesz takie zachowania. Że trzeba twardo- albo spełniasz wszystkie cechy katolika/agnostyka, albo żadnych, tak?
Zacznij od siebie. Meblu
Raczej nie będę się tłumaczył ani wykręcał, bo doskonały katolik nie jestem, mimo, że jakoś próbuję, P
Nie nie, nie jesteś wcale katolikiem.
KWESTIA KLUCZOWA :]:
Co byś powiedział osobie piszącej:
(..) bo doskonały abstynent nie jestem, mimo, że jakoś próbuję?
Zjechałbyś, że jest dupa nie abstynent, hm? No więc widzisz
Jakie wojny religijne, stoimy po tej samej stronie barykady- niekatolików. Choć nie, ja otwarcie mówię, że do bycia katoliczką nie aspiruję, (pomimo, że nie rozumiesz i wciąż siejesz aluzje, że jestem gorszą katoliczką od Ciebie..Ty zaś jesteś gorszą dziewczyną ode mnie)Ty zaś oszukujesz, Annihilatorze. Siebie. Konsekwencji chłopie. Chcesz zgrywać twardego i wiernego swoim zasadom- to chociaż zgrywaj konsekwentnie
Ostatnio edytowany przez Madzialenka (2010-03-02 03:32:12)
Offline
Trafiła kosa na kamień...
I było zadzierać z dziewczyną z Lublina?
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Trafiła kosa na kamień...
I było zadzierać z dziewczyną z Lublina?
Ach, mój krajan Stawiam Ci kawę
!
Offline
Pewnie nie odpowiesz na to pytanie - zbyt niewygodne (albo nic mi do tego i takie tam). ;-)
Wiesz, tego typu socjotechnikę wykorzystywano w przedszkolu. Ale widocznie byłeś zbyt zajęty czytaniem biblii, żeby to zauważyć.
No widzę, że nie dajesz sobie w kaszkę dmuchać.
Wobec tego Twój fragment o cofnięciu się w rozwoju może być jak najbardziej uzasadniony.
Tylko on?
NIE JESTEM KATOLICZKĄ I NIE UWAŻAM SIĘ ZA NIĄ. i UWAŻAĆ NIE BĘDĘ. Czy już bardziej dotarło?
Ależ ja to widzę i wiem. Co więcej: nie starasz się być. W sumie zwyczajna sprawa. Tylko wciąż nie rozumiem <patrz: post wcześniej>.
A teraz dalej---> nie uważam Cię za katolika ( to, że możesz mieć to gdzieś to Twoje prawo, ja wyrażam swoją opinię), bo sam określasz się jako "doskonały katolik nie jestem". Czyli nie jesteś katolikiem de facto, bo nie przestrzegasz wszystkich zasad Kościoła jak rozumiem. Możesz się deklarować jako Katolik. Możesz zaznaczać taką opcję w ankietach, cokolwiek.
Zapominasz, że gdyby każdy miał być doskonałym katolikiem, instytucja spowiedzi byłaby zbędna. Ja jedynie staram się żyć według reguł Kościoła; nie biorę jedynie wygodnych przykazań, a niewygodne ignoruje. Co nie zmienia faktu, że wiem czegoś się uczepiła.
Ale- skoro sam mówisz,że masz kolegę, który podaje się za agnostyka i w życiu by nie wszedł do kościoła, nawet na pogrzeb (yhy ..pewnie tyle w tym prawdy co..wiesz u kogo:), to jeśli Ty jesteś katolikiem powinieneś -analogicznie-bezwzględnie wypełniać wszystkie prawa Kościoła. Tyle. Kieruję się tu tylko Twoim pojmowaniem.
Rzecz jasna jako agnostyk, powinien traktować K jako zwykły budynek, jednak myślę, że nie po to wybrał apostazję.
Oczywiście czym innym jest grzech, a czym innym świadome omijanie zasad, które uważa się za niewygodne.
W większości przypadków to raczej to samo. ;P
Jakie wojny religijne, stoimy po tej samej stronie barykady- niekatolików. Choć nie, ja otwarcie mówię, że do bycia katoliczką nie aspiruję, (pomimo, że nie rozumiesz i wciąż siejesz aluzje, że jestem gorszą katoliczką od Ciebie..Ty zaś jesteś gorszą dziewczyną ode mnie)Ty zaś oszukujesz, Annihilatorze. Siebie. Konsekwencji chłopie. Chcesz zgrywać twardego i wiernego swoim zasadom- to chociaż zgrywaj konsekwentnie
Dobra, przyznaję, masz mnie, już nie kop ;P
Offline
Tak Was słuchając ,to ja bym chyba wyszła najgorzej - na nie-katolika, nie- prawosławna i pewnie hipokrytka ( choć ja tak się nie czuję)
Wg tego co wiem, to dziecko "wiary prawosławnej" otrzymuje podczas chrztu i komunię i bierzmowanie w jednym.
Ja natomiast byłam chrzczona w cerkwi, ale chodziłam na religie z katolikami, uparłam się by mieć komunię i bierzmowanie.
Nie mam już ojca na świecie od prawie 6 lat. Ale jak był, to nie jednokrotnie powodem naszej kłótni było to, że jak ja mogę chodzić do kościoła, przystąpić do komunii ( o bierzmowaniu nie wiedział), jeśli "jestem innej wiary"
Oczywiście ja nie uważałam, że jestem innej wiary , bo dla mnie liczyło się to, ze wierzę w to samo. Oczywiście gdybym nie wierzyła w ogóle albo np w allacha, to tez by była moja sprawa.
No ale tak to było, że jak był mój ojciec ,to żadną siłą nie chciałam się zjawic w cerkwi.
Natomiast, gdy Go zabrakło, to kilka razy poszłam, aby zobaczyć jak to właściwie jest.
No i nie powiem ładnie, ciekawie ,ale mszy ja kompletnie nie rozumiem,bo nie jest prowadzona po polsku. Więc mija się z celem, abym tam tylko dla statystyki chodziła.
ale z drugiej strony jak czasami idę do Kościoła, to tez czasami przez część mszy myślę o czym innym choć staram się tego nie robić.
No i jeszcze taka sprawa. Mieszkam z mamą i Święta obchodzimy wtedy co wszyscy katolicy. Natomiast kolędę mama przyjmuje z cerkwi i ja w niej też uczestniczę.
I niech żaden Mebel nie próbuje nazywać mojej mamy Meblem. !
Bo nie ma tam żadnej hipokryzji. Zarówno i w katolicyźmie jaki w prawosławnym wierzy się w tego samego Boga, i to jest najważniejsze.
Ostatnio edytowany przez gusiak (2010-03-02 11:54:23)
Offline
Madzialenka napisał/a:Oczywiście czym innym jest grzech, a czym innym świadome omijanie zasad, które uważa się za niewygodne.
W większości przypadków to raczej to samo. ;P
Niente. Mam koleżanki ( duuużo takowych panien), które biegają na mszę co niedziela, spowiadają się etc. i oczywiście nazywają się katoliczkami. Ale nie przeszkadza im to stosować antykoncepcji czy oczywiście sypiać z chłopem (albo różnymi chłopami). I nie jest to tutaj tyle grzech ( bo wcale za niego nie żałują, tzn. nie uważają, że zrobiły coś złego), tylko norma- tłumaczona "gdyby Bóg nie chciał, to by nie dawał antykoncepcji, więc mam inne zdanie niż Kościół". Lub "Akceptuję homoseksualizm, księża nie mają racji". Moim zdaniem grzech byłby wtedy, gdyby rzeczona pani raz dała się ponieść emocjom i poszła na całość z panem, a następnego dnia wstałaby z moralniakiem wobec Boga i proboszcza. I nie robiłaby tego więcej (no, starałaby się:). A nie jeśli ona sobie sama ustali, które zasady będą dla niej fajne. To tak, jakbym ja się nazywała abstynentką i popijała Malibu ( bo Malibu się nie liczy, bo jest smaczne).
I dobrze, nie kopię. Po chrześcijańsku
Offline
Ach, mój krajan
Stawiam Ci kawę
!
Klawikord nie pije kawy
Offline
O kurcze, ale masz pamięć . Faktycznie nie piję kawy, tak jak gdzieś napisałem.
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Tak Was słuchając ,to ja bym chyba wyszła najgorzej - na nie-katolika, nie- prawosławna i pewnie hipokrytka ( choć ja tak się nie czuję)
Wg tego co wiem, to dziecko "wiary prawosławnej" otrzymuje podczas chrztu i komunię i bierzmowanie w jednym.
Ja natomiast byłam chrzczona w cerkwi, ale chodziłam na religie z katolikami, uparłam się by mieć komunię i bierzmowanie.
Nie mam już ojca na świecie od prawie 6 lat. Ale jak był, to nie jednokrotnie powodem naszej kłótni było to, że jak ja mogę chodzić do kościoła, przystąpić do komunii ( o bierzmowaniu nie wiedział), jeśli "jestem innej wiary"
Oczywiście ja nie uważałam, że jestem innej wiary , bo dla mnie liczyło się to, ze wierzę w to samo. Oczywiście gdybym nie wierzyła w ogóle albo np w allacha, to tez by była moja sprawa.
No ale tak to było, że jak był mój ojciec ,to żadną siłą nie chciałam się zjawic w cerkwi.
Natomiast, gdy Go zabrakło, to kilka razy poszłam, aby zobaczyć jak to właściwie jest.
No i nie powiem ładnie, ciekawie ,ale mszy ja kompletnie nie rozumiem,bo nie jest prowadzona po polsku. Więc mija się z celem, abym tam tylko dla statystyki chodziła.
ale z drugiej strony jak czasami idę do Kościoła, to tez czasami przez część mszy myślę o czym innym choć staram się tego nie robić.
No i jeszcze taka sprawa. Mieszkam z mamą i Święta obchodzimy wtedy co wszyscy katolicy. Natomiast kolędę mama przyjmuje z cerkwi i ja w niej też uczestniczę.
I niech żaden Mebel nie próbuje nazywać mojej mamy Meblem. !
Bo nie ma tam żadnej hipokryzji. Zarówno i w katolicyźmie jaki w prawosławnym wierzy się w tego samego Boga, i to jest najważniejsze.
Oczywiście, że możesz sobie chodzić tam, gdzie Ci się podoba, wbrew temu, co twierdzi Annihilator. Możesz sobie obchodzić każde święta, które Ci pasują , ba- jeśli chcesz możesz wziąć ślub kościelny, prawosławny czy jaki chcesz. Mi chodziło tylko o to, żeby ktoś, kto katolikiem nie jest i tępi innych za niewypełnianie wszystkich warunków doktryny, a sam ich nie wypełnia nim się nie nazywał A to, że komuś nie pasuje, że pójdziesz do kościoła, to wiesz... :]Możemy pójść razem, jeśli chcesz, bo chętnie uczestniczyłabym w obrządku prawosławnym
Ja też wierzę w Boga, więc zgadzam się z Twoim ostatnim zdaniem. Nie podoba mi się zdanie Kościoła na wiele spraw, więc nie mogę nazwać się katoliczką, bo mam skrajnie inne zdanie niż głowa Kościoła i uważam, że chrzanią skrajne głupoty I nawet jakbym zasuwała na rzęsach co piątek do Częstochowy biczując się co 15 metrów to i tak nie wierzyłabym w to, co ksiądz do mnie gada z ambony. Co on może wiedzieć o seksie ( teoretycznie
? Jak papież może zakazać używania prezerwatyw? Nie, nie, to nie dla mnie, nie udał się Bogu personel naziemny.
A to, czy ja sobie pójdę te nieszczęsne jajka poświęcę..pójdę, bo lubię
Natomiast nie uważam Cię ani za katoliczkę ani za prawosławną, ale nie musisz brać tego do siebie oczywiście.:) W każdym razie za hipokrytkę też na pewno nie, bo nie wywyższasz się tym, że jesteś "bardziej papieska od papieża". Jak mówię- rób co chcesz, dopóki nie krzywdzisz innych. Mi wcale nie przeszkadza, jeśli ktoś bierze ślub kościelny i mówi " nie jestem katolikiem, chcę mieć ślub w kościele, bo mi się kościół podoba". Jego sprawa. Ale jakby taki mnie zaczął pouczać jako "prawdziwy katolik.".. pfff
Ja sama idę do babci na wigilię. Nie modlę się, nie obchodzę tych świąt religijnie. Idę z powodu tradycji. Bo lubię Święta. Na wielkanoc też pójdę. Bo czemu nie? Babcia zna moje podejście. I jeśli komuś się to nie podoba, no to ma duży problem :)Jeśli ktoś zaprosiłby mnie na świętowanie prawosławne, też bym z chęcią poszła. Naturalnie, jeżeli znalazłby się jakiś katolik/prawosławny (ale taki...naprawdę , który nie życzyłby sobie mojej obecności przy stole- uszanowałabym to.
W zasadzie podoba mi się postawa Japończyków- obchodzą WSZYSTKIE święta Najpierw Boże Narodzenie, potem hop w kimona i modlimy się w tradycyjnej świątyni na Nowy Rok. I kto im tego zabroni
?
Co do kawy- no trudno, to przepadło
Offline
Hm, Madzialenka, czuć wielkie emocje w Twoich wypowiedziach nt. Twojego stosunku do religii. Czyżby jakaś czuła struna? Ciekawe dlaczego?
Dołożę i ja swoje trzy grosze do tej emocjonującej dyskusji.
Madzialenka, w twojej wypowiedzi jest jedna rzecz, pod którą się nie podpisuję. Mianowicie, ocenianie czyjejś religijności.
Religia to częsty temat w moim środowisku, które jest raczej jednorodne pod względem wyznania. Wszyscy określają się mianem katolików, jednak między sobą różnią się podejściem do religii. Mój ortodoksyjny szwagier uważa dokładnie tak jak Ty, że jako katolik musi respektować WSZYSTKIE założenia wyznawanej przez siebie religii, bez żadnych wątpliwości. To założenie wydawało mi się słuszne do czasu, gdy sobie uświadomiłam, że zasady religijne nie są czymś stałym i niezmiennym w czasie. Owszem mają pewne ogólne założenia, główne filary, ale wiele dogmatów i przekonań powstało później oraz zmieniało się w czasie za sprawą myślicieli-teologów, którzy w ten sposób wpływali na dzisiejszy kształt doktryny katolickiej. Być może nawet obecnie będziemy świadkami zmian, bo istnieje grupa księży działających na rzecz zniesienia celibatu. KK jak każda organizacja podlega zmianom społecznym, do których wcześniej czy później dostosowywane są prawa religijne. Zresztą KK nawet jako organizacja nie jest jednorodny. Weźmy na ten przykład postawę O. Rydzyka i ś.p. Księdza Tischnera - z działalności jednego i drugiego widać dwa różne obrazy katolicyzmu. Albo porównajmy katolicyzm w różnych krajach - niby to samo, ale jednak inaczej.
Zresztą, rozpisałam się, a tak naprawdę nie o to mi chodzi.
Wśród moich znajomych są również osoby krytycznie nastawione do niektórych religijnych założeń, lub wręcz żyjące niezgodnie z przykazaniami, ale mimo to CZUJĄ się oni katolikami, a tożsamość katolicka jest dla nich jedną z najważniejszych. Łączy ich ufność, że Bóg potrafi spojrzeć na ich życie nie tylko z perspektywy złamanych przez nich przykazań, że w ostatecznym rozrachunku Bóg nie okaże się jedynie biurokratycznym księgowym.
Dlatego nie wydaje mi się słuszne, by ktokolwiek dawał sobie prawo do oceniania, czy ktoś może lub nie może nazywać się katolikiem. Religijność nie jest kategorią, którą można oceniać w sposób zero-jedynkowy. To dużo bardziej złożona sprawa, bo tu w grę wchodzą najróżniejsze przeżycia, doświadczenia i emocje. To kwestia, którą rozpatruje się sercem, a nie rozumem. Porównanie z abstynencją (mimo, że skuteczne, bo Annihilator, po tym zabiegu od razu spuścił z tonu:)), jest w tym wypadku, moim zdaniem, absolutnie nieadekwatne.
Offline
Oczywiście, że możesz sobie chodzić tam, gdzie Ci się podoba, wbrew temu, co twierdzi Annihilator. Możesz sobie obchodzić każde święta, które Ci pasują , ba- jeśli chcesz możesz wziąć ślub kościelny, prawosławny czy jaki chcesz. Mi chodziło tylko o to, żeby ktoś, kto katolikiem nie jest i tępi innych za niewypełnianie wszystkich warunków doktryny, a sam ich nie wypełnia nim się nie nazywał
A to, że komuś nie pasuje, że pójdziesz do kościoła, to wiesz... :]Możemy pójść razem, jeśli chcesz, bo chętnie uczestniczyłabym w obrządku prawosławnym
No pewnie... może obchodzić np: Ramadan muzułmański, co tam przeszkadza, że nie jest muzułmanką. Pewnie będzie to wszystko logiczne i spójne, no bo może to robić. ;-)
Ja też wierzę w Boga, więc zgadzam się z Twoim ostatnim zdaniem. Nie podoba mi się zdanie Kościoła na wiele spraw, więc nie mogę nazwać się katoliczką, bo mam skrajnie inne zdanie niż głowa Kościoła i uważam, że chrzanią skrajne głupoty
I nawet jakbym zasuwała na rzęsach co piątek do Częstochowy biczując się co 15 metrów to i tak nie wierzyłabym w to, co ksiądz do mnie gada z ambony. Co on może wiedzieć o seksie ( teoretycznie
? Jak papież może zakazać używania prezerwatyw? Nie, nie, to nie dla mnie, nie udał się Bogu personel naziemny.
A co ksiądz gada z ambony? Pewnie chodzisz co niedziele i nam naświetlisz, co też głupawego znowu naopowiadali, nie? ;-)
[...]Mi wcale nie przeszkadza, jeśli ktoś bierze ślub kościelny i mówi " nie jestem katolikiem, chcę mieć ślub w kościele, bo mi się kościół podoba". Jego sprawa. Ale jakby taki mnie zaczął pouczać jako "prawdziwy katolik.".. pfff
Ale wtedy dopiero to jest hipokryzja właśnie. Ślub będziesz miała, chrzest, nie chrzest, zapłacisz, rodzice i rodzina ucieszy się, że kościelny, babcia (że może wnuczka nawrócona i pięknie przeszła przez nauki przedmałżeńskie), itp. Ale sumienia nie oszukasz.
Ja sama idę do babci na wigilię. Nie modlę się, nie obchodzę tych świąt religijnie. Idę z powodu tradycji. Bo lubię Święta. Na wielkanoc też pójdę. Bo czemu nie? Babcia zna moje podejście. I jeśli komuś się to nie podoba, no to ma duży problem :)Jeśli ktoś zaprosiłby mnie na świętowanie prawosławne, też bym z chęcią poszła. Naturalnie, jeżeli znalazłby się jakiś katolik/prawosławny (ale taki...naprawdę
, który nie życzyłby sobie mojej obecności przy stole- uszanowałabym to.
Twoje zachowanie można porównać właśnie do kogoś pijącego piwo i twierdzącego, że jest abstynentem, bo przecież piwo to nie alkohol. Przy czym - osobnik nie widzi w tym nic złego, a jak ktoś ma ale - to jego problem. ;-)
Offline
To zabawne. Rano przyznajesz mi rację a wieczorem znowu zmieniasz zdanie. Nie wiem czy mam trzeci raz pisać to samo? Wiem,że zapomniałam użyć caps locka
Ale wtedy dopiero to jest hipokryzja właśnie. Ślub będziesz miała, chrzest, nie chrzest, zapłacisz, rodzice i rodzina ucieszy się, że kościelny, babcia (że może wnuczka nawrócona i pięknie przeszła przez nauki przedmałżeńskie), itp.
Nie będę miała. Nie pisałam o sobie. To już trochę nudne, że nie czytasz ze zrozumieniem. Mówię, że jeśli ktoś tak robi - tzn. jeśli Gusiak nie będąc prawosławna poszła na mszę - w ogóle nie uważam tego za coś złego. A wręcz przeciwnie. No a jeśli Ty uważasz, no to..hm..żaden z Ciebie autorytet
W USA na ten przykład ludzie są tak wielu wyznań, że jednego dnia znajomi pódą na ślub żydowski i na pogrzeb protestancki.
Ja sama idę do babci na wigilię. Nie modlę się, nie obchodzę tych świąt religijnie. Idę z powodu tradycji. Bo lubię Święta. Na wielkanoc też pójdę. Bo czemu nie? Babcia zna moje podejście. I jeśli komuś się to nie podoba, no to ma duży problem :)Jeśli ktoś zaprosiłby mnie na świętowanie prawosławne, też bym z chęcią poszła. Naturalnie, jeżeli znalazłby się jakiś katolik/prawosławny (ale taki...naprawdę
, który nie życzyłby sobie mojej obecności przy stole- uszanowałabym to.
Twoje zachowanie można porównać właśnie do kogoś pijącego piwo i twierdzącego, że jest abstynentem, bo przecież piwo to nie alkohol. Przy czym - osobnik nie widzi w tym nic złego, a jak ktoś ma ale - to jego problem. ;-)
Jezu, powtarzasz MOJE WŁASNE teksty, zmieniając je tak, żeby nie miały sensu Nie będę się powtarzać. Kilka postów wcześniej pisałam to samo w stosunku do Ciebie a Ty mi przyznałeś rację. To, że odpowiesz mi "Chyba Ty", nie zmienia faktu, że Twoje porównanie jest kiepskie.
Ja też wierzę w Boga, więc zgadzam się z Twoim ostatnim zdaniem. Nie podoba mi się zdanie Kościoła na wiele spraw, więc nie mogę nazwać się katoliczką, bo mam skrajnie inne zdanie niż głowa Kościoła i uważam, że chrzanią skrajne głupoty
I nawet jakbym zasuwała na rzęsach co piątek do Częstochowy biczując się co 15 metrów to i tak nie wierzyłabym w to, co ksiądz do mnie gada z ambony. Co on może wiedzieć o seksie ( teoretycznie
? Jak papież może zakazać używania prezerwatyw? Nie, nie, to nie dla mnie, nie udał się Bogu personel naziemny.
A co ksiądz gada z ambony? Pewnie chodzisz co niedziele i nam naświetlisz, co też głupawego znowu naopowiadali, nie? ;-)
Zamiast odnieść się do akapitu czepiasz się słówek i wyrywasz zdania z kontekstu.
. Ale sumienia nie oszukasz.
Że co? Że ja pójdę z tymi nieszczęsnymi jajkami na wielkanoc, nie wierząc w ich poświęcenie, Gusiak odwiedzi cerkiew, a ktoś pójdzie na żydowski ślub to sumienie go zje? Aha. No to wiedz, że śpię spokojnie. Widocznie nie mam sumienia, możesz teraz skakać z radości i wchrzaniać dwadzieścia razy tyle superfajowych zdań z usmieszkami.
Mnie by sumienie zjadło, gdybym nie poszła na pogrzeb kogoś bliskiego, bo "jestem agnostykiem", jak Twój kumpel. A Ty z kolei uważasz,że to super i fajne. No to o czym tu rozmawiać? Nie potępiam Twojego zdania, ale Ty nie potępiaj mojego.
Wiesz co Ani...powiem tak. Trochę mi się już nie chce odpierać Twoich pyskówek. Bo jak widzę muszę pisać w kółko to samo, a Ty i tak się czepisz jakiegoś słówka pomijając ogólny sens wypowiedzi, to mi się odechciewa.
Okej- przyjmijmy- dałeś troszkę ciała,w jednym aspekcie sam przyznałeś. I jest luz, szanuję, przyznałeś, że Twoja "filozofia" się kupy nie trzymała. No i dobra, Ty to wiesz, ja to wiem i co z tego. Ale jak widzę boli Cię to w jakiś sposób. Tylko, że tak- z dobrego serca- widzę,że starasz się nadać Twoim wypowiedziom taki ..hmm..ironiczno-cięty ton. Mogłoby być całkiem fajne, gdyby nie kiepska ich jakość merytoryczna. Wydaje mi się,że powinieneś poprzestać na pouczaniu pijących. Idź i grzmij nad nimi, że tylko całkowita abstynencja jest dobra, a oni wszyscy są pijakami najlepiej. Jak pisałam wcześniej, brzydzi mnie takie podejście. cóż, przynajmniej konsekwentnie (w teorii) jedziesz (od mebli)całą resztę ludzi, która ma inne zdanie niż Ty.
Tak więc wyluzuj. Jak mi umrze bliski protestant to będę go opłakiwać we wszystkich obrządkach, jakie sobie zażyczy. Ty natomiast pozostań w domu i nie spaskudź się hipokryzją pójścia do świątyni niewiernych. Na szczęście będziesz miał czyste sumienie.
Offline
To zabawne. Rano przyznajesz mi rację a wieczorem znowu zmieniasz zdanie. Nie wiem czy mam trzeci raz pisać to samo? Wiem,że zapomniałam użyć caps locka
No nie do końca; fakt, załatwiłaś mnie swoim własnym argumentem, jednakże ja się staram być katolikiem (nawet przyjmując bez gadania niewygodne i głupie dla mnie dogmaty kościelne), przy czym, nie chwalę się jaki to jest super katolik, bo nie jestem. Ty się nie starasz być, ale szczycisz się tym co robisz.
Nie będę miała. Nie pisałam o sobie. To już trochę nudne, że nie czytasz ze zrozumieniem. Mówię, że jeśli ktoś tak robi - tzn. jeśli Gusiak nie będąc prawosławna poszła na mszę - w ogóle nie uważam tego za coś złego. A wręcz przeciwnie. No a jeśli Ty uważasz, no to..hm..żaden z Ciebie autorytet
O, tu Cie mam. Teraz ja nie odnosiłem się do gusiaka, a do Ciebie. I gdzie co ja uważam?
Jezu, powtarzasz MOJE WŁASNE teksty, zmieniając je tak, żeby nie miały sensu
Nie będę się powtarzać. Kilka postów wcześniej pisałam to samo w stosunku do Ciebie a Ty mi przyznałeś rację. To, że odpowiesz mi "Chyba Ty", nie zmienia faktu, że Twoje porównanie jest kiepskie.
No nie do końca. Ja się nie chwalę, że np. udaję abstynenta, a jak jestem sam, to piję co chcę, a gdy mi się gdzieś to wyda, to nie mój problem. ;-)
Zamiast odnieść się do akapitu czepiasz się słówek i wyrywasz zdania z kontekstu.
Pytanie padło, odpowiedzi brak. Powtarzam: co tam ostatnio na ambonie wygadują? Będzie coś z cyklu 1000 wykrętów w tym słynne `POWTARZASZ` się czy coś innego? ;-)
Że co? Że ja pójdę z tymi nieszczęsnymi jajkami na wielkanoc, nie wierząc w ich poświęcenie, Gusiak odwiedzi cerkiew, a ktoś pójdzie na żydowski ślub to sumienie go zje? Aha. No to wiedz, że śpię spokojnie. Widocznie nie mam sumienia, możesz teraz skakać z radości i wchrzaniać dwadzieścia razy tyle superfajowych zdań z usmieszkami.
Ale co Ty tak z tym gusiakiem, nie zasłaniaj sobie nią twarzulki. Kościół prawosławny to prawie to samo co Katolicki, jak ktoś tam sobie uczęszcza i stosuje się tamże - ok. Raczej konfliktu obu grup nie ma. Również nie widzę nic sprośnego w sytuacji, gdy katolik chodzi do kościoła prawosławnego i odwrotnie. Ale Ty nie pretendujesz chyba do miana katolika/prawosławnego.
Mnie by sumienie zjadło, gdybym nie poszła na pogrzeb kogoś bliskiego, bo "jestem agnostykiem", jak Twój kumpel. A Ty z kolei uważasz,że to super i fajne. No to o czym tu rozmawiać? Nie potępiam Twojego zdania, ale Ty nie potępiaj mojego.
Mój kumpel na pewno nie poszedłby do kościoła, za to stanie nad grobem, to pewnie inna kwestia.
Okej- przyjmijmy- dałeś troszkę ciała,w jednym aspekcie sam przyznałeś. I jest luz, szanuję, przyznałeś, że Twoja "filozofia" się kupy nie trzymała. No i dobra, Ty to wiesz, ja to wiem i co z tego. Ale jak widzę boli Cię to w jakiś sposób. Tylko, że tak- z dobrego serca- widzę,że starasz się nadać Twoim wypowiedziom taki ..hmm..ironiczno-cięty ton. Mogłoby być całkiem fajne, gdyby nie kiepska ich jakość merytoryczna. Wydaje mi się,że powinieneś poprzestać na pouczaniu pijących. Idź i grzmij nad nimi, że tylko całkowita abstynencja jest dobra, a oni wszyscy są pijakami najlepiej. Jak pisałam wcześniej, brzydzi mnie takie podejście. cóż, przynajmniej konsekwentnie (w teorii) jedziesz (od mebli)całą resztę ludzi, która ma inne zdanie niż Ty.
Tak więc wyluzuj. Jak mi umrze bliski protestant to będę go opłakiwać we wszystkich obrządkach, jakie sobie zażyczy. Ty natomiast pozostań w domu i nie spaskudź się hipokryzją pójścia do świątyni niewiernych. Na szczęście będziesz miał czyste sumienie.
Ależ nikt Ci tego nie broni robić. Ale co innego pogrzeb, a np: własny ślub, `bo tak mi pasuje` ot choćby.
PS Strasznie rozrzucasz moje cytaty i gubię się w edycji Twojego posta
Offline
Ach, żeby nie było, że tylko do Madzialenki się doczepiłam.
Choć mam wrażenie, że w tym wątku gadam raczej sama ze sobą, to jednak zaznaczę swoją tutaj obecność uwagą, że moim zdaniem Annihilator zbyt szeroko stosuje pojęcie hipokryzji.
Nie lubię za przeproszeniem takiego pizdrzenia. Albo ktoś olewa Kościół, nie pada na klęczki przy jego świętach i zasadach (tym samym pracuje w święta typowo kościelne), nie obchodzą go komunie, chrzty, spowiedzi, śluby (kościelne) i ma to gdzieś - ma wówczas mój szacunek, szacunek wierzącego, bo jest konsekwentny w swoich światopoglądzie.
Gdybym ja nie starał się być jako-takim katolikiem, nie wierzyłbym w Boga, chyba nie byłoby siły, która by mnie zaciągnęła do kościoła, łącznie z pogrzebem kogoś bliskiego. Święta i inne kościozabawki by dla mnie nie istniały. Mało tego - załatwiłbym sobie pochówek za wczasu na komunalnym i zabronił celebrować mojej śmierci przez księży. Słowem: odciąłbym się od wszystkiego z tym związanego. Znam takiego agnostyka, co tak zrobił. To nic nadzwyczajnego, on po prostu jest tym, kim się deklaruje.
Nawet rozumiem, że dla Ciebie, jako informatyka, zero-jedynkowe postrzeganie świata jest naturalne. Ale w miejscach, w których Ty dostrzegasz hipokryzję, ja widzę zgoła coś innego.
Na pogrzeb kogoś bliskiego idzie się po to, by go pożegnać i to pożegnanie powinno odbywać się w takim obrządku, w jakim zmarły sobie życzył. Na pogrzeb idzie się też dla pogrążonych w smutku żywych, dla których nasza obecność w trudnych chwilach jest wyrazem wsparcia i współczucia.
To samo ze ślubami i komuniami. Jako ateistka jestem na nich obecna, bo wiem, że zapraszają mnie osoby, dla których te obrzędy mają znaczenie i chcą bym była z nimi w istotnych dla nich momentach. I ja jestem obecna, choć nie biorę w liturgiach czynnego udziału.
Dla mnie to nie jest wyraz hipokryzji a szacunku dla ludzi, którzy są dla mnie ważni. Nie oleję istotnych dla nich ceremonii, tłumacząc się, że jestem niewierząca. To byłoby nie w porządku wobec nich.
Ale ten szacunek powinien działać w obie strony. Moi wierzący bliscy nie powinni proponować mi, bym została matką chrzestną dla ich dziecka. Nie powinni oczekiwać, że będę się za nich modlić i odwiedzać ich groby w Święto Zmarłych. Oraz innych tego typu rzeczy. Nawet nie potrafię dać przykładów, bo jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby ktoś z moich bliskich lub znajomych w takiej sytuacji mnie postawił.
Bycie ateistą/agnostykiem nie oznacza, że należy z zasady wszystko co kościelne i religijne omijać szerokim łukiem, i olewać.
Zresztą w obecnych czasach jest to niezwykle trudne, bo żadna impreza państwowa nie obejdzie się wszak bez księdza i święconej wody. Nowe budynki użyteczności publicznej wymagają poświęcenia, rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego również bez mszy się nie obejdzie. Jak kiedyś jakiś urzędnik nie zgodził się na poświęcenie nowego helikoptera dla służb ratowniczych do była z tego nie lada afera. Ale to taka uwaga uwaga na marginesie.
Offline
Hm, Madzialenka, czuć wielkie emocje w Twoich wypowiedziach nt. Twojego stosunku do religii. Czyżby jakaś czuła struna? Ciekawe dlaczego?
Nie, ren-yu, nie do religii. Zdenerwowało mnie, że Mebel nie znając sytuacji, nie znając moich Rodziców śmie ich obrażać. A potem żąda, żebym ich tłumaczyła.I fakt, dopadła mnie złość
Po prostu. Sama religia nie jest moją czułą struną.Wielkie emocje? Och matko, jak dobrze, że mnie nie widziałaś w akcji
Mój ortodoksyjny szwagier uważa dokładnie tak jak Ty, że jako katolik musi respektować WSZYSTKIE założenia wyznawanej przez siebie religii, bez żadnych wątpliwości. To założenie wydawało mi się słuszne do czasu, gdy sobie uświadomiłam, że zasady religii.
Nie jestem ortodoksem, zdecydowanie I nigdzie nie napisałam, że katolik nie może mieć żadnych wątpliwości. Mi nie chodzi o to, że jeśli ktoś czuje się katolikiem, nie może się nim nazwać. Może a mi nic do tego. W moim przekonaniu katolikiem nie będzie. W Twoim będzie. I tak samo jak Ty masz prawo powiedzieć, że "tak, jest to katolik", ja mam prawo ogłosić, że za katolika tej osoby nie uważam.
Wśród moich znajomych są również osoby krytycznie nastawione do niektórych religijnych założeń, lub wręcz żyjące niezgodnie z przykazaniami, ale mimo to CZUJĄ się oni katolikami, a tożsamość katolicka jest dla nich jedną z najważniejszych. Łączy ich ufność, że Bóg potrafi spojrzeć na ich życie nie tylko z perspektywy złamanych przez nich przykazań, że w ostatecznym rozrachunku Bóg nie okaże się jedynie biurokratycznym księgowym.
Ale to znów kwestia nazewnictwa. Ja nazwałabym ich chrześcijanami, Ty katolikami. Jeżeli ja czuję się Chinką, to trochę a mało, żebym mogła się tak nazwać. Aczkolwiek mogę się tak określać i nikt mi tego nie zabroni
A tak bardziej serio- dla mnie to wciąż są chrześcijanie, którzy czują się katolikami. Zdania nie zmienię, ale rozumiem o co Ci chodzi.
Dlatego nie wydaje mi się słuszne, by ktokolwiek dawał sobie prawo do oceniania, czy ktoś może lub nie może nazywać się katolikiem. Religijność nie jest kategorią, którą można oceniać w sposób zero-jedynkowy.
Religijność- nie. Przynależność do tego, czy innego Kościoła- tak. Moim zdaniem oczywiście. Powtórzę moje zdanie- nie da się być "trochę" katolikiem. Albo się nim jest albo nie jest. A żeby móc to okreslić, potrzebne są ścisłe kryteria oceny. Nie uważam się za osobę kompetentną do wybrania, kto jest a kto nie jest katolikiem, stąd też kieruję się uznaniem dogmatów Kościoła. Ale- jak mówię- każdy może myśleć o sobie co mu się podoba, aczkolwiek musi liczyć się z tym, że nie wszyscy muszą się z tym zgodzić
Oczywiście, że są sprawy sporadyczne, wyjątki od reguły i nie neguję tego w żaden sposób.
. Porównanie z abstynencją (mimo, że skuteczne, bo Annihilator, po tym zabiegu od razu spuścił z tonu:)), jest w tym wypadku, moim zdaniem, absolutnie nieadekwatne.
O tak, to było odniesienie do samej wypowiedzi Annihilatora,
.
Gdybym ja nie starał się być jako-takim katolikiem, nie wierzyłbym w Boga, chyba nie byłoby siły, która by mnie zaciągnęła do kościoła, łącznie z pogrzebem kogoś bliskiego. (...). Znam takiego agnostyka, co tak zrobił. To nic nadzwyczajnego, on po prostu jest tym, kim się deklaruje.
Ciągnęłam więc ten wątek analogicznie.
Być może nawet obecnie będziemy świadkami zmian, bo istnieje grupa księży działających na rzecz zniesienia celibatu.
Nie będziemy, przynajmniej według tego, co ostatnio słyszałam. Pewien ksiądz opowiadał, że żeby mogło dojść do takich przemian, należy zwołać sobór (żaden papież nie może zmienić tego sam), który może być wynikiem tylko jakichś dramatycznych przemian. Jak sam ksiądz mówił, gadania, ataki prasy etc. to a mało, żeby do zmian doszło.
Weźmy na ten przykład postawę O. Rydzyka i ś.p. Księdza Tischnera - z działalności jednego i drugiego widać dwa różne obrazy katolicyzmu.
A widzisz, a ja Rydzyka nie uważam za katolika Pomijając nienawiść rasową, zignorował wołania Watykanu. I widzisz, Ty uważasz, ja nie, ięc dla mnie staje się to prostsze
Wśród moich znajomych są również osoby krytycznie nastawione do niektórych religijnych założeń, lub wręcz żyjące niezgodnie z przykazaniami, ale mimo to CZUJĄ się oni katolikami, a tożsamość katolicka jest dla nich jedną z najważniejszych.
A czy ja im się zabraniam CZUĆ? co wciąż nie zmienia faktu, że nie nazwałabym ich katolikami
I tak w kółko można.
------------
przy czym, nie chwalę się jaki to jest super katolik, bo nie jestem. Ty się nie starasz być, ale szczycisz się tym co robisz.
To prawda Ostatnio obkleiłam całą lokalną galerię handlową moim zdjęciem z koszyczkiem. Nie wnikam nawet o co Ci chodziło, czasem lepiej nie wiedzieć
Nie będę miała. Nie pisałam o sobie. To już trochę nudne, że nie czytasz ze zrozumieniem. Mówię, że jeśli ktoś tak robi - tzn. jeśli Gusiak nie będąc prawosławna poszła na mszę - w ogóle nie uważam tego za coś złego. A wręcz przeciwnie. No a jeśli Ty uważasz, no to..hm..żaden z Ciebie autorytet
O, tu Cie mam. Teraz ja nie odnosiłem się do gusiaka, a do Ciebie. I gdzie co ja uważam?
Tu już w ogóle nie mam pojęcia o co Ci chodzi.
No nie do końca. Ja się nie chwalę, że np. udaję abstynenta, a jak jestem sam, to piję co chcę, a gdy mi się gdzieś to wyda, to nie mój problem. ;-)
Aha, czyli, że ja idąc na czyjś pogrzeb udaję katoliczkę, tak? Ahaaaaaaa.
Poza tym to całkiem zrozumiałe, że się nie chwalisz,że udajesz abstynenta, też bym się nie chwaliła jakbym miała takie forum
Pytanie padło, odpowiedzi brak. Powtarzam: co tam ostatnio na ambonie wygadują? Będzie coś z cyklu 1000 wykrętów w tym słynne `POWTARZASZ` się czy coś innego? ;-)
Man, don't jizz yourself :] Słynne? Mój cytat jest słynny? Ha! Wiedziałam, że w końcu się ktoś na mnie pozna! Ale dobrze, ambona miała być przykładem, uogólnieniem o wypowiedziach księży. Wykreśl więc słowo z ambony i czy już czujesz się lepiej ?Co nie zmienia faktu, że nie wypowiedziałeś się o akapicie tylko czepiłeś się słówka "ambona". Nuuuda.:P
Ale co Ty tak z tym gusiakiem, nie zasłaniaj sobie nią twarzulki. Kościół prawosławny to prawie to samo co Katolicki, jak ktoś tam sobie uczęszcza i stosuje się tamże - ok. Raczej konfliktu obu grup nie ma. Również nie widzę nic sprośnego w sytuacji, gdy katolik chodzi do kościoła prawosławnego i odwrotnie. Ale Ty nie pretendujesz chyba do miana katolika/prawosławnego.
Twarzulki, jak słodko <3.
Dobrze, wszechwiedzący, zapamiętam sobie, że zezwalasz chodzić prawosławnym do kościoła katolickiego i odwrotnie, to super, że tak pozwalasz Kurczę, jesteś taki fajny, wyślij mi pocztą kawałek koszulki! A może jednak zmienisz zdanie i niekatoliczkę wpuścisz do kościoła, co? Pliiiz, pliiiiz! Weeeź!
Kościół prawosławny to prawie to samo co Katolicki,
Miszczu !
Ależ nikt Ci tego nie broni robić. Ale co innego pogrzeb, a np: własny ślub, `bo tak mi pasuje` ot choćby.
A cytowałam Cię już wyżej, co sądzisz o nie-katolikach chodzących na pogrzeby. Ej, jak ty tak zmieniasz zdanie co dzień, to to jest nie fair
Nie wiem, jak dla mnie i tak nikt nikogo nie przekona, jeśli chcesz mi powiedzieć, że jestem hipokrytką i złą to już powiedziałeś, zlałam to dokumentnie,ja też Ci powiedziałam, co miałam,zapewne też to zlejesz. I tak wyglądają dyskusje na tematy drażliwe Czy coś jeszcze
? Może porozmawiamy o eutanazji
?
Offline
Może porozmawiamy o eutanazji
?
To musicie się wbić w inny wątek bo już taki istnieje
Offline
A w ogóle, to każdy kto się ze mną nie zgadza, to mebel i koniec dyskusji, o! ;-)
Offline
Madzialenka napisał/a:Ach, mój krajan
Stawiam Ci kawę
!
Klawikord nie pije kawy
O kurcze, ale masz pamięć
. Faktycznie nie piję kawy, tak jak gdzieś napisałem.
To może idź z Madzią na herbatę , w końcu daleko od siebie nie macie
)
ale wtedy chyba za dużo danych o sobie byś przekazał, bo chyba by Twoje imię musiała poznać ))
Offline
Chodź, chodź, Klawikord !
Offline
Chodź, chodź, Klawikord
!
Taki entuzjazm mnie przeraża .
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Klawikord nie chcesz chodzić na imprezy,spotykać się w większym gronie ludzi, niech Ci będzie :>
Ale , żeby odmawiać pójścia na herbatę z abstynentką z Twojej okolicy?? No co Ty wymyślasz ??? ))
Z reszta już trochę się znacie, tyle postów pisaliście
I w końcu będziesz miał okazje poznać abstynenta a nie tylko wyrażać podziw dla Artura, że spotyka ich na swojej drodze. :-)
Jak Ty nie chcesz iść na umówione spotkanie z ABSTYNENTKĄ , to proszę Cię nie mów " ja jeszcze nigdy nie spotkałem abstynenta, jak Ty to robisz?" :>
Offline