Nie jesteś zalogowany na forum.
Witam wszystkich. Jestem nowy na forum.
Bardzo lubię smak piwa. Uwielbiam kompozycję słodu jęczmiennego lub pszenicznego z chmielem. Kiedyś piłem dużo piwa aż poczułem, że zaczyna ono nade mną panować. Obecnie z tym skończyłem, ale brakuje mi tego smaku.
W sklepach istnieją piwa bezalkoholowe, ale i tak mają do 1% alkoholu. Chyba trudno nazwać się abstynentem pijąc np. 3 takie piwa pod rząd.
Dlaczego nie produkuje się piwa całkowicie bezalkoholowego? Wystarczyło by przecież pominąć kilka kroków procesu produkcji piwa (nie dodawać drożdzy i nie poddawać fermentacji). A może jednak gdzieś można kupić napoje chmielowe całkowicie bez alkoholu?
Ostatnio edytowany przez oko_84 (2010-03-23 01:14:22)
Offline
Witamy. No ja akurat nie wiem.
Offline
Z ciekawości, tak na szybko wpisałem nazwę tego piwa w wyszukiwarkę. I co mamy?... http://www.alcoholfree.co.uk/ - cały sklep z bezalkoholowymi piwami i winami. Ciekawe czy w Polsce coś takiego by się opłaciło .
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
a ja nie rozumiem, po co pić piwo bezalkoholowe?
Aby udawać, że się niby "prawdziwe" pije i się nie wyróżniać?
Offline
Wcale nie po to. Po to to samo się pije po wodę , sok itp. Napój bezalkoholowy jest normalnym napojem i jeśli komuś smakuje, zaspokaja pragnienie to czemu miałby nie pić???
No i pamiętajmy, że nazwanie piwem lub winem czegoś bez alkoholu jest chyba "na wyrost". "piwo" bezalkoholowe to raczej napój słodowo-chmielowy a "wino" to napój winogronowy ;-)
Pijąc takie napoje raczej człowiek się wyróżnia bo na większości z nich jest bardzo czytelna i wyróżniająca się informacja, że są non-alcohol.
Offline
Z jednej strony się z tym zgadzam. Ale osobiście źle bym się czuła, trzymając w łapie i pijąc coś co wygląda jak piwo, ma tylko jakiś napis na etykiecie. Jednak nie pokazywałabym specjalnie etykiety wszystkim dookoła, więc uchodziłabym za osobę, która po prostu pije piwo.
Poza tym nie chciałabym kiedyś trafić na alkoholowe, myśląc ,że to jest bezalkoholowe. Nasze polskie piwa bezalkoholowe jak wiadomo alkohol mają. Coś co wygląda jak piwo , odróżnić można tylko po etykietce, że jest bezalk., to z moim szczęściem wiem, że prędzej czy później pomyliłyby mi się butelki
No, ale najbardziej mnie odrzuca to ,by nie pić bezalkoholowych, to to, że będą myśleli, że pije normalne piwo. a jeśli nie piję piwa, to nie chcę by ktos myślał, że to robię :]
Ale to jest oczywiście tylko moje osobiste odczucie i podejście )
Offline
a ja nie rozumiem, po co pić piwo bezalkoholowe?
Aby udawać, że się niby "prawdziwe" pije i się nie wyróżniać?
Eee, nie przesadzajmy Ja lubię piwo, więc przyznam,że brakowało mi tego smaku- i od czasu do czasu pozwalałam sobie na szklankę Lecha free. Teraz raczej mi się to nie zdarza, bo po czymś takim czułam się ociężała i ogólnie bleee ;)Nie wspomnę o kosmicznej cenie takiego piwa w barze. Gdybym piła najpierw "normalne" piwo, a potem bezalkoholowe, to niestety, różnica wypada na niekorzyść bezalkoholowego, ale nie mając porównania dobre jest i takie. Dużo tego nie wypijałam, bo podejrzewam,że po kilku podpiłabym się, a tego oczywiście nie chciałam. Choć i tak wolę Pepsi
Poza tym nie wiem jak inni, ale ja od razu rozpoznaję piwo bezalkoholowe, choćby po mniejszej butelce, więc pomysł udawania,że to piwo z procentami jest dziwaczny
Offline
Dużo tego nie wypijałam, bo podejrzewam,że po kilku podpiłabym się, a tego oczywiście nie chciałam. Choć i tak wolę Pepsi
No to właśnie nasze "piwo bezalkoholowe". Można się nimi podpić, po 3 nie można prowadzić.
Ja nie tyle co wolę, ale uznaję picie pepsi( jesli chodzi o mnie), ma 0 % alkoholu :-)
Poza tym nie wiem jak inni, ale ja od razu rozpoznaję piwo bezalkoholowe, choćby po mniejszej butelce, więc pomysł udawania,że to piwo z procentami jest dziwaczny
Udawanie czegokolwiek jest dziwaczne. Większość ludzi nie ma miarki w oczach i nie przygląda się czy to aby nie podchodzi pod bezalkoholowe ( nie wiem dlaczego bezalkoholowe miałoby miec mniejsza butelkę, ostatnio praktykują mniejsze butelki - 0, 3 ,normalnego , alkoholowego piwa. przynajmniej w Gdańsku na wielu imprezach z czymś takim się spotkałam wielokrotnie), również nie czyta etykiety na czyimś piwie.
Ogólnie ludzie widzą coś , co wygląda jak piwo, więc kojarzą, że dana osoba pije piwo.
Ja nie chcę byc tak kojarzona, ale nie mam nic przeciwko jak ktos sobie pije bezalkoholowe,
Jeszcze mi się nasunęło coś takiego, że ja jako, że pije te 2,3 lampki wina na rok- abstynentką nie jestem.
Tak moim zdaniem ktoś kto pije "piwo bezalkoholowe" z jakimś % alkoholu, to tez abstynentem nie jest :-)
Offline
Polskie prawo mówi, że napoje o zawartości alkoholu do 0,5% są bezalkoholowe :-) Lech Free ma chyba 1,2% i rzeczywiście jak się 3 takie wypije to jak jedno alkoholowe.. Natomiast Karmi ma do 0,5%, więc 10 razy mniej niż "normalne" piwo Trudno mi sobie wyobrazić kogoś, kto wypija 10 razy Karmi i to w krótkim czasie, żeby osiągnąć efekt jak po jednym normalnym piwie. To musiałby być prawdziwy desperat! Tak więc w ocenie polskiego prawa tudzież w moim mniemaniu osoba pijąca Karmi (w normalnej ilości czyli pół litra na raz) i nic przy tym nie udająca, jest abstynentem.
Offline
Lech free ma 0,5 . Nie uważam,że jeśli ktokolwiek wypije szklanke tego napoju nie może sie nazywac abstynentem. Ale ilu ludzi, tyle opinii
Offline
Nooo, jeśli ma 0,5% to OK. Tylko w takim razie na pewno nie ten napój był przyczyną Twej ociężałości i ogólnego bleee!! ;-)
A abstynentem jest ten, kto odrzuca alkoholową kulturę i zwyczaje oraz nie spożywa alkoholu w formie napoju. Powstaje oczywiście pytanie co uważać za napój alkoholowy. Odpowiedź, że każdy płyn zawierający choć jedną cząstkę C2H5OH uważam za zdecydowanie zbyt restrykcyjną choćby z tego powodu, że niewielkie ilości etanolu krążą w żyłach nawet najbardziej zatwardziałych abstynentów, nawet Annihitatoria, Jokiera i o zgrozo moich!!! Poza tym niewielkie ilości alkoholu są w dojrzałych owocach, sokach itp. Dla mnie granica jest bardzo prosta - normalny człowiek na raz jest w stanie bez wysiłku wchłonąć litr płynu. Żeby wypić więcej trzeba się już mocno nagimnastykować. Jeżeli wypicie litra jakiegoś napoju nie powoduje żadnego upośledzenia zachowania to napój można traktować jako bezalkoholowy, nawet jeśli formalnie jakieś cząsteczki C2H5OH się tam plączą. "Piwa" i inne płyny o zawartości alkoholu do ok. 0,5% spełniają ten warunek, więc wg mnie wszystko jest OK. Dla mnie abstynencja to odrzucenie "alkoholowej religii" a nie walka z każdą cząsteczką etanolu, która pojawia się gdzieś w moim pobliżu.
Offline
Nooo, jeśli ma 0,5% to OK. Tylko w takim razie na pewno nie ten napój był przyczyną Twej ociężałości i ogólnego bleee!! ;-)
A abstynentem jest ten, kto odrzuca alkoholową kulturę i zwyczaje oraz nie spożywa alkoholu .
Ale tak było! Być może to już psychiczne schorzenie, ale za każdym razem, kiedy piłam piwo bezalkoholowe czułam sie jak balonik
Offline
A abstynentem jest ten, kto odrzuca alkoholową kulturę i zwyczaje oraz nie spożywa alkoholu w formie napoju.
Bardzo dobrze napisałeś - dwa warunki by być abstynentem. Czy jednak picie napoju o nazwie piwo czy wino, nawet jeśli jest tzw. bezalkoholowe, można uznać za wyraz chęci spełnienia obu tych warunków? Wydaje mi się, że tylko jednego z nich bo mimo wszystko pachnie "alkoholową religią".
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Witaj po przerwie! Jest tylko jeden mały problem - czy "piwo" bez alkoholu to jest dalej piwo? Wg mnie nie, inna technologia produkcji, praktycznie niedopuszczenie do fermentacji itp. To jest napój słodowo-chmielowy. Podobnie "wino" bezalkoholowe to już nie wino a napój winogronowy. Nazwa handlowa nie zawsze oddaje rzeczywistą zawartość.
Offline
Witaj po przerwie! Jest tylko jeden mały problem - czy "piwo" bez alkoholu to jest dalej piwo? Wg mnie nie, inna technologia produkcji, praktycznie niedopuszczenie do fermentacji itp. To jest napój słodowo-chmielowy. Podobnie "wino" bezalkoholowe to już nie wino a napój winogronowy.
No dobrze, nie jest. Ale po co w takim razie te mylące nazwy? Czy uważasz, że nadawanie nieadekwatnych nazw nie jest swego rodzaju fałszowaniem rzeczywistości i że przeciwko temu także należy protestować?
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Czy uważasz, że nadawanie nieadekwatnych nazw nie jest swego rodzaju fałszowaniem rzeczywistości i że przeciwko temu także należy protestować?
W takiej sytuacji byłoby to zwyczajne wprowadzanie klienta w błąd, które stanowi "czyn nieuczciwej konkurencji" - zgodnie z ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Dziwne, że producenci prawdziwego piwa aż do tego czasu nie zareagowali wstępując na drogę sądową, prawda? Można zatem wysunąć trzy wnioski: 1) albo nie wiedzą, że taka praktyka jest zakazana - mało prawdopodobne, 2) Sprzedaż piwa bezalkoholowego stanowi mały ułamek sprzedawanego piwa, więc szkoda czasu na zajmowanie się tego typu problemem - także bym to wykluczył, 3) Trudno byłoby podważyć przed sądem, że piwo bez alkoholu to także "piwo".
Generalnie ciekawa sytuacja.
Offline
Nazwy są mylące i powinny być inne. Podobnie jak opakowania.
Natomiast nikt nie protestuje bo producenci "piwa" bezalkoholowego i tego normalnego to te same zakłady. Po co protestowa przeciw samemu sobie?
Offline
Natomiast nikt nie protestuje bo producenci "piwa" bezalkoholowego i tego normalnego to te same zakłady.
No to "palnąłem":D. A już miałem nadzieję, że na rynku wyrosła jakaś niealkoholowa konkurencja...
Offline
w hiszpani produkuja piwo bezalkocholowe 00 alkocholu i sa wysmienite
Być może gdzieś był podobny temat, ale nie mogę go znaleźć. Jak ktoś na niego natrafi, to niech zarzuci linka Póki co , zadam pytanie tutaj, abstynentom tym bardziej ideologicznym.
Jeśli gdzieś na imprezie albo weselu macie alternatywę, aby wznieść toast szampanem piccolo, to korzystacie z tej opcji? Jeśli tak, to czy z dzieckiem również byście wypili takiego szampana?
Offline
Nie i nie.
Offline
Do tej pory raczej na pewno tak. Kilka osób pisało, że ten pikol to zamiennik, który powoli ale skutecznie uczy tych wszystkich gestów związanych z "kulturą" picia. Hmm... niektórzy powiedzą, że to jakaś skrajna teoria spiskowa, ale mnie to przekonało choć wcześniej tak tego nie odbierałem. W zasadzie dla mnie jest obojętne co wypiję, o ile jest bez procentów. Przy jakichkolwiek dzieciach bym nie pił, niech się nie uczą.
Można pójść dalej i zapytać o toast herbatą - w końcu jest ta cała "ceremonia".
Heh, jak jestem u kolegi i razem pijemy (sok ), to ile razy robię "stuknięcie" szklankami, to się kolega wkurza... chyba, że niby bezczeszczę zastrzeżony rytuał. Ale co tam
.
Trzymaj Gusiaku: http://forum.abstynenci.pl/viewtopic.php?id=886
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Tak, na Sylwestrze z samymi niepijącymi. Wydało mi się to całkiem zabawne, jak na daną chwilę. Natomiast nie chowam po szafach butelek z Piccolo, nie piję w ukryciu ani do lustra
Offline