Nie jesteś zalogowany na forum.
Aby zaspokoić ciekawość konrado number five i zaoszczędzić mu przeszukiwanie forum, postanowiłam założyć ten oto wątek ze mną w tytule. (Tak naprawdę, to dawno chciałam to napisać, a konrado to tylko przykrywka ;-) )
Może to się okazać całkiem nudną , monotonną opowieścią, dlatego nie obrażę się, jeśli nikt nie dobrnie w czytaniu tego do końca ;-)
Mi to jednak pozwoli się wywnętrznić, tak więc popiszę sobie )
Gusiak: co cię skłoniło do całkowitej abstynencji?
Dostałam choroby wrzodowej dwunastnicy ;-)
Dawno, dawno temu, once upon a time, zawitałam na to forum. Ogólnie to chciałam chyba sprawdzić czy istnieją abstynenci na świecie, bo nikogo takiego nie znałam. Oniemiałam, gdy google mnie przekierowało na " o autorze". Byłam w szoku ( pozytywnym ), że tak można: nie pić, nie przyjmować od nikogo alkoholu, wylewać alkohol ( tu nadal jestem w szoku, choć sama raz wylałam
) aaa i że nic, nigdy, że pierwotny- że istnieją ludzie nie dość , ze abstynenci , to jeszcze tacy co nigdy nie próbowali ( przynajmniej świadomie- prawda Ann ?:D)
Wczytałam się w tematy forum i poczułam się normalnie szczęśliwa- że znalazłam ' swoje miejsce'
Wtedy bardzo mi zależało na tym, aby czuć się spokojnie i bezpiecznie jeśli chodzi o picie moje i chłopaka. Aby to osiągnąć mieliśmy wspólnie decydować , kiedy i gdzie będziemy coś pić. Miało to dawać względny spokój. Jokier wtedy napisał, że jesteśmy na dobrej drodze, aby zostać oboje abstynentami. Jednak mi do głowy nawet nie przychodziło, aby być kiedykolwiek w życiu abstynentką. Z czasem doszliśmy do wniosku, żeby w roku maksymalnie pić 3 razy. Wiedziałam dokładnie w jakich syt. ewentualnie mamy wypić "jedno symbolicznie" i nie było opcji bym wypiła kiedykolwiek i gdziekolwiek indziej. Adam już wtedy mnie namawiał do całkowitej abstynencji, ale ja się bałam rozczarowania. Więc wolałam mieć te swoje wyjątki, ale niekoniecznie z nich korzystać I tak rok temu w Sylwestra wypiliśmy lampkę szampana,a resztę wywaliliśmy do śmietnika. Wrócilismy do domu i wtedy mój brat prawie od progu nam podał kolejne kieliszki z szampanem. Mówiąc, że nie chcemy, wzięliśmy oboje te kieliszki ( jakie to mądre
<---- ironia) . Wznieśliśmy nimi toast, ale nic nie wypilismy, bo było ustalone wcześniej, że "jedna lampka szampana"....
I tak minął czas do sierpnia. Wtedy to wyprawiałam urodziny i już dużo wcześniej miałam niecny plan, by zrobić "wyjątek". Jednak dzień wcześniej jak sobie wyobraziłam, że jutro mam wypić choćby łyk wina, to poczułam się bardzo źle. Wszyscy się ucieszą, że znowu piję, zaczną się komentarze i znowu się zacznie wszystko od początku jak na kolejnych imprezach będę odmawiać...Nie chciałam tego. Pomyślałam sobie " nie wypiję". Wtedy oto poczułam takie ciepło w środku ;-) i, że tego właśnie chcę. Nie chcę już pić w ogóle. Stało się kurde, zostałam abstynentką praktycznie i mentalnie :-))
Tak więc odpowiadając na pytanie konrado: po prostu to poczułam.
Teraz juz sie tak do abstynencji przyzwyczaiłam, jest to dla mnie zupełnie normalne. Dopiero czyjeś komentarze,, albo pytania przypominają mi , ze bycie abstynentką nie jest to taka oczywista oczywistość
Wraz z abstynenckim stażem, przestałam też jeść potrawy/ cukierki z alk., pić cokolwiek co jest symbolem alkoholu np piccolo itp.
Zastanawiałam się czy mogłabym ułożyć sobie życie z partnerem nie-abstynentem.
Z moim obecnym napewno nie. Nie umiałabym z nim być, gdyby kiedyś zaczął pić. Nie po tym co przeszliśmy, nie po tym kim jest teraz. Czułabym się oszukana, gdyby zaczął pić, nie byłby tą osobą, którą jest teraz.
Myślę, że z innym nie- abstynentem może mogłabym się związać, ale zawsze by mi już czegoś brakowało.Nie umiałabym znieść , gdyby się upił i widoku tego jak się zmienia " pod wpływem". A on by nie mógł znieśc tego, że ja nie moge tego znieśc :-) Ponadto musiałaby być to osoba, która naprawdę pije bardzo rzadko i mało. Osoba, która jest stanowcza, ma własne zdanie, umie i odmawia alkoholu.
Wątpię bym taką znalazła. Naprawdę szczęśliwa mogę być tylko z abstynentem ( który spełnia dodatkowo 100 innych wymagań ;-) ).
Nie "co", tylko "kto" - MY
.
W pewnym stopniu napewno. Utwierdziliście mnie w tym, że nie zwariowałam, albo że nie zwariowałam sama ;-)
Jednak jestem osobą, która zawsze postępuje tak jak czuje. Gdyby abstynencja nie stała się zgodna z tym co odczuwam, nawet 1000 takich jak Wy nie wpłynęłoby na moją decyzję
Jeśli ktoś tu dotrwał, to dziękuję za uwagę
Offline
Ja też dotrwałem miło się czytało Ja miałem podobnie jak na sylwestra tego roku powiedziałem sobie że napije się jednego piwa (ale się nie napiłem) to w środku czułem się źle że to zrobie, ale jak do rana się bawiłem bez alkoholu to naprawdę byłem bardzo szczęśliwym człowiekiem
Offline
Ja też dotrwałem.
Offline
Żeby nie było tak miło, to będzie ochrzan : Gusiak, ale Ty uparciuch jesteś... narzeczony namawiał żeby nie pić, a Ty się dalej wahałaś... no jak tak można? Niewybaczalne. ;P
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Gusiak, ale Ty uparciuch jesteś...
Jestem ;]
narzeczony namawiał żeby nie pić, a Ty się dalej wahałaś... no jak tak można? Niewybaczalne. ;P
Bo nie czułam tego Klawisiu ;-) I nie chciałam postępować wbrew sobie.
Offline
Gusiak jest przykładem dobrze bawiącej się abstynentki. Z jej postów widać jakąś wesołość, jakby się bardzo dobrze bawiła.
Offline
Wymęczyłam Cię już pytaniami o tę historię, a i tak przeczytałam całość z ogromną radością
A co do tego:
Myślę, że z innym nie- abstynentem może mogłabym się związać, ale zawsze by mi już czegoś brakowało.Nie umiałabym znieść , gdyby się upił i widoku tego jak się zmienia " pod wpływem". A on by nie mógł znieśc tego, że ja nie moge tego znieśc :-) Ponadto musiałaby być to osoba, która naprawdę pije bardzo rzadko i mało. Osoba, która jest stanowcza, ma własne zdanie, umie i odmawia alkoholu.
Wątpię bym taką znalazła. Naprawdę szczęśliwa mogę być tylko z abstynentem ( który spełnia dodatkowo 100 innych wymagań ;-) ).
Haha!!! Dokładnie
Przed rzuceniem alkoholu śmiałam się, że nigdy nie znajdę swojej prawdziwej drugiej połówki, bo mam zbyt wiele wymagań. A dosłownie jakieś dwa tygodnie temu rozmawiałam z moją mamą i niespodziewanie spontanicznie mi się o tym przypomniało, na co oznajmiłam: "Pamiętasz jak ci mówiłam, że nie ma na świecie kogoś, z kim mogłabym się związać? To teraz dopisz do tej całej listy fakt, że ma nie palić i być abstynentem"
)) Oczywiście, oczywiście... miłość nie wybiera... ale dla nowo powstałej mnie, facet, który musi się czasem napić ma -5 do inteligencji, a przecież inteligencja to podstawa
Mogę tylko pozazdrościć, że znalazłaś Adama... trzymaj taki Skarb i nie puszczaj
Offline
Mogę tylko pozazdrościć, że znalazłaś Adama... trzymaj taki Skarb i nie puszczaj
Neo, ale jak go poznałam, to on nie był abstynentem. Trudną drogę przeszliśmy, aby było tak jak teraz. Oczywiście ważne jest to, co teraz, ale drugi raz juz bym nie dała rady przejść przez to co było. No nie było łatwo. Wtedy byłam tez ja inną osobą. Nigdy nie sądziłam, że aż tak się zmienię .... :-)
Gusiak jest przykładem dobrze bawiącej się abstynentki. Z jej postów widać jakąś wesołość, jakby się bardzo dobrze bawiła.
Nie no bez przesady Jak mam dobry humor, to świat jest wtedy kolorowy i wszystko super, ale jak jest coś nie tak.... to ciesz się konrado, że nie możesz się o tym przekonać ;-)
Offline
Neo, ale jak go poznałam, to on nie był abstynentem. Trudną drogę przeszliśmy, aby było tak jak teraz. Oczywiście ważne jest to, co teraz, ale drugi raz juz bym nie dała rady przejść przez to co było. No nie było łatwo. Wtedy byłam tez ja inną osobą. Nigdy nie sądziłam, że aż tak się zmienię .... :-)
Wiesz, właśnie przeszliście to razem... a jak ja mam wytłumaczyć takiemu "potencjalnemu kandydatowi", żeby nie pił, skoro wiemy, że wytłumaczyć się nie da, jeśli sam tego nie zrozumie
Tu przytaknie, tam potwierdzi, a za chwilę powie jak to było śmiesznie wracać z kumplami "po pijaku"
Offline
No ja przechodziłam przez takie przytakiwanie i potwierdzanie jakieś 1,5 roku :-)
Wiedziałam czego chcę i wiedziałam, że z "takim nim wtedy" nie będę. Miał wybór.
Najpierw zmienił sie dla mnie, dopiero potem dla siebie.
Jednak , gdybym miała kiedykolwiek na nowo z kims się związać, bym chyba najpierw dała " listę wymagań " ;-)
Już nigdy nie chcę nikogo resocjalizować Nie na moje nerwy to
Offline
Już nigdy nie chcę nikogo resocjalizować
Nie na moje nerwy to
Podpisuję się pod tym, hehe
Offline
I jak tu taki przeciętnej inteligencji i polotu dziennikarz ma nie uważać nas za sektę czy tajemne stowarzyszenie
- wspieramy i przekonujemy wątpiących do naszych przekonań
- ludzie przez nasz przekabaceni wciągają swoich bliskich
- jak już ktoś wejdzie w nasze środowisko ciężko mu wyjść, nie ma ochoty powracać do dawnego życia
Nie wiem tylko kogo uznać za guru
Offline
I jak tu taki przeciętnej inteligencji i polotu dziennikarz ma nie uważać nas za sektę czy tajemne stowarzyszenie
- wspieramy i przekonujemy wątpiących do naszych przekonań
- ludzie przez nasz przekabaceni wciągają swoich bliskich
- jak już ktoś wejdzie w nasze środowisko ciężko mu wyjść, nie ma ochoty powracać do dawnego życiaNie wiem tylko kogo uznać za guru
O naszym guru był już wątek... ;D Oficjalnie Anni, ale nieoficjalnie jest jeszcze Królowa Agnieszka "Gusiak"
Offline
Bo królowa jest tylko jedna
Offline
Witaj gusiak ja też miałem podobnie jak ty.
Kiedyś byłem byłem całkowicie innym człowiekiem tzn. paliłem papierosy marihuanę brałem narkotyki i piłem alkohol , często też mieszałem. A teraz po 4 latach 8 miesiacach nie palenia nie brania zmieniłem się ostro. od czasu do czasu piłem ale w małych ilościach jedno 2 piwa. teraz znalazłem tę stronkę i podoba mi się. Wasze opisy też są fajne i miło się czyta posty. treaz chcę być niepijącym. dla siebie , dziewczyny i rodziny. gość ok
Gdzie Ty widzisz podobieństwo do mnie???
Kiedyś byłem byłem całkowicie innym człowiekiem tzn. paliłem papierosy marihuanę brałem narkotyki i piłem alkohol , często też mieszałem.
Nie paliłam papierosów, ani marihuany ( nie brałam extazy- tak jak Ty), właściwie nienawidzę narkotyków a co dopiero je brać. Piłam alkohol, a gdy zarejestrowałam się na forum, moje picie miało się ograniczać do 3 lampek wina na rok ( miało, bo co do czego, w ogóle nie piłam).
Zmieniłam się, zmieniłam podejście do alkoholu i do samego picia. Ale nigdy w życiu jak piłam, to nie piłam nawet 2 dni pod rząd. A jak piłam to nie chlałam. Chyba masz złe wyobrażenie o mnie, bo podobieństwa to my nie mamy żadnego.
Offline
Gdzie Ty widzisz podobieństwo do mnie???
gość ok napisał/a:Kiedyś byłem byłem całkowicie innym człowiekiem tzn. paliłem papierosy marihuanę brałem narkotyki i piłem alkohol , często też mieszałem.
Nie paliłam papierosów, ani marihuany ( nie brałam extazy- tak jak Ty), właściwie nienawidzę narkotyków a co dopiero je brać. Piłam alkohol, a gdy zarejestrowałam się na forum, moje picie miało się ograniczać do 3 lampek wina na rok ( miało, bo co do czego, w ogóle nie piłam).
Zmieniłam się, zmieniłam podejście do alkoholu i do samego picia. Ale nigdy w życiu jak piłam, to nie piłam nawet 2 dni pod rząd. A jak piłam to nie chlałam. Chyba masz złe wyobrażenie o mnie, bo podobieństwa to my nie mamy żadnego.
Od razu przepraszam jak cię uraziłem. Chodziło mi o to że też się zmieniłem na lepsze.
A mówiłaś że przeżyłaś jakieś ciężkie chwile w życiu to w zasadzie o co ci chodziło bo nie rozumiem.?
A mówiłaś że przeżyłaś jakieś ciężkie chwile w życiu to w zasadzie o co ci chodziło bo nie rozumiem.?
Każdy przeżył jakies "ciężkie chwile ".
Nie będę Ci opowiadać swojego życia :-)
Offline
gość ok napisał/a:A mówiłaś że przeżyłaś jakieś ciężkie chwile w życiu to w zasadzie o co ci chodziło bo nie rozumiem.?
Każdy przeżył jakies "ciężkie chwile ".
Nie będę Ci opowiadać swojego życia :-)
Dobra rozumiem przecież jestem tu nowy to i nikt nie będzie mi o swoich przeżyciach pisał.
Ale ja tam się nie boję pisać jak mi coś na sercu leży. Wtedy jest mi lżej. Lepiej jest żeby ktoś wiedział niż tłumić w sobie.
Słuchaj, ja niczego się nie boję i niczego nie tłumię w sobie. I choćbyś siedział 10 lat na tym forum i gdybym miała jakieś przeżycia, to bym Ci o nich nie opowiedziała.
Offline
Słuchaj, ja niczego się nie boję i niczego nie tłumię w sobie. I choćbyś siedział 10 lat na tym forum i gdybym miała jakieś przeżycia, to bym Ci o nich nie opowiedziała.
Dobrze ja nie chcę żebyś mi coś opowiadała.
Przepraszam jak cię znowu czymś obraziłem.
Każdy ma prawo do swojej prywatności.
Jestem osobą, która naprawdę nie trzyma w sobie jak mam jakieś problemy, zażalenia czy przeżycia. Ale umiem tez sobie radzić sama i naprawdę nie czuję potrzeby uzewnętrzniania się ze wszystkim wszystkim.
Nie urażam się tez łatwo, więc musisz bardziej "popracować" nad tym, żeby mnie urazić. Ponadto jestes dla mnie zupełnie obca osobą, a takie osoby to praktycznie urazić mnie nie mogą :-)
Offline
Jestem osobą, która naprawdę nie trzyma w sobie jak mam jakieś problemy, zażalenia czy przeżycia. Ale umiem tez sobie radzić sama i naprawdę nie czuję potrzeby uzewnętrzniania się ze wszystkim wszystkim.
Nie urażam się tez łatwo, więc musisz bardziej "popracować" nad tym, żeby mnie urazić. Ponadto jestes dla mnie zupełnie obca osobą, a takie osoby to praktycznie urazić mnie nie mogą :-)
Miałem takie wrażenie na początku. Teraz rozumiem ciebie jak bardziej się rozpisałaś.
Ty też jesteś dla mnie obcą osobą ale mam nadzieję że będziemy przyjaźnie nastawieni do siebie . na tym forum są takie zasady żeby szanować każdego. Ja szukam przyjaciół a nie wrogów.
Nikt Ciebie stąd wyrzucac nie będzie ( prawdopodobnie ;-) ) Pojawiało się tu naprawdę duuuużo osób i zniknęły potem. To czy Ty zostaniesz, to czas pokaże. Stałych bywalców jest może ok 12 osób . (Za to bardzo fajnych osób ;-))) )
Offline