Nie jesteś zalogowany na forum.
W jakich sytuacjach najczęściej sięgaliśmy po alkohol?
Gdy poznamy te sytuacje będzie łatwiej odmówić w czasie załamania.
Offline
Zacznę od siebie. Ja najczęściej sięgałem po alkohol pod wpływem grupy rówieśników.
Chciałem być zaakceptowany i lubiany. Teraz gdy już zrozumiałem że to złe towarzystwo wiem co dalej robić a czego nie robić.
Offline
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Nie ciągnie mnie w ogóle do alkoholu, tak jakbym nigdy nie piła. Nie przewiduje tez momentów "załamania", bo nie jest to dla mnie żadne wyrzeczenie, nie czuje , żebym z czegoś rezygnowała.Sam tytuł wątku brzmi dla mnie nieco abstrakcyjnie ;-)
Offline
No ja to się przyznam, że lubię się napić niewielkiej ilości alkoholu przy jakiejś okazji, ale to się zdarza kilka razy w roku. Na przykład zdarza mi się napić piwa ze studentami, chociaż ostatnio to akurat jak oni pili piwo, to ja piłem sok. Różnie to bywa. Niektórzy mówią, że jestem abstynentem.
Offline
No ja to się przyznam, że lubię się napić niewielkiej ilości alkoholu przy jakiejś okazji, ale to się zdarza kilka razy w roku. Na przykład zdarza mi się napić piwa ze studentami, chociaż ostatnio to akurat jak oni pili piwo, to ja piłem sok. Różnie to bywa. Niektórzy mówią, że jestem abstynentem.
Jeżeli pijesz piwo kilka razy w roku to nie jesteś abstynentem.
Abstynent to osoba , która wogóle nie spożywa napojów alkoholowych.
Offline
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Nie ciągnie mnie w ogóle do alkoholu, tak jakbym nigdy nie piła. Nie przewiduje tez momentów "załamania"
Gusiaku nie każdy jest taki jak ty. Są tacy którym od czasu do czasu się chce.
Offline
Jeżeli pijesz piwo kilka razy w roku to nie jesteś abstynentem.
Abstynent to osoba , która wogóle nie spożywa napojów alkoholowych.
Wiem, ale wielu ludzi nie wie i mnie uważają za abstynenta.
Ostatnio edytowany przez konrado5 (2011-08-17 18:40:22)
Offline
piorunix napisał/a:Jeżeli pijesz piwo kilka razy w roku to nie jesteś abstynentem.
Abstynent to osoba , która wogóle nie spożywa napojów alkoholowych.Wiem, ale wielu ludzi nie wie i mnie uważają za abstynenta.
To fajnie że ciebie tak uważają ale jak ty sam się z tym czujesz??
Tak normalnie czy masz jakieś wyrzuty sumienia?
Offline
Gusiak napisał/a:Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Nie ciągnie mnie w ogóle do alkoholu, tak jakbym nigdy nie piła. Nie przewiduje tez momentów "załamania"
Gusiaku nie każdy jest taki jak ty. Są tacy którym od czasu do czasu się chce.
Być może. Dlatego odpowiedziałam w swoim imieniu :-)
Tylko, jesli komuś się chce czasami pić piwo, to dlaczego nie pije?
Jeśli wie, że dobrze robi i chce być abstynentem, to nie powinno się chcieć.
Offline
Zgadzam się z tobą w 100 %. Jak ktoś chce być abstynentem to nie powinno mu się chcieć pić.
A nawet jak się zachce to nie pić,bo abstynent nie pije. Dobrze to rozumiem?
Offline
Zgadzam się z tobą w 100 %. Jak ktoś chce być abstynentem to nie powinno mu się chcieć pić.
A nawet jak się zachce to nie pić,bo abstynent nie pije. Dobrze to rozumiem?
Jak ktoś chce pić ( zakładając, że nie jest uzależniony od alkoholu), to po co chce zostać abstynentem?
Natomiast jak ktoś CHCE ( a nie musi) być abstynentem, to nie rozumiem jak może mu się chcieć pić.
Offline
Jeżeli założymy że ktoś nie jest uzależniony to piszesz dobrze,Ale jak ktoś jest uzależniony i chce zostać abstynentem to przyjdzie taki czas że będzie miał nawroty alkoholowe i będzie mu się chciało wypić. Dlatego założyłem ten temat bo wydaje mi się ciekawy. Powtarzam zakładając że ktoś jest uzależniony.
Offline
To fajnie że ciebie tak uważają ale jak ty sam się z tym czujesz??
Tak normalnie czy masz jakieś wyrzuty sumienia?
Cieszę się, bo bliżej mi jednak do abstynencji niż do upijania się.
Offline
Dobra wróćmy do wątku. Kiedy sięgamy po alkohol?
Offline
Ostatnio tu się wypowiadają sami abstynenci. Abstynenci nie sięgają po alkohol. Jeśli masz tak sformułowanie pytanie, to nie wiem czy ktoś Ci na nie odpowie
Offline
Może z czasem przybędzie osób które się wypowiedzą na ten temat.
Może lepiej napisać tak.
W jakich sytuacjach ludzie najczęściej sięgają po alkohol?
Offline
Ja sięgam po alkohol, jak muszę polutować albo pokleić coś upapranego - alkohol świetnie odtłuszcza .
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Ja sięgam po alkohol, jak muszę polutować albo pokleić coś upapranego - alkohol świetnie odtłuszcza
.
He he i taki powód też można wpisywać w tym wątku.
Jeszcze jak pobrudzisz coś markerem to spirytus rozpuszcza i łatwo zmyć.
Offline
Gusiak napisał/a:Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Nie ciągnie mnie w ogóle do alkoholu, tak jakbym nigdy nie piła. Nie przewiduje tez momentów "załamania"
Gusiaku nie każdy jest taki jak ty. Są tacy którym od czasu do czasu się chce.
Kiedyś zauważyłam schemat, że reklamy wyrabiają nam potrzebę napicia się alkoholu... Pamiętam, że jak był na dworze skwar, to w głowie pojawiała mi się wizja z jakiejś starej reklamy... spieczonych słońcem, spoconych ludzi, przecierających czoło, zasłaniających oczy ręką przed słońcem, za chwilę sięgali do skrzynki... w której było sporo butelek... i tu miałam dwa skojarzenia: zielonych butelek zawierających zimne piwo albo przezroczystych, zawierających zimną Coca Colę. To chwyt reklamowy. Do tej pory jak jest gorąco, mam niekiedy ochotę usłyszeć "pssst" butelki, bo mam wrażenie, że gazowany napój lepiej zaspokoi moje pragnienie... choćby to było "pssst" oranżady... choć to bzdura. I jeszcze "słyszę" w tej mojej "wizji", że po wypiciu od razu całej butelki ktoś wydawał z siebie takie zadowolone "Aaaaa" sygnalizujące, że się napił. To jest magia reklamy... dlatego uważam, że reklama alkoholu powinna być zabroniona... i wszelkich niezdrowych produktów typu Coca Cola.
Jak byłam na wakacjach, usłyszałam rozmowę matki z ok. 8 letniem dzieckiem:
matka: Jest tak gorąco. Chcesz coś do picia?
dziecko: Nie.
matka: No jak nie? Kupię ci Coca Colę.
Teraz jak jest upał co robię? Herbatę z róży albo malinową i schładzam... kompot z rabarbaru... parzę kilka ziółek jak wychodzę, które potem stygną... i jak wracam do domu to wyobrażam sobie zamiast "pssst" napiję się tych pysznych, schłodzonych już "wywarów". Albo woda gazowana z minimalną ilością syropu z żurawiny (dla aromatu i koloru, a nie smaku). Ale wielokrotnie słyszałam jak ludzie w czasie upału fantazjowali na temat zimnego piwa. Przecież po piwie jeszcze bardziej się chce pić
A jak będzie zima? Zamiast grzanego wina z przyprawami (kiedyś lubiłam), zrobię gorącą herbatę z przyprawami i syropem albo... barszcz z przyprawami typu imbir, goździki itd Jedno i drugie jest zdecydowanie od wina smaczniejsze - bo już przetestowałam w lutym i marcu
))
Właśnie o to chodzi... można wyplenić chore skojarzenia i... przestaje się chcieć pić alkohol z jakiejkolwiek "okazji"
Offline
Tak reklamy piwa nie powinny być puszczane w telewizji.
Najpierw zrobią reklamę, ludzie kupują , piją rozrabiają po pijaku
a potem się społeczeństwo dziwi że tylu przestępców skazanych
działało pod wpływem alkoholu. Najpierw PIJ a potem MAMY CIE!
Reklamy alkoholu powinny być zakazane.
Offline
Do neofitki:
Masz rację z tą siłą sugestii, współcześnie nie tyle zaspokaja się ludzkie potrzeby, co je kreuje.
Mam jednak zastrzeżenie do soku malinowego - jest niewątpliwie smaczny i zdrowy, ale nie nadaje się na upały - ma działanie rozgrzewające!
Offline
Mam jednak zastrzeżenie do soku malinowego - jest niewątpliwie smaczny i zdrowy, ale nie nadaje się na upały - ma działanie rozgrzewające!
Dlatego mówię, że służy tylko do zabarwienia napoju i lekkiego posmaku owocowego Jak mam mrożone owoce, to zastępuje syrop właśnie nimi
Zresztą kto wie ile malin jest w syropie malinowym... czy np. nie dwie... z nazwy
No i w sumie głównie używam syropu z żurawiny
A herbata malinowa, zmrożona... może i ma działanie rozgrzewające, ale schłodzona jest... po prostu smaczna...
Latem czasem do takiej herbaty wrzucam też miętę i wtedy smakowo przypomina to Tymbark (tylko, że jest mniej słodkie).
Ostatnio edytowany przez neofitka (2011-08-30 21:23:22)
Offline
Tymbarki są całkiem dobre ale jabłko mięta mi nie smakuje.
Jakieś dziwne połaczenie moim zdamiem. Polecam frugo to jest pyszny soczek.
Offline
Tymbarki są całkiem dobre ale jabłko mięta mi nie smakuje.
Jakieś dziwne połaczenie moim zdamiem. Polecam frugo to jest pyszny soczek.
Aj, Frugo kojarzy mi się z historią reklamy Robienie kultowego napoju z napoju przeciętnego
Pamiętam czasy podstawówki, jak brało się kapselek Frugo i nim "strzelało" / "pstrykało"... w sumie ludziom z mojej klasy / szkoły nie zależało na wypiciu tego napoju tylko na tym kapselku i jego odgłosie (to były czasy takich pstrykających, kolorowych kawałków blachy, haha, nie wiem nawet jaką to miało nazwę, ale wielu z tym chodziło i robiło wkurzające "klik-klik")
Offline
piorunix napisał/a:Tymbarki są całkiem dobre ale jabłko mięta mi nie smakuje.
Jakieś dziwne połaczenie moim zdamiem. Polecam frugo to jest pyszny soczek.Aj, Frugo kojarzy mi się z historią reklamy
Robienie kultowego napoju z napoju przeciętnego
Pamiętam czasy podstawówki, jak brało się kapselek Frugo i nim "strzelało" / "pstrykało"... w sumie ludziom z mojej klasy / szkoły nie zależało na wypiciu tego napoju tylko na tym kapselku i jego odgłosie (to były czasy takich pstrykających, kolorowych kawałków blachy, haha, nie wiem nawet jaką to miało nazwę, ale wielu z tym chodziło i robiło wkurzające "klik-klik")
Też pamiętam te pstrykanie. Do ucha sobie pstrykaliśmy a potem piszczało w uszach.
Tak FRUGO to jest skojarzenie od razu tego pstryk pstryka :-))
I nie mów bo FRUGO całkiem dobry soczek.
Offline