Nie jesteś zalogowany na forum.
Część wszystkim abstynentom i tym, którzy będą nimi w przyszłości:)
Mam na imię Marcin i od nieco ponad roku jestem abstynentem (wcześniej
też miałem okres niepicia do 20 roku życia). W ciągu tego roku wypiłem alkohol
tylko raz (pod przymusem).
Jestem abstynentem wtórnym i ideologicznym.
Chciałbym by więcej ludzi odrzuciło alkohol.
Prywatnie jestem studentem psychologii (ostatni rok studiów). Mam szerokie zainteresowania:
działalność społeczna na rzecz innych, dobra literatura(od mitologii greckiej po Doris Lessing), muzyka (kocham muzykę klasyczną), a ostatnio sport (zamierzam trenować boks, obecnie jestem zapalonym biegaczem:) i parę innych (nie wymieniłem tutaj samej psychologii, która jest moja największą pasją). Jestem osoba, radosną, ciekawą i kochającą życie:) uwielbiam tańczyć, rozmawiać z innymi, poznawać miłe i ładne dziewczyny:) (chyba to łamie stereotyp abstynenta-sztywniaka:)
Offline
Witamy
(chyba to łamie stereotyp abstynenta-sztywniaka:)
Widzisz Piorunixie? Można? Można.
Offline
Czyżby i wśród abstynentów panował ten stereotyp? Śmieszniejsza jest ta akcja
"że kapuś" jesteś. Od razu myślę o sobie w roli karamby z krainy deszczowców:)
Ostatnio edytowany przez Life (2012-05-04 20:27:38)
Offline
Cześć i czołem.
(...) Od razu myślę o sobie w roli karamby z krainy deszczowców:)
Ale to nie tak było! Szpieg miał na imię Don Pedro, a tylko mówił "karrramba", hehe. Oglądało się .
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Witam kolegę biegacza
Czyżby i wśród abstynentów panował ten stereotyp?
Bo wszyscy abstynenci to nudziarze, introwertycy, każdy to nolife. Pod żadnym pozorem nie wolno się z nimi zadawać, bo skończysz jak oni
A tak, już poza ironią: nie rozumiem tego utartego stereotypu w naszym społeczeństwie, nie widzę żadnego sensownego uzasadnienia dla opinii, że abstynenci to nudziarze.
Offline
Oj, ja jestem sztywniarą jak kto woli nudziarą. Zwykle wychodzę z założenia, że mi szkoda czasu na jakiekolwiek wypady i wolę w tym samym czasie popracować nad czymś pożytecznym. Mam sąsiadkę, która też całymi dniami siedzi w książkach i z nią najwyżej czasami chodzę do sklepu. heh
Dopiero sobie uświadomiłam jak moje życie jest beznadziejnie nudne i monotonne. Choć nigdy się nie nudzę i zawsze mam coś do roboty.
Może i stereotyp jest mylny, ale zawsze też ma odrobinę prawdy w sobie.
Offline
Witam nowego użytkownika. Jestem zaskoczony tym, że można być abstynentem niesztywniakiem, podziwiam w pewnym sensie.
Offline
Oj tam, oj tam. Nie trzeba pić, aby się dobrze bawić. Najlepsze wariactwa popełniłem na trzeźwo (...tak jakby był jakikolwiek inny stan ) i żadnych się nie wstydzę ( chociaż taki łokieć zacznie mi pewnie na starość dokuczać
).
@Dracovenator
Wieczór z książką to też niezły pomysł.
No, chyba, że jest beznadziejnie nudna i monotonna
Offline
Ja tam uważam, że imprezy z alkoholem są nudne. Przyjdźcie kiedyś na "polskie" imieniny. Samo sztywniactwo. Część ludzi pije tam by nie myśleć jak bardzo nie lubię (i zazdroszczę) tych osób na tej uroczystości.
A spójrzcie na dyskoteki. Prawda jest taka, że Polacy nie lubią tańczyć. Szczególnie mężczyźni aby wejść na parkiet muszą wlać w siebie trochę paliwa.
A co do książek to dobry pomysł:) Zawsze można urządzić wieczorek literacki. Czytanie książek zdecydowanie nie jest nudne:) (no poza Harrym Potterem i nie mówię to tylko z powodu poglądów kościelnych:)
PS. Do Dracovenator: Myślę, że nie jesteś nudziarą:) Może tylko brakuje Tobie pewności siebie, ale to można zmienić (wiem coś o tym:)
Offline
J
A co do książek to dobry pomysł:) Zawsze można urządzić wieczorek literacki. Czytanie książek zdecydowanie nie jest nudne:) (no poza Harrym Potterem i nie mówię to tylko z powodu poglądów kościelnych:)
Czytać książki lubię, ale wieczorek literacki zdecydowanie nieee- NUDY.
Harry Potter- o gustach się nie dyskutuje Ja akurat przeczytałam wszystkie części, a tematyka fantastyczna na ogół mnie w ogóle nie interesuje.
Offline
Nudy? Z ludźmi z forum? Nieeee, zaraz wywiązałaby się dyskusja tak żywa, że dla spokoju musiałbym przejść się na ustawkę kibiców
Offline
A spójrzcie na dyskoteki. Prawda jest taka, że Polacy nie lubią tańczyć. Szczególnie mężczyźni aby wejść na parkiet muszą wlać w siebie trochę paliwa.
Nie wiem, jak inni, ale ja uwielbiam tanczyc, a i tak potrzebowalem (czy raczej uwazalem, ze potrzebuje) podkladu z kilku kolejek, by wejsc na parkiet. Bez tego ruchy mialem sztywne ze strachu przed smiesznoscia. Po tym, jak rzucilem alkohol, wszystko wracalo stopniowo - najpierw potrafilem 3-4 godziny podpierac sciane, zanim wszedlem na parkiet, a czasem po tym czasie po prostu wracalem do domu. Z ludzmi dokola nie rozmawialem, no bo jak to tak, zagadac do obcego na trzezwo? Z czasem okres podpierania zaczal sie skracac, az po ok. pol roku (przy wyjsciach 2 razy w miesiacu) zaczalem wchodzic na parkiet "z marszu" i swietnie sie bawic i poznawac ludzi. Tak wiec bez watpienia, bezposrednio po odstawieniu alkoholu wpisywalem sie w stereotyp abstynenta-sztywniaka, ale to z tej prostej przyczyny, ze abstynencja wtedy jeszcze nie oddala mi tego, co alkohol odbieral przez lata - pewnosci siebie bez wspomagaczy. Teraz jest zaaaajefajnie
Jak ktoś dużo pije, to potem na trzeźwo jest sztywny dosłownie
Offline
Zgadzam się z wami. Ja też kiedyś jak piłem to lubiłem imprezy, tańczenia ,balety itp.
Teraz jak już nie piję to nawed z domu się nie chce wychodzić, a o dyskotece? Ja już wogóle zapomniałem co to jest dyskoteka. Większość dnia siędzę u kolegi albo w domu. Wychodzę tylko czasem na godzinę do lasu się przejść na spacer. Jedno wam powiem, ja jeszcze się nie przełamałem żeby iść i bawić się na trzeźwo. Nawet nie wiem czy wogóle pójdę na jakąś dyskotekę.
Ostatnio edytowany przez piorunix (2012-05-15 19:53:37)
Offline
Uściślę o co mi konkretnie chodziło: człowiek po odstawieniu alkoholu ma realnie sztywne ciało. Przedsmak tego jest na mocnym kacu, który w rzeczywistości jest pierwszym spotkaniem z zespołem abstynencyjnym
Offline
Większość dnia siędzę u kolegi albo w domu. Wychodzę tylko czasem na godzinę do lasu się przejść na spacer. Jedno wam powiem, ja jeszcze się nie przełamałem żeby iść i bawić się na trzeźwo. Nawet nie wiem czy wogóle pójdę na jakąś dyskotekę.
A dziewczyna?Czemu nie spędzasz czasu z dziewczyną?
Na dyskoteki też nie chodzę, nie pamiętam kiedy byłam. Ale bawić się jak najbardziej nadal lubię i potrafię bez alkoholu. Pod jednym warunkiem, że nie jestem z osobami, które dosłownie chleją a nie piją. Z tego powodu też zrezygnowałam z wyjazdy integracyjnego z pracy na paintballa. Planowali już chlać w autokarze. Obawiałam się, że stanie mi się krzywda ;D Wrócili do domu ok 2, 3 nad ranem, ognisko skończyło się o po 20 ej. Jednak oni prowadzili dalej libację na plaży, zażywając też kąpieli w morzu ;-) Teraz jest planowany spływ kajakowy, ale tez się raczej z nimi nie wybiorę.
Offline
EMOTIKONY! EMOTIKONY! RATUJ ANNIHILATORZE
Offline
Uściślę o co mi konkretnie chodziło: człowiek po odstawieniu alkoholu ma realnie sztywne ciało. Przedsmak tego jest na mocnym kacu, który w rzeczywistości jest pierwszym spotkaniem z zespołem abstynencyjnym
Czlowiek, ktory nie odstawi alkoholu, rowniez ma realnie szytwne cialo - stezenie posmiertne U mnie jednak podloze bylo czysto psychologiczne - nie napilem sie jeszcze = bede sie zle bawil = spiecie = w efekcie rzeczywiscie gorsza zabawa az do momentu wypicia, taka samospelniajaca przepowiednia.
Dziweczyna ma ważniejsze sprawy na głowie niż siedzieć ze mną. A po za tym ja z nią nie mieszkam.
Offline
Nie trzeba mieszkać razem by spędzać ze sobą czas.. Od 6 lat widuje się prawie codziennie z chłopakiem a mieszkamy razem tylko sporadycznie po kilka / kilkanaście dni, raz na dłuższy czas.
Nie chce się wtrącać, ale jeśli dziewczyna ma ważniejsze sprawy niż spędzanie z Tobą czasu to.... nadal jest Twoją dziewczyną??
Offline
Oj Gusiak... mi tam by odpowiadał taki związek jak u Pioruniksa, a nie ciągłe życie na smyczy albo esemeski "co robisz?" co godzinę, jak to widzę u co niektórych. Albo się może nie nadaję, hehe, ale to już inna inszość.
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Oj Gusiak... mi tam by odpowiadał taki związek jak u Pioruniksa, a nie ciągłe życie na smyczy albo esemeski "co robisz?" co godzinę, jak to widzę u co niektórych. Albo się może nie nadaję, hehe, ale to już inna inszość.
Ale przecież każdy jest inny i każdy związek jest inny. My praktycznie w ogóle nie piszemy smsów ze sobą, za to rozmawiamy dużo, bo o wszystkim praktycznie.
Jednak w każdym związku chyba chodzi o wspólne spędzanie czasu, bo jak inaczej się poznać i myśleć o przyszłości razem?
"Nie trać czasu dla kogoś, kto go nie ma by spędzić z Tobą" ;-))
A smsy co godzinę?... Własne życie też trzeba mieć, inaczej nuda i monotonia zabije związek
Offline
Ja nie jestem w związku, więc może się nie znam, ale mnie również zdziwiło to stwierdzenie o braku czasu. Gdybym był z dziewczyną to miałbym mnóstwo pomysłów na wspólne spędzenie czasu i jeśli by mi zależało, z pewnością znalazłbym czas! (chyba że miałbym jakiś straszny nawał spraw, ale nawet wtedy coś wykombinowałbym, a jeśli nawet nie, to wynagrodziłbym później)
P.S. W żadnym razie nic nie insynuuję, to tylko takie ogólne rozważania!!!
Ostatnio edytowany przez Chdzirep (2012-05-16 23:47:55)
Offline
Gusiak. Siostra mojej dziewczyny na dniach rodzi, ma 18 lat więc moja musi być przy niej w tych trudnych chwilach. Mała się boi rodzić a moja jej jakby towarzyszy w tym wszystkim.
Mało tego , bo ojciec dzieciątka ma 28 lat i dzień w dzień pije, pali papierosy, a ona płacze przrez niego, lecz mimo to nadal go kocha!
Ja tego nie rozumiem ale tak jest. Więc o spędzaniu czasu z dziewczyną nie ma mowy.
Offline