Nie jesteś zalogowany na forum.
Beksiński ponoć był abstynentem... nie wiem czy tego już nie pisałam.
Offline
Prawie-że-abstynentem jest Robert Kubica. Pije tylko szampana na podium. Robert nie lubi alkoholu i gardzi pijanymi kierowcami.
Offline
Prawie-że-abstynentem jest Robert Kubica. Pije tylko szampana na podium. Robert nie lubi alkoholu i gardzi pijanymi kierowcami.
Jeśli pije szampana na podium, to sądzę, że przy innych "ważnych okazjach" też nie odmawia.
Offline
Green napisał/a:Prawie-że-abstynentem jest Robert Kubica. Pije tylko szampana na podium. Robert nie lubi alkoholu i gardzi pijanymi kierowcami.
Jeśli pije szampana na podium, to sądzę, że przy innych "ważnych okazjach" też nie odmawia.
Nie byłbym taki pewny.
http://gwizdek24.se.pl/inne/kubica-przepi-linde_128172.html
"Jeden z największych producentów piwa na świecie SABMiller przepytał polskich piwoszy, z kim najchętniej spotkaliby się przy kuflu złotego trunku. Bezapelacyjnie wygrał Robert Kubica (25 l.). Zdobył 40 proc. głosów.
Drugie miejsce zajął aktor Bogusław Linda (58 l.). Jest tylko jeden problem: Robert Kubica... nie lubi piwa.
- W ogóle nie piję alkoholu, z wyjątkiem łyka szampana na podium po wyścigu - zapewnia kierowca Renault."
Chyba że od tego czasu coś się zmieniło. Ale nie sądzę. Szkoda, że okazjonalnie pije tego szampana, mógłby być bardzo rozpoznawalnym symbolem abstynencji. Może napiszemy do niego list, że ma szansę znaleźć się na naszej liście abstynentów, jeżeli przestanie?
Offline
http://www.youtube.com/watch?v=vmRyDLbN5TQ od 6:36 do 6:49
Oj, a to kto? ;D Taki przystojny facet, z takim przyjemnym akcentem - a z takimi niefajnymi mułami Kiedy napina te mięśnie, odruch nakazuje mi odwrócić spojrzenie - zupełnie jak przed wbiciem igły
Straszne, straszne...
Poza tym prawdziwi pakerzy raczej nie piją alkoholu.
...I ogólnie dobry sportowiec nie powinien pić, bo alko pogarsza sprawność i wyniki.
Offline
Z tego co Murchad napisał kiedyś w innym wątku wynika, że abstynentem jest Krzysztof Kononowicz. Może dni sławy ma już za sobą, ale jednak ciągle jest rozpoznawalną postacią, więc na listę się chyba nadaje.
Offline
Abstynentem był aktor Wacław Kowalski, znany z roli Pawlaka w "Samych swoich" - dziś przeczytałem w krótkiej notce na jego temat w "Kurierze tv". Po pogrzebaniu w internecie udało mi się nawet ustalić, skąd autorzy artykułu wzięli tę informację - z wcześniejszego artykułu w "Słowie Podlasia", w którym wypowiadał się jego syn.
W ogóle nie pił alkoholu. Kiedyś, gdy na jakimś spotkaniu składano się na zakup mocniejszego trunku, dał jak inni pieniądze, a na moje pytanie, czemu sobie nie golnie, odpowiedział: „Słuchaj synu, ja wiem, ilu moich kolegów, dobrych aktorów, zmarnowała wódka. Przez nią zapomina się kwestii, bo ona niszczy pamięć” – wspomina Kowalski
http://www.slowopodlasia.pl/index.php?a=1&id=21745
Offline
No to może nie pil tylko mocnych alkoholi. Pewnie szampana w Sylwestra czy na weselu sobie nie odmówił. Nie przekonuje mnie jak ktoś mówi, że nie pije alkoholu , bo zazwyczaj w domyśle to oznacza że: pije tylko piwo, albo na "specjalnych okazjach", albo się nie upija, ....
Zawsze jest to "albo". Rzadko oznacza takie stwierdzenie, że się nie pije prawdziwej abstynencji. Przynajmniej z mojego doświadczenia spotkanych ludzi tak wynika.
Offline
Prawdziwa abstynencja Ech... Jeśli ktoś faktycznie nie pije z powodu właściwości psychoaktywnych tylko dla smaku (likier, wino czy piwo mają konkretny smak), czyli moczy język w alkoholu albo pije kilka łyczków (tak jak jedni umieją zjeść kostkę czekolady, a inni od razu całą tabliczkę albo trzy), to nie znaczy, że można o nim powiedzieć, że "pije alkohol"
Offline
(...) czyli moczy język w alkoholu albo pije kilka łyczków (tak jak jedni umieją zjeść kostkę czekolady, a inni od razu całą tabliczkę albo trzy), to nie znaczy, że można o nim powiedzieć, że "pije alkohol"
Nie można tez o nim powiedzieć, że jest abstynentem.
Offline
neofitka napisał/a:(...) czyli moczy język w alkoholu albo pije kilka łyczków (tak jak jedni umieją zjeść kostkę czekolady, a inni od razu całą tabliczkę albo trzy), to nie znaczy, że można o nim powiedzieć, że "pije alkohol"
Nie można tez o nim powiedzieć, że jest abstynentem.
Ten, który moczy język, to akurat nie pije
Offline
A jak będę kirać eter ze szmaty to też mogę być abstynentem? Bo nie piję
Zgodzę się z Gusiakiem, ludzie mówiący że "nie piją" zwykle nie są abstynentami.
Jak ktoś pije z rzadka kieliszeczek dla smaku, to go bardziej ten kieliszeczek kopie niż wprawionego pijaka szklanka. Dla mnie to typowy alkoholizm zwany dawniej "kobiecym" (obecnie kobiety częściej chlają na umór, a takie picie powszechnie uważa się za "normalne")
Ostatnio edytowany przez Czuowiek (2012-07-24 16:17:49)
Offline
Nie jadam w fastfoodach, ale jak będę stać głodna w miejscu, w którym nie będzie niczego poza fastfoodem - zjem fastfooda. Nie jadam mięsa, ale gdy będzie mi bardzo zimno i będę osłabiona - zjem mięso. Gdybym była zagrożona zatruciem pokarmowym, nie wiem czy nie napiłabym się alkoholu odkażająco... lub nie wykorzystałabym go w innej sytuacji, choć na pewno nie będę go pić dla zabawy.
Tworzenie takich twardych definicji to dla mnie taka psychiczna masturbacja osób, które są fanatycznymi wegetarianami czy abstynentami. Tak samo jest wśród wierzących i ateistów... są wierzący, bardziej wierzący i bardziej święci od świętych... tak samo są ateiści, są ateistyczni wojownicy i religijnie ateistyczni. Przez te same schematy mamy prawdziwych Warszawiaków i tych, którzy nie są prawdziwi, którzy dzielą się na tych, których było stać na mieszkanie, na wynajmujących i na tych, którzy nawet nie wynajmują. No i mamy niepijących, prawdziwie niepijących, abstynentów i prawdziwych abstynentów. A kto jest najprawdziwiej najprawdziwszy?
Offline
W razie zatrucia pokarmowego polecałbym raczej WĘGIEL
Są osoby pijące i niepijące. Osoba która pije mało i mówi, że nie pije, mija się z prawdą.
Nie mam nic do osoby, która "rezygnuje" z alkoholu (tzn. po prostu go nie pije) bez wyraźnej przyczyny, po czym zdarza się że wypije. Znam taką osobę, nie nazywa sama siebie abstynentem, ale odmawia picia bo uznała że to bez sensu. Być może kiedyś tam się napije, ale to jej sprawa, bo nie rozpowiada wszem i wobec że nie pije.
Ale jak ktoś opowiada że nie pije i niby tam sobie zdecydował że nie będzie pić, ale jednak zdarza mu się wypić i dalej utrzymuje, że nie pije alkoholu, to jakby tu nazwać taką osobę... Pociesznym idiotą?
Ja tam nie lubię ludzi, których poglądy są elastyczne. Wolę fanatycznego wroga, niż przyjaciela - oportunistę. Przynajmniej wiadomo, czego się można spodziewać.
Offline
Nie mówię o tego typu zatruciu... mówię raczej o kwestii dezynfekcji... by nie dopuścić do potrzeby użycia węgla.
OK, nie lubisz elastyczności poglądów, a ja ich zatwar... oj, oj... nadmiaru węgla Tego typu definiowanie się sztywne kojarzy mi się z taką np. miłością kiboli do swojego klubu... niby niczego złego w tym nie ma... dopóki ktoś inny nie wyzna miłości do klubu wrogiego. Wtedy nie ma różnicy, kto do którego klubu należy - z obu zionie nienawiścią. A osobę z boku, która nie wie o możliwości kibicowania bez konieczności przynależności do klubu - może odstraszyć to od piłki nożnej w ogóle... choć przy tym nie wypleni się jego natury piknikowca, który pod wpływem implusu od okazji do okazji (mecz drużyny narodowej, a nie klubu) pobiegnie jednak kibicować.
Post-post
Dla złagodzenia obyczajów przytoczę fragment mojej wypowiedzi z wątku powitalnego:
"Zgadzam się z autorem o którym wspominałam powyżej (Carr - przyp. neo), że ludzi dzieli się na pijących i niepijących w ogóle, na palących i tych, którzy wcale po nikotynę nie sięgają... (...) po prostu jestem przeciwna etykietkom."
Dodam: "Tu i teraz" nie sięgają.
Sam Carr pisze, że często największym problemem jest określenie kogoś mianem "alkoholika", przyklejenie etykietki. To jest jak personalny atak, społeczne napiętnowanie... Uważam, że opisywać można zachowanie, a nie człowieka... Ktoś w danym momencie czegoś nie robi albo coś robi, a nie znaczy, że jest od razu taki, siaki czy owaki. Cofnijmy się kilka lat do tyłu i spytajmy Gusiaka albo mnie czy jesteśmy abstynentkami... Odpowiedź będzie brzmiała: Nie, no skąd! Możemy się zarzekać, że za 20 lat nie będziemy pić, ale kilka lat temu zarzekałybyśmy się, że nie będziemy abstynentkami. Oczywiście na obecny stan mojej wiedzy mogę powiedzieć, że nigdy się nie napiję, nigdy nie zapalę... i jestem o tym święcie przekonana. Ale ręki lepiej sobie nie dać uciąć... ani za kogoś ani za siebie. W żadnej kwestii. I nie chodzi o stabilność danej osoby (są ludzie bardziej czy mniej zmienni), ale o to, że nie można pewnych rzeczy przewidzieć i ocenić. Gdyby dać komuś milion złotych za wypicie piwa (teścik rozkapryszonego miliardera, by udowodnić, że nie ma prawdziwie prawdziwych abstynentów)... to co, będzie dalej abstynentem czy się sprzeda? Możemy zarzekać się, że się nie sprzedamy, ale gdybyśmy mieli np. chorego członka rodziny, to perspektywa mogłaby się zmienić. O to mi tylko chodzi. O perspektywę, a nie fanatyzm.
Ostatnio edytowany przez neofitka (2012-07-25 05:30:49)
Offline
Nie odchodźmy od tematu
Offline
No to może nie pil tylko mocnych alkoholi. Pewnie szampana w Sylwestra czy na weselu sobie nie odmówił. Nie przekonuje mnie jak ktoś mówi, że nie pije alkoholu , bo zazwyczaj w domyśle to oznacza że: pije tylko piwo, albo na "specjalnych okazjach", albo się nie upija, ....
Zawsze jest to "albo". Rzadko oznacza takie stwierdzenie, że się nie pije prawdziwej abstynencji. Przynajmniej z mojego doświadczenia spotkanych ludzi tak wynika.
Bez przesady... syn wyraźnie mówił, że w ogóle nie pił ,a w takiej sytuacji jak wspomniana przez Ciebie powiedziałby raczej, że nie pił wódki...
Tak było ze znanym pisarzem i malarzem Stanisławem Wyspiańskim - pił napoje alkoholowe rzadko i mało, a wódki w ogóle!
Offline
Gusiak napisał/a:No to może nie pil tylko mocnych alkoholi. Pewnie szampana w Sylwestra czy na weselu sobie nie odmówił. Nie przekonuje mnie jak ktoś mówi, że nie pije alkoholu , bo zazwyczaj w domyśle to oznacza że: pije tylko piwo, albo na "specjalnych okazjach", albo się nie upija, ....
Zawsze jest to "albo". Rzadko oznacza takie stwierdzenie, że się nie pije prawdziwej abstynencji. Przynajmniej z mojego doświadczenia spotkanych ludzi tak wynika.Bez przesady... syn wyraźnie mówił, że w ogóle nie pił ,a w takiej sytuacji jak wspomniana przez Ciebie powiedziałby raczej, że nie pił wódki...
Ja nie wiem co by powiedział, bo go nie znam. Wiem jedynie tyle, że ludzie różnie mówią, różnie rozumieją słowo "abstynent". Niektórzy piwa w ogóle nie uznają za alkohol!
Gdyby wszyscy Ci , którzy mi mówili, że nie piją alkoholu , naprawdę by nie pili w ogóle to bym znała co najmniej 20 abstynentów więcej.
A znam i mam w swoim otoczeniu, niech policzę....no nie licząc siebie to jest... hmm... no Adam nie pije, to raz i... i koniec. Cała reszta "nie pijących"alkoholu, pije mniej lub więcej, rzadziej lub częściej, ale pije!. O sobie natomiast mówi, że nie pije.
Offline
Co to się dzieje z tym światem... Agnieszka Chylińska, 9 minuta, 30 sekunda: http://www.youtube.com/watch?v=PV8st-Ful5Q#t=9m32s
Ciekawe czy faktycznie nic a nic (np. w sylwestra). I ciekawe, czy w końcu znajdzie ktoś znanego abstynenta pierwotnego.
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Niby mówi, że w ogóle.
Offline
slyszalam ze Czeslaw Niemen byl rowniez abstynentem, ale nie jestem pewna co do prawdziwosci tej informacji:)
Offline
Czesc Ja jestem bardzo współczesna i nie pije:)
Offline
Ale czy jesteś znaną abstynentką?
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Nie wiem, może niedokładnie przeczytałem, ale o alkoholiu widzę tam tylko to: "na imprezach pije tylko wodę mineralną". Skąd wniosek, że jest abstynetem?
Ostatnio edytowany przez rachatlukum (2013-02-11 14:07:03)
Offline