Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 5 6 7
Moglibyśmy 10 lat pisać na temat tych korzyści : ) a jeszcze warto dodać ile to niesie za sobą korzyści zdrowotnych! : ) Mój Ojciec ma duży problem z alkoholem i widzę jak rozpieprza mu to nerwy i samopoczucie. A prawa jazdy jeszcze nie mam, więc o tym jak to fajnie móc zawsze prowadzić przekonam się dopiero za jakiś czas : p
Offline
Rano gdy sie budziłem widziałem jak siegam dna . chciałem z tym skończyć ,lecz w dzien szedłem dalej pic. malżeństwo prawie sie waliło cudem ocalało . Pewnego dnia mialem dosc pilem i nie mogłem się dopic na mojej drodze stanoł niepijacy alkoholik wyżebrałem 2 zł na piwo i wtedy dotarło do mnie , ze ja mam kase bo zarabiam pracujac , a poratował mnie ktos kto był juz na dnie . I wtedy podjołem decyzje , znałem temat bo gram w zespole muzycznym i czesto gralismy u abstynentów na imprezch postanowiłem zgłosic sie po pomoc do Rodzinnego klubu abstynenta , dzis mija 4 lata jestem trzeżwy zachowałem rodzine i dom kocham trzezwe zycie poprostu jestem szczesliwy .Teraz pomagam w tym klubie innym potrzebujacym pomocy , a takze tym dotknietym przemocą domową jestem z siebie dumny i nie wiem jak to sie stało , wiem tylko , że Bóg maczał w tym palce , bo z domowego tyrana, ulicznego awanturnika palec Bozy dokonal cudu jednego dnia podjołem te decyzje i bez zapicia trwam ,rzuciłem takze palenie , uczono mnie abym po zakreceniu butelki pracowal nad soba , abym zmieniał to co złe , i odruzniał dobro od zła , trzeżwienie to ciężka praca lecz zapłata jest szczęscie.
Ostatnio edytowany przez skorpion1962 (2012-01-04 01:47:54)
Offline
Skorpion rozumiem twoją sytuację. Ja jestem abstynentem 5 lat od narkotyków i wiem jak ciężko jest rzucić nałóg. Ja przez to przeszedłem i dziś jestem bardzo szczęśliwy. I dokonałem tego dzięki silnej woli. Ciężkie chwile przeżywałem w swoim krótkim życiu i mogę powiedzieć,że życie abstynenta jest zdecydowanie lepsze.
Ostatnio edytowany przez piorunix (2012-04-05 19:51:04)
Offline
Alkochol piłem raz jak miałem 7 lat u sąsiada tzn. Poszłem do kolegi a jego ojciec urządził sobie małą imprezke z kolegami i masą alkocholu no i człowiek mały niezbyt mądry pił z nimi jak dawali ale wypiłem zaledwie pół piwa i zasnołem na trawie później jak sie obudziłem zwymiotowałem na psa przyszedł drugi pies i z tego pierwszego to zlizał (ochyda) wziołem rower i poszłem do domu położyłem sie spać koło 16 to wstałem na drugi dzień dopiero. To był pierwszy i ostatni raz. Obecnie mam 18 lat także od 11 lat nie pije
Offline
Słownik nie boli (chociaz przekonalem się, że czasem tak ).
Offline
Już poprawiłem błędy, bo aż ciężko było na to patrzeć. Nie jestem polonistą ale swoje gafy jestem w stanie zobaczyć. Zbyt wiele książek w życiu nie przeczytałem więc sorry za błędy w innych moich postach.
Offline
To akurat nie do Ciebie było. Drobne błędy każdemu mogą się czasem zdarzyć.
Offline
Przestałem pić, ponieważ alkohol przestał mnie kręcić. Picie stało się taką pozbawioną sensu czynnością, więc przestałem to robić.
Nie mam jakiś specjalnych powodów, dla których przestałem pić.
Offline
Bo picie jest bez sensu , ci co czerpią z tego zyski zachwalają jaka zabawa jest przy piwie a nie pokazują jakie negatywne skutki niesie picie alkocholu
Ja piję a nie czerpię z tego żadnych zysków. Lubię z kumplami wypić 2-3 piwka lub przy jakiejś uroczystości rodzinnej napić się wina lub wódki, i co z tego? Faktycznie po alkoholu jest zabawa ale bez niego też by była. A jakie to skutki niesie za sobą picie? Takie same jak wiele innych rzeczy które większość na co dzień robi i jakoś nikt nie robi z nich takiej tragedii jak z alkoholu.
Faktycznie po alkoholu jest zabawa ale bez niego też by była.
A ile razy próbowałeś bez? Czy może jednak za duże ryzyko?
A jakie to skutki niesie za sobą picie? Takie same jak wiele innych rzeczy które większość na co dzień robi i jakoś nikt nie robi z nich takiej tragedii jak z alkoholu.
Niby jakie inne rzeczy? Niedługo się okaże, że picie jest jak dłubanie w nosie - podłubiesz i zapominasz. Powiedz co innego powoduje zniekształcenie odbierania świata, opóźnienie reakcji, bełkotliwą mowę, przesadną odwagę i wesołość, zmniejszenie samokontroli, zabrania prowadzić samochód, w większych ilościach kaca oraz wymioty i wedle naukowców (i zdrowego rozsądku) jest niezdrowe? No widzisz. Dodając do tego społeczne skutki nadużywania (wypadki drogowe, pobicia, rozbite rodziny), to już nie wiem czym chcesz tu przebić alkohol. Odnośnie tych ostatnich rzeczy, to nie traktuj tej uwagi jakoś personalnie, bo wiadomo, że nie każdy pijący trzy piwka zostanie przestępcą/bezdomnym itp. (wręcz mało który), ale z drugiej strony patrząc, każdy poalkoholowy bandzior czy żul, też kiedyś pił tylko trzy piwka. W każdym razie, na zdrowie!
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Hmm... trzeba przyznać, że jest jednak element na który alkohol ma zbawienny wpływ. To budżet państwa Nie spieszy mi się jednak, aby moim kosztem łatali swoje dziury.
http://www.youtube.com/watch?v=I0rcVQtrC3o
Offline
Alkohol jest najbardziej opodatkowanym produktem zaraz po paliwie dlatego nie mam zamiaru go kupować. Dosyć nasze nieszczęśliwe państwo skubie mnie podczas kupna paliwa!
Offline
Witam, mam 31 lat i od dwóch lat nie piję. Od 17 roku życia popijałem a przez ostatnie pięć lat przed odstawieniem piłem codziennie. Wpadłem w błędne koło alkoholizmu a mój stan psychiczny na trzeźwo zdiagnozowano jako silną nerwice i depresje. Tylko alkohol mógł przywrócić mnie do "normalności" wieczorami. I tak w kółko, myślałem iż się od tego już nigdy nie uwolnię. I tak mijały lata a ze mną było coraz gorzej. Impulsem i punktem zwrotnym w moim życiu stały się narodziny mojej córeczki. Wcześniej aż do dnia porodu bałem się ojcostwa a lęki zapijałem. W dniu, w którym nowe życie przyszło na świat postanowiłem, że razem z nim zacznę nową drogę. Było cholernie ciężko zwłaszcza na początku, nie dość że przybyło obowiązków, trosk to jeszcze nie pozwalałem sobie na "ucieczkę" z alkohol, myślałem że nie dam rady (zwłaszcza, że nie korzystałem z żadnej formy terapii, byłem zdany sam na siebie). Wiedziałem jednak, że nie ma drogi powrotnej. Niech sie stanie co musi się stać, niech mnie trafi szlag ale nie ugnę się. Po około miesiącu uświadomiłem sobie że coś się z moim organizmie i głowie zaczyna zmieniać. Nie potrafiłem tego nazwać. Zacząłem mieć przebłyski "normalności" - czyli bywały takie chwile w których czułem się sobą i było mi z tym dobrze. Tak jak kiedyś, jak było się dzieckiem. Akceptowałem siebie, rzeczywistość była całkiem fajna. Zacząłem wracać z szalonej długiej podróży przez ciemny las. Po 2 miesiącach dostrzegłem słońce, poranki, wieczory. Dopiero wówczas zdałem sobie sprawę ile lat byłem więźniem własnej słabości. Właśnie mijają dwa lata trzeźwości - wiadomo są gorsze i lepsze dni, ale alkohol wymazałem z listy z którymi mój organizm może mieć kontakt. Pozdrawiam wszystkich i proszę o duchowe wsparcie z wzajemnością.
Ostatnio edytowany przez HarryHole (2013-06-03 14:35:25)
Offline
Brawo! Trzymaj tak dalej
Offline
Witam,alkohol nigdy mi nie zasmakowal ,zaden rodzaj.Pilam na spotkaniach towarzyskich ,imprezach itp ..ale to bylo bardziej wmuszane niz dla przyjemnosci.Dwa razy w zyciu urwal mi sie film po wodce wiec jej podziekowalam .Probowalam polubic piwo hmm..wiekszosc ludzi twierdzi ze gasi pragnienie ale nie moje ,wino? nie lubie sfermentowanych napoi.Alkohol smierdzi ,ma sie po nim kaca powoduje ,ze ludzie zachowuja sie jak idioci .Moj ojciec kiedys lubil wypic w weekendy ale przestal teraz pije 3 razy w roku na sylwestra na wakacjach i na swoje imieniny ,moj byly maz jest alkoholikiem .Moi wspolokatorzy mlodzi i starzy pija ,kiedy tylko sie da .Ja pewnego dnia stwierdzilam ,ze nie chce chce pic niczego i tak zostalo .Mam tylko jednego bliskiego mi przyjaciela ktory tez kiedys po prostu przestal ,i nikogo po za nim .I ciezko bylo mi cos znalezc nawet w necie o ludziach ktorzy po.prostu nie pija ,mowie tu o tych ktorzy nie pija z wyboru a nie ze musieli z powodu jakies choroby np alkoholizmu.Pozdrawiam
Offline
I ciezko bylo mi cos znalezc nawet w necie o ludziach ktorzy po.prostu nie pija ,mowie tu o tych ktorzy nie pija z wyboru a nie ze musieli z powodu jakies choroby np alkoholizmu.Pozdrawiam
No to tutaj znalazłaś ich przynajmniej kilkoro/ ście :-) Część z nich nie piła nigdy w życiu.
Zapraszamy do lektury forum, napewno odnajdziesz tu osoby, podobne do Ciebie :-)
Pozdrawiam
Offline
Trafiłaś więc teraz tam, gdzie trzeba
Offline
A wcale że nie ;-) Zdanie nie może mówić o samym sobie bo wtedy mamy źródło niekończących się paradoksów. Twierdzenie "wszelkie twierdzenia są subiektywne" należy do tzw. metajęzyka czyli zbioru twierdzeń opisujących język niższego poziomu. Oczywiście to twierdzenie i parę innych można potraktować jako kolejny język ale wtedy do opisu reguł nim rządzących należy utworzyć wyższy metajęzyk... I tak w kółko... w nieskończoność... Udowodnił to niejaki Godel :-)
Nic nie udowodnił. Jego dowód także jest niemożliwy do udowodnienia, a to że tak własnie brzmi teza, nie ma tu nic wspólnego. Tworzy się przeczenie. Sytuacja o której Wittgenstein w tezie 6.371 pisze: "U podstaw nowożytnego poglądu na świat leży złudzenie, iż tak zwane prawa przyrody są wyjaśnieniem jej zjawisk". W tym wypadku pod prawo przyrody należałoby podstawić "prawo logiczne". Wittgenstein twierdzi tak jak Godel, tylko właściwie nie twierdzi, a raczej wyraża coś w sprzeczności swojej ostatniej tezy 7. O czym nie wolno mówić, o tym trzeba milczeć. Uznaje, że przeczy sam sobie.
Offline
Kiedyś Budda Gautama był pytany o naturę wszechświata. Pytanie brzmiało:
- Czy wszechświat jest nieskończony?
- Nie - wyjaśnił Budda.
- Czy wszechświat jest w takim razie skończony? - pytający próbował zgłębić tą tajemnicę.
- Nie - spokojnie odpowiedział Budda.
Offline
No, wreszcie odpowiedni dyskutant dla Suchego . Ciekawe czy Suchy podejmie wyzwanie
.
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Witajcie
Wyżej wspomniana była pozycja Allena Carra "Jak skutecznie kontrolować alkohol". Polecam ją również gorąco. Szczególnie ludziom, którzy latami się męczą będąc niepijącymi alkoholikami i wmawiając sobie, ze są nieuleczalnie chorzy. Do mnie argumenty autora przemówiły w pełni i uświadomiłem sobie, że nie trzeba się katować tylko wyjaśnić sobie, że picie naprawdę do niczego w życiu się nie przydaje i nie ma żadnego sensu. Musiałem przeczytać dwa razy (nawet kupić dwa razy) żeby dotarło, ale dotarło. I jestem szczęśliwy i czuję tą wolność. Swoją sytuację opisałem ostatnio w wątku powitalnym, więc nie będę się o sobie rozpisywał. Cieszę się, że tu trafiłem i mogę się z Wami dzielić tym co we mnie siedzi, ale też czerpać z waszych doświadczeń i przemyśleń, to mocno pomaga.
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 5 6 7