Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5
To, że jeśli ktoś zapali u jokiera, jokier spowoduje u niego ciężkie/lekkie obrażenia ciała z kalectwem włącznie bądź śmierć, w zależności na którym piętrze mieszka.
Znów klapa, bo mieszkam na parterze.
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Uprzedzasz nowych gości, że jak przyniosą piwo, to je im wylejesz? Ło matko! I ktoś do Ciebie przychodzi
?
Też się dziwię
Czadziorrr, ale najpierw musimy komuś ukraść tę flachę, bo w tej zabawie chodzi o to, żeby zabrać człowiekowi jego własność, a potem zniszczyć ją na jego oczach. Następnie zdemolujemy kilka kiosków z papierosami i skopiemy dziecko, które je frytki z solą. Będzie fajnie!
A no tak. No to będzie trzeba użyć jakiegoś podstępu, trudno czasami trzeba w imię większego dobra.
Ok, ale najpierw zabierzemy mu te frytki z solą, bo ja lubię frytki z solą :>
(A do tego będziemy szły z pieśnią "Arka Gdynia, k**wa świnia" i "Niech żyje Arka, będzie więcej psów", żebym poczuła się bardziej lokalnie. Ale to jako bonus
. A to dopiero pierwszy dzień "Wakacji z abstynentem". Co robimy potem :>?
Potem już nic, bo po tej wycieczce do gdyni, nas już nie będzie
Annihilator się zgadza, ale każe później ze sobą wynieść te puszki i butelki po tych produktach niespożywczych. Tego by brakowało, abym kilkanaście puszek jeszcze po znajomych wynosił.
No to chyba właśnie przestałeś być idolem Murchada....
No u mnie jak kiedyś wpadała czasami grupka znajomych to wynosili po sobie nie tylko puszki i butelki, ale i moje śmieci.
Zresztą... Ty mnie chyba już znasz. ;-P
Pamiętam jak jakiś czas temu pisałeś " Ty mnie chyba nie znasz". Teraz już, że znam.
Nie znam nadal. ( do tego wyczerpał mi się limit " zagadywania" na pidginie)
Ale staram się poznać. W sensie nie oceniam z góry, tylko się " zagłębiam" bardziej. Jokier możesz robić notatki.
Offline
No właśnie. Mam pytanie do całej trójki Wylewaczy. Siedzicie sobie w domu i odwiedzają Was znajomi. Rozmawiacie sobie i nagle któryś z nich stwierdza " wiem, że Ty nie pijesz, ale my byśmy sobie chcieli piwo wypić"
U mnie taka sytuacja się nie zdarzy, bo wszyscy są wcześniej poinformowani, że u mnie się nie pije.
Uprzedzasz nowych gości, że jak przyniosą piwo, to je im wylejesz? Ło matko! I ktoś do Ciebie przychodzi
?
Przychodzą "sprawdzeni" znajomi.
Wolę mieć mniejsze grono porządnych znajomych niż ogromną gromadę/stado do niczego.
Offline
Wolę mieć mniejsze grono porządnych znajomych niż ogromną gromadę/stado do niczego.
Tak sobie tłumacz i żyj w przekonaniu, że to słuszne wyjście.
Miej sobie jakich chcesz znajomych i rób sobie z nimi co chcesz.
Czy Ty myślisz, ze jak toleruję obecnośc alk. w moim domu, to od razu są mile widziani wszyscy ludzie z ulicy a ja nawiązuję sobie nowe znajomości? Czy może zapraszam każdego znajomego po kolei, aby rozwijać kontakty towarzyskie?
Osoby, które do mnie przychodzą, to też sprawdzeni znajomi. Już nie pamiętam , kiedy ktoś u mnie pił ze znajomych. Natomiast jeśli ktoś z nich odwiedzając mnie chciałby wypić piwo, to pewnie bym się zgodziła, bo ufam tej osobie i nie drażni mnie jeśli pije w mojej obecności.
Oczywiście sporadycznie, inaczej bym się zastanawiała czy odwiedza mnie czy sobie po prostu lubi pić w moim pokoju.
Się rozwinęłam,a naprawdę chodziło mi o jedną rzecz. Nie nazywaj pijących znajomych gromadą/ stadem ( czego? gęsi? ) do niczego. Bo to uogólnienie na bardzo płytkim poziomie spostrzegania. I nie będę tego rozwijać. Po prostu tak nie mów, przynajmniej w odniesieniu do moich znajomych.
Offline
Nie zrozumieliśmy się Ja nie miałem na myśli pijących. Mówiłem ogólnie. Miałem na myśli, że ta grupa ludzi, która dp mnie przychodzi potrafi uszanować moje zdanie. Ja nie mam znajomych abstynentów, o czym już kilka razy mówiłem i nie mam absolutnie nic przeciwko pijącym, jeżeli nie piją u mnie lub starają się powstrzymac w mojej obecności. Jestem natomiast przeciwny zawieraniu znajomości na silę, tylko po to, zeby się pochwalić jakie to ja mam liczne grono znajomych i jak to mnie lubią często odwiedzać.
Ostatnio edytowany przez Murchad (2010-05-05 01:58:49)
Offline
Ta definicja jest na plaster potrzebna. Ponawiam pytanie- jakie są PRAKTYCZNE skutki udowodnienia tego, że według JEDNEJ z prawdziwych definicji (to, że tylko ona jest właściwa w tej dyskusji to subiektywne zdanie jednej lub kilku osób), że alkohol nie jest środkiem spożywczym?
No ale zapewne się nie doczekam, bo o ileż fajowiej jest zignorować pytanie i poszukać głupawych tematów zastępczych. Jupiii!
Niestety, Twój sposób dyskutowania powoduje określoną reakcję dyskutantów. Jak ktoś wymieni te praktyczne skutki, zareagujesz stwierdzeniem, że to tylko subiektywne zdanie jednej osoby. Na taką dyskusję szkoda czasu. Szacunek do partnera w dyskusji wymaga logicznej analizy jego stanowiska, głębszego wniknięcia w argumenty, które przytacza
i nawiązywania do nich w odpowiedzi. Suchy i tak poszedł na wielki kompromis uznając równorzędność definicji lansowanej przez Was obu, bo wg mnie jego definicja jest logicznie spójna, a Twoja dziurawa jak wiadro z wykopalisk. Uznanie alkoholu jako środka spożywczego nie ma miejsca nawet w handlu. Np. żeby sprzedawać napoje alkoholowe, trzeba wykupić koncesję, która na artykuły spożywcze nie obowiązuje. Na wielu sklepach widnieją napisy w rodzaju "Artykuły spożywcze. Alkohole", co byłoby nielogiczne, gdyby sprzedawane tam napoje alkoholowe były artykułem spożywczym. Aby kupować artykuły spożywcze nie potrzeba spełniać żadnych kryteriów wiekowych i.t.p. Nawiązując do Twojego stylu mogę także stwierdzić, że wymienianie praktycznych skutków wynikających z faktu, że alkohol nie jest srodkiem spożywczym jest na plaster potrzebne, tyle, że Tobie, bo Jan Koprowski i inni forumowicze mogą mieć nieco inne zdanie.
Ostatnio edytowany przez jokier (2010-05-05 08:05:43)
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Niestety, Twój sposób dyskutowania powoduje określoną reakcję dyskutantów.
Naturalnie, argument z cyklu "Uderzyłem ją, bo sama się o to prosiła".
zareagujesz stwierdzeniem, że to tylko subiektywne zdanie jednej osoby.
Och, kolejny, który doskonale wie, co odpowiem i jak zareaguję.
Okej. Argumentów nie ma , więc użyjmy niesmiertelnego "nie powiem, bo i tak nie zrozumiesz". No i bomba.
wymienianie praktycznych skutków wynikających z faktu, że alkohol nnie jest srodkiem spożywczym jest na plaster potrzebne, tyle, że Tobie, bo Jan Koprowski i inni forumowicze mogą mieć nieco inne zdanie.
Tak, oczywiście, dlatego po raz piąty pytam- jakie zdanie? Konkretnie? Niestety, nikt mi nie powiedział, w jaki sposób prace nad stworzeniem jedynej i słusznej definicji alkoholu jako nie-środka spożywczego, może w praktyce pomóc w walce z abstynencją. Suchy był najbliżej, bo zaczął nawiązywać do Jana K. , więc poprosiłam go o rozwinięcie zdania.
Pytam o to od samego początku, dostaje elaboraty, omijania tematów, wywody na tematy wszelakie, tylko nie to o co pytam- konkretnie, najlepiej w myslnikach poproszę 2-3 powody (Murchad napisał "między innymi", więc musi ich być kilka) praktycznego zastosowania takiej definicji.
Offline
Niestety, nikt mi nie powiedział, w jaki sposób prace nad stworzeniem jedynej i słusznej definicji alkoholu jako nie-środka spożywczego, może w praktyce pomóc w walce z abstynencją.
No i wyszło szydło z worka. Czy naprawdę chcesz z nami walczyć, czy tylko znów jesteś senna i zmęczona?
Ostatnio edytowany przez jokier (2010-05-05 09:05:28)
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
Suchy napisał/a:Rozumiem jaki może on mieć wpływ na postawę pytającego Jana Koprowskiego - założyciela wątku.
O, o, idziemy w dobrym kierunku
- No to po raz kolejny, trzeci czy czwarty ponawiam pytanie- JAKI może mieć wpływ? (Błagam konkrety, bez tego co "ja widzę"
)
Madzialenka, przecież to jasne. Autor tematu - Jan Koprowski chciał zyskać jakieś wytłumaczenie na pytanie "dlaczego nie piję?" inne niż "dlatego, że przysięgałem". Przydałoby się mu nie tylko dla siebie, ale i jako odpowiedź dla młodych harcerzy, do procesu wychowawczego.
Padło, że alkohol nie jest naturalnym_i_niezbędnym_do_życia środkiem spożywczym (jest wręcz zbędny) - w domyśle czysty alkohol, ale jak kto chce (nie Ty, ale ok), to może twierdzić, że nawet procentowo niska obecność alkoholu w dowolnym napoju, powoduje utratę postrzegania go jako środka spożywczego.
Dla młodego harcerza, osoby żyjącej (teoretycznie) w zgodzie z naturą, taki argument może być słuszny - i o to tutaj chodzi, właśnie dlatego tutaj padł. Tymczasem Twoje wypowiedzi, o wiele bardziej by pasowały do tematu w stylu "dlaczego piję". Chyba, że to cały czas jest jakaś Twoja zabawa, na której inni się nie mogą poznać.
"dano mi w darze po dwie półkule, no a mówiąc ściślej:
dwie półkule do siedzenia, a drugimi myślę...
Offline
Nie chciał, zostało nienaruszone. Akurat tego nie wylałem do kibla, tylko przez 10 lat używałem do masy tortowej.
Jokier- tak w jednym poście proszę powiedz mi, nikt się nie potruł od tego ciasta? Przez 10 lat ten alkohol zdążył się przeterminować z 3 razy :-)
Offline
jokier napisał/a:Nie chciał, zostało nienaruszone. Akurat tego nie wylałem do kibla, tylko przez 10 lat używałem do masy tortowej.
Jokier- tak w jednym poście
proszę powiedz mi, nikt się nie potruł od tego ciasta? Przez 10 lat ten alkohol zdążył się przeterminować z 3 razy :-)
Nikt. Oczywiście uszczerbek na zdrowiu konsumenci ponieśli, myślę jednak, że większy z powodu zawartości w cieście cukru, niż alkoholu. Z góry wyjaśniam, że było to moje działanie z premedytacją.
A widziałaś kiedyś na jakimkolwiek opakowaniu alkoholu termin przydatności do spożycia?
Jeżeli marzysz samotnie,
to jedynie marzysz.
Jeżeli marzysz wspólnie z innymi,
tworzysz rzeczywistość.
Offline
A widziałaś kiedyś na jakimkolwiek opakowaniu alkoholu termin przydatności do spożycia?
Widziałam. Nie tylko termin przydatności, ale i przeterminowane piwo.
Ale niesłusznie Cię posądziłam za dodawanie przeterminowanego produktu, bo na alk. powyżej 10 % chyba rzeczywiście nie ma czegoś takiego jak termin przydatności.
Offline
Madzialenka napisał/a:Niestety, nikt mi nie powiedział, w jaki sposób prace nad stworzeniem jedynej i słusznej definicji alkoholu jako nie-środka spożywczego, może w praktyce pomóc w walce z abstynencją.
No i wyszło szydło z worka. Czy naprawdę chcesz z nami walczyć, czy tylko znów jesteś senna i zmęczona?
Rozumiem. Jedyna Twoja odpowiedź to czepianie sie słówka. Tak myslałam jokierze. Dziękuję za dyskusję. Argumentów nie masz, to się poczepiasz chociaż błędu, który zrobiłam.
Dziękuję Klawikordowi za odpowiedź w sprawie Jana Koprowskiego.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5